Kochana Felciu!
W pisaniu listów zawsze byłem dupa. Zazwyczaj wystarczało mi wysłanie jakiejś krótkiej notatki, chociażby z propozycją wyjścia na piwo. Teraz jednak muszę wytężyć się nieco bardziej i spróbować napisać coś konkretnego.
Wymieniłem atrament w kałamarzu, mam odpowiednio zaostrzone pióro i chyba powinna spłynąć na mnie wena twórcza.
Co obecnie robię? Siedzę na parapecie swojego gabinetu i spoglądam na to co dzieje się za oknem. Nie zapowiada się to zbyt miło. Dzień temu spadł śnieg i nadal nawet się utrzymuje. Szkoda, że nie mogę pójść razem z uczniami rzucać się śnieżkami… I tak już niektórzy mówią, że za bardzo się z nimi spoufalam. Ale do rzeczy! Nie o tym chciałem pisać.
Pomimo tego, że widzieliśmy się parę godzin temu, znów za Tobą tęsknię. Nie potrafię jasno myśleć. Na moim biurku rośnie stos książek, które wypożyczam z biblioteki i nadal nic z nich zwyczajnie nie czytam. Uczniowie podsyłają mi zadania domowe, a ja zwyczajnie je ignoruję. Nawet gdybym mógł, nic bym nie jadł, bo do życia wystarczyłaby mi tylko Twoja osoba.
Chciałbym napisać Ci coś słodkiego, ale jako, że jest to mój pierwszy w życiu list miłosny (a więc jestem listowo – miłosną dziewicą!), nie wiem co powinienem napisać. Jedyne co ciśnie mi się właśnie na usta to słowa takie jak: ciastko, karmel, czekolada. W dodatku myślę właśnie o takich łakociach…
To one przypominają mi o nadchodzących świętach. Wiem, że powinienem zapytać Cię osobiście, ale jakoś nagle zabrakło mi odwagi, dlatego zwracam się do Ciebie w liście. Czy nie chciałabyś ze mną spędzić tych świąt Bożego Narodzenia? Wiem, że może jesteśmy razem dość krótko, abym już Cię przedstawiał mamie, ale naprawdę – ona nie będzie nawet zadawać Ci najmniejszego pytania, pomimo tego, że jest aurorem. Pod tym względem mi ufa. W dodatku jestem pewien, że się polubicie, a mi będzie naprawdę miło mieć Ciebie przy boku. Cudownie byłoby z Tobą ustroić cały dom, ubrać choinkę, przygotowywać prezenty, a nawet z Tobą coś ugotować (pochwalę się, że jestem mistrzem w lepieniu pierogów z kapustą i grzybami, których nie może wprost zabraknąć na naszym tradycyjnym, wigilijnym stole).
Oczywiście rozumiem jeśli będzie krępować Cię to wszystko. W końcu polskie, świąteczne zwyczaje nie są takie jak angielskie. Sam bym czuł się nieco niezręcznie… Ale przemyśl to proszę.
Wracając już do głównego tematu mojego listu – właśnie myślę o Twoich cudownych włosach, ciele… Cudowny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Chciałbym, abyś tutaj była. Siedziałabyś naprzeciwko mnie na parapecie, patrzylibyśmy sobie w oczy. A potem? Może wylądowalibyśmy na moim biurku, może w mojej łazience, może w mojej sypialni… Sam nie wiem. Ale wiem, że byłoby czekoladowo. Swoją drogą – mówiłem Ci, że Twoja skóra wydziela o wiele lepszy zapach niż czekolada? Mogę śmiało powiedzieć, że jesteś moim ulubionym gatunkiem narkotyków.
Bez krępacji mogę to śmiało powiedzieć… Felciu, kocham Cię.