Jensen Kinghsley

*kolejny list od Marciny, który był obryzgany, tym razem wódką*

Ty?! W ZWIĄZKU?! Gdybyś nie dopisał, że z kobietą tudzież dziewczyną (naprawdę jest aż tak nieletnia?) to stwierdziłbym, że zwyczajnie jesteś w Związku Radzieckim. W sumie to miałoby większy sens niż to, co mi napisałeś. Chyba sobie żartujesz... Chyba, że rozpatrujesz to tak samo jak ja, jeśli chodzi o związek ze sprzedawczynią z Miodowego. Felcia jest naprawdę fajną dziewczyną, bez bicia się przyznam, że nawet ją kocham, ale związek na dłuższą metę...? Nieeee....
Trytonice... Sam nie wiem. Musimy kiedyś podwędzić skrzeloziele Woodowej i zanurkować do jeziora. Może sobie coś poderwiemy : >.
Co do makowca - mam nadzieję, że umyłeś zęby po tym jak go zjadłeś. Jeśli nie, to tylko mogę sobie wyobrażać miny osób, które zobaczyły Twoje zębiszcza.
Dzięki za koszulkę! Jest po prostu cudna! Dzięki temu już teraz wiem co miałeś na myśli... Po prostu ja występuję pod kryptonimem DZIEWCZYNA! No tak... jak mogłem zapomnieć, że to mój stary, taktyczny nick?! Oh Jensen... A ja dałem się wrobić, że Ty i jakaś panna... No nie!
Jestem totalnie głupi.

Wąska szpareczko!

Podpowiedź, że ją znam jest o dupę rozbić. Znam chyba wszystkie ładniejsze panny na wydaniu, a już szczególnie te w nastoletnim wieku (czyżbyś wpieprzył się w związek ala Dyp/Di oraz Jake/Nadia, o których opowiadała mi matka, abym czasem nie dymał jakiejś nauczycielki (co i tak mi się zdarzyło, ale już nie za kariery ucznia)?! pomyślałem o tym, bo powtarzasz słowo dziewczyna, nie kobieta).
Naprawdę Jess powiedziała, że będę miał świetny pierwszy dzień? Hymm... Nie uważałem, że to się spełni... Ale skoro ona tak mówi. Mrau.
Specjalnie ją nawet wyprasuję, aby napis był lepiej widoczny, sir!
Oj, ta szkoła wcale nie upada. Ona pnie się wyżej!

Profesorze Kinghsley,

dziękuję za prezent, choć prawdę powiedziawszy nie byłam na niego przygotowana. Gdybym nie została w zamku, może być Pan pewien, że natychmiast udałabym się na Pokątną, żeby sową zwrotną odesłać panu nowe mieszadło, bo z tego co udało mi się zauważyć, to, którego używał Pan przy ostatnim szkoleniowym warzeniu eliksiru, naprawdę swoje dobre lata ma już za sobą. Jednak, skoro został Pan dyrektorem, nie muszę silić się na sugestię co do stanu jakości szkolnego sprzętu i mogę to Panu zasugerować nieco mniej subtelnie. Jestem pewna, że zadba Pan o lepsze wyposażenie - bądź co bądź swojej - klasy. Oprócz tego, chciałam serdecznie Panu pogratulować nowej posady. Może być Pan pewien, że cały dom jest zachwycony.

W tym momencie Ana z trudem powstrzymała się od dodania: nie mam pojęcia dlaczego...

Nie możemy doczekać się nowego porządku w Hogwarcie.

Ze świątecznymi życzeniami,

A. Mitchell

Hej stary!

Piszę do Ciebie, bo po prostu stwierdziłem, że potracę sobie pergamin i wręczę Ci ten zwitek makulatury do książki albo gazety podczas śniadania. Otóż mam sprawę natury delikatnej. Czy możesz mi załatwić jakąś truciznę? Wdepnąłem w niezłe związkowe gówno. Pokarało mnie za to, że zerwałem ze słodką sprzedawczynią z Miodowego Królestwa. Teraz muszę wymyślić jak pozbyć się pewnego kłopotu, którego praktycznie bardzo dobrze znasz, bo jest nią Twoja praktykantka. Ale do rzeczy!
Nadal nie ujawniłeś mi kim jest Twoja tajemnicza dziewczyna (jesteś pewien, że to nie dmuchana lalka?), dlatego do głowy wpadł mi szalony pomysł (zakraplany w sumie Kryśką, która ostatnio coś o tym za często mówiła) – dobuledate. Z tym, że ja swoją date zamierzam otruć (czytaj: spowodować, że straci przytomność i wykasować jej kawałek wspomnień, aby zwyczajnie dała mi święty spokój). Co Ty na to? Możesz rzucisz jakimś terminem? Chciałbym uwinąć się z tym do walentynek, mam inne rzeczy (lepsze) do zrobienia w święto zakochanych niż randkowanie z kimś pokroju Adi.
Nie pytaj co się właściwie stało.

Ty, ja, bimber, dzisiaj, wieczorem, mój gabinet?
Co Ty na ten trójkąt?

Sówka o dziwnym spojrzeniu wleciał do gabinetu Dyrektora zostawiając list o dziwnie znajomym charakterze pisma.

Drogi... Dyrektorze

Miło mi Cię powitać na tym szanownym stanowisku. Ten list... Cóż... Może nie było zbyt mądrym chwytać go bez sprawdzenia? Nauczyciel eliksirów powinien wiedzieć że nie ma lepszego sposobu podania trucizny niż nasączyć nią kartkę papieru...
Wybacz, pozwoliłem sobie na żart (co nie specjalnie przystoi mojej pozycji). List jest bezpieczny, a ja chciałem ostrzec. Nie każdemu podoba się nowa władza... Mojej osobie, tym bardziej. Może zdarzyć się tak... Że przytrafi ci się jakiś nieszczęśliwy wypadek. Oczywiście, jak przypuszczam podzielisz się tym listem ze swoim "przyjacielem" Wrońskim... Przynajmniej byłbym rad gdybyś to zrobił. To że ma wpływową matkę... W dodatku aurorkę o światowej sławie, przybliży cię do odkrycia tajemnicy mojej osoby. Szczerze mam już dość ukrywania się, a ty wydajesz mi się osobą na tyle głupią, że dasz się wodzić za rączkę jak małe mugolskie dziecko. Życzę owocnych poszukiwań... I przypominam o ostrzeżeniu. Nasze spotkanie... Choćby przypadkowe, może zakończyć się nieprzyjemnie.

Z wyrazami absolutnego braku szacunku
Lord Saligius

PS Odpowiedź możesz dać sowie... Któryś z moich sług przechwyci wiadomość.

/w ramach wytłumaczenia: [You must be registered and logged in to see this link.]


Serio, Jens, jesteś aż tak zdesperowany (to jest tydzień egzaminów, pączusiu - tak, to sugestia, żebyś tyle nie wpierdalał - nawet ja muszę udać, że się nimi przejmuję i nie mogę być na każde twoje wezwanie), żeby wysyłać mi listowne wyznania miłości? Śmiałam się przez pięć minut, ale nie bój się i tak spaliłam dowód. Chociaż muszę przyznać, to był dobry trik z tymi literami a'la dziecko z podstawówki.

C.

List napisany drukowanymi literami, bez podpisu:

ZJEM CIĘ!