Riddiculus
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Opuszczona Klasa

Go down 
5 posters
AutorWiadomość
Mistrz Gry
Admin
Mistrz Gry


Liczba postów : 240
Join date : 13/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptySro Lip 18, 2012 10:58 pm

Pusta klasa, w której zgromadziło się mnóstwo kurzu. Pod oknami ustawiono nieużywane ławki i krzesła i przykryto je biała narzutą z pozszywanych, dziurawych prześcieradeł. Dwa okna dawno nie uszczelniane za pomocą magii przepuszczają świszczące powietrze, a w pomieszczeniu niemal cały czas panuje nieprzyjemny, budzący grozę pół mrok. Miejsce na samym końcu rzadko uczęszczanego korytarza na IV piętrze zostało zapomniane nawet przez najstarsze domowe skrzaty. Podobno to w tej klasie przed laty nauczała Rowena Ravenclaw.
Powrót do góry Go down
https://riddiculus.forumpolish.com
Benedict Lamiz
Prefekt
Benedict Lamiz


Liczba postów : 166
Join date : 25/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyNie Sie 12, 2012 2:24 pm

Wtaszczenie aż na czwarte piętro z lochów dwóch kociołków i składników potrzebnych młodemu Lamizówi wcale nie było takie proste. Zwłaszcza, że nie mógł użyć ani krztyny magii. Musiał przemykać między korytarzami tak, aby go nie zauważono. Zupełnie jak przed rokiem. No nic. Przynajmniej znalazł dobre miejsce do warzenia eliksirów. Coprawda na tym samym piętrze mieli swój gabinet państwo Shepard, ale Benedict stwierdził, że oni ze wszystkich nauczycieli będą najbardziej wyrozumiali, gdy go nakryją. Z cichym "uff" odstawił kociołek pełen ingrediencji na podłodze. Wyczarował palniki i porządny mahoniowy stół. Spojrzał na to z dumą. Tak, może i jest puchoniastą ciamajdą, ale w zakresie zaklęć nadal stoi na czele. Aby nie tracić czasu wyładował wszystkie składniki wraz z przyrządami i postawił cynowy wyrób na palniku. Wlał ostrożnie pół litra wody do kociołka. Wziął pokrzywy, wcześniej już wysuszone- w aptekach nic porządnie nie było robione!- i pokruszył je dokładnie. Wrzucił proszek do kociołka, podpalając palnik. Co jakiś czas sprawdzał temperaturę termometrem. Bardzo szybko osiągnęło piętnaście stopni. Pilnując aby temperatura nie spadła, zaczął kroić pijawki na równiutkie dziesięć części. Odkorkował fiolkę z odmierzoną ilością kropli trolla.
- Raz...dwa...trzy...cztery...pięć...- Zaczął odmierzać czas między dodawanymi powoli składnikami. Zmarszczył nos, gdy zaczął się wydzielać nieprzyjemny zapach. No tak, zapomniał otworzyć okna! Głupota ludzka nie zna granic. Gdy skończył dodawać krew i pijawki przykrył kociołek, nastawiając klepsydrę na trzy minuty. Szybko podszedł do okna, aby je otworzyć. Na początku miał małe problemy, ale po paru czarach stare okna ustąpiły, a rześkie i dość zimne powietrze dostało się do środka.
Do drugiego kociołka wlał 200ml wody, zaraz później wsypując sproszkowany kamień Saargo. Całe szczęście, że część ingrediencji mógł wcześniej przygotować bez uszkodzenia ich właściwości magicznych.
- Jakby nie mogła tego uprościć.- Mruknął zdenerwowany, gdy zabrał się za krojenie korzeni. Potem musiał je jeszcze posiekać, aby uzyskać więcej soku. Idiotyzm. Trzymając się jak najdalej kociołka, powoli wrzucał korzenie.
- Fuck!- Osunął się gwałtownie, gdy para oparzyła mu rękę. Zaczął skakać na jednej nodze przez całe pomieszczenie, złorzecząc na cały świat, a zwłaszcza wszelakich warzycieli, którzy byli masochistami. Nadal dmuchając na dłoń, podążał według instrukcji posługując się lewą ręką. Poczekał do końca przesypania piasku i nastawił klepsydrę tym razem na minutę. Zamroził rdest ptasi i wrzucił do kociołka. Tym razem pobawił się w ścigającego, wrzucając ingrediencję na odległość. Przykrył eliksir, ponownie zostawiając go na minutę. W dość płaskiej misce pokroił delikatnie wątrobę smoczą. Krew dodał do kociołka o szarawej masie, a kawałki mięsa do pierwszego. Zgasił pod drugim ogień, a pierwszy doprowadził do 100° C. Nastawił klepsydrę, tym razem na dwie minuty. Do oczyszczonej z krwi smoka miski wlał ropę z czyrakobulwy, uważając, aby się nie polać. Jeszcze mu tego brakowało. Wrzucił do niej liście firminu. Poprawił je mieszadłem, aby całe się zanurzyły.
- Ugh... Ohyda.- Spojrzał na galaretkę o koszmarnym kolorze. i on musiał tego dotknąć! Przynajmniej nie były to krogulcze jelita. Ja ktoś mógł w ogóle pomyśleć, że takowa czynność może uspokajać człowieka? Przecież to tak okrutnie śmierdziało! Używając specjalnej miarki (hand made) pokroił galaretkę. Męczył się z tym przez dobre pięć minut. Krojenie czegoś co się gibie na wszystkie strony i jest mniej stałe nawet od śluzu gumochłona nie jest takie proste! Zwłaszcza, gdy nie można używać do tego magii. Posypał je wcześniej sproszkowanym rogiem dwurożca. Tym razem przy ich dodawaniu rzucił na siebie czar ochronny. Do dzisiaj pamiętał wypalone do kości dziury. Uraz w psychice na całe życie.
Ostrożnie odcedził liście firminu i wrzucił je do kociołka. Ciekawe, jak się pozbędzie tej ropy... Pytania później moi drodzy! Posypał korę sproszkowanym kamieniem księżycowym, a później wycisnął na nią białko z oka diabła morskiego. Następna obrzydliwa czynność. Włożył ja do oczyszczonego kociołka, starając się nie krzywić za bardzo. Włączył palnik, uważając aby osiągnąć temperaturę 45°C. Miał całe dziesięć minut czasu, ponieważ całą resztę przygotował już wcześniej. Postanowił przypomnieć sobie czar,dzięki któremu na posadzce może pojawić się wąż.

Początek treningu Serpensortii
Powrót do góry Go down
Benedict Lamiz
Prefekt
Benedict Lamiz


Liczba postów : 166
Join date : 25/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyNie Sie 12, 2012 7:16 pm

Podczas treningu ciągle kontrolował czas. Nie mógł sobie pozwolić na zbyt wielkie rozproszenie- tyle to mogło go kosztować! Oprócz samej utraty eliksiru i dość drogich składników naraziłby się na szlaban. Lamiz do głupich nie należał- to było oczywiste, że huk rozsadzanego kociołka zwabiłby tu nauczycieli. A nawet nie był świadomy czy warzenie na własną rękę w szkole, bez nadzoru nauczyciela jest legalne... Nie jego wina, że żadne niepożądane oczęta nie mogły ujrzeć całego procesu warzenia! W sumie nie ma tego złego... ale wróćmy do tematu. Młodzieniec podskoczył widząc, że dziesięć minut prawie minęło. Szybko podszedł do kociołka, kończąc działanie zaklęcia.Jeszcze ta kobra by go dziabnęła i by miał! Wrzucił do kociołka beozar i zaczął powoli mieszać. Po dwóch minutach prawie mu ręka odpadła! Wlał do pierwszego kociołka rozpuszczoną korę, która teraz wyglądała jeszcze gorzej niż poprzednio z tym całym białkiem i takie tam. Został jeszcze proszek... Powoli wsypywał bardzo skrzętnie odmierzone pięć gram. Na sam koniec... czosnek! Jego ulubiony składnik. Dzięki niemu eliksir nie wydawał się aż tak obrzydliwy. Tak czy inaczej, udało mu się uwarzyć przeciwkacówkę idealnie! Czego innego można było oczekiwać po Lamizie, który nie ma dzięki czemu się zdekoncentrować? Zadowolony rozlał wszystko do fiolek. Już się zabierał za czyszczenie wszystkiego, gdy go olśniło! Na slipki Salazara! Przecież zaraz ma zaklęcia! Szybko wszystkie przyrządy pomniejszył i schował w kącie. Fiolki zaś włożył do specjalnych kieszonek, pieczętując je i rzucając zaklęcie ochronne. Niezwłocznie wyszedł z sali, kierując się na błonia.

[zt]

Koniec treningu
Uwarzenie 12 fiolek Uimh póite níos
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyCzw Sie 30, 2012 4:44 pm

Jeśli w całym świecie czarodziejów ostał się ktoś, kto uważał, że opuszczona klasa w Hogwarcie służy do trenowania nielegalnych zaklęć i kontemplowania spokoju, to najwyraźniej był bardziej niewinny, niż wszyscy absolwenci domu Hufflepuff razem wzięci. Cristina w tej kwestii nie miała złudzeń już od dawien dawna, choć - jako zwolenniczka przypadkowego seksu na imprezach albo zupełnie niespodziewanych miejscach - nigdy nie wykorzystywała pomieszczenia na czwartym piętrze w wiadomym celu. Teraz nie mogła cieszyć się z tego powodu bardziej. Wiedziała, że od dnia dzisiejszego to miejsce będzie jej się kojarzyć z Kinghsley'em. I nie zniosłaby, gdyby obok Jensena ustawiłoby się teraz kilku chłopaków z jej wspomnień.
Najwyraźniej wcale nie musiała poświecić czas na przewartościowanie priorytetów. Priorytety przewartościowały się same.
Jensen miał rację, kiedy sądził, że Cristina jest jednorazowcem. Zasada, by nigdy nie sypiać z kimś drugi raz, była przerażająco wygodna. Bo po jednym razie nikt nie mógł uznać Criss za swoją własność. Bo po jednym razie ciężko było o emocje. Bo po jednym razie łatwiej było uciec.
A później przyszedł Jensen i... Tyle rzeczy się zmieniło. Musiała się z tym pogodzić. Musiała zrozumieć nową siebie. Ale, pomimo tego, co mogłoby się jej wydawać, chyba nie będzie miała z tym wielkiego problemu.
Drogę z biblioteki, która wydawała jej się tak przerażająco długa, znaczył każdy komentarz, który rozpalał ją coraz bardziej i bardziej. W którymś momencie myślała nawet, że zmusi go do tego, by się zatrzymał tu i teraz, obsypie go gradem pocałunków i odda mu się na kamiennej podłodze korytarza. Zamiast tego jęknęła głucho, z niedającą się ukryć odrobiną wyrzutu i mocniej do niego przylgnęła, gorączkowymi ustami wpijając się w skórę jego szyi, nie żałując swoim zębom, wędrując aż do ramienia, tak bardzo, na ile pozwalał jej uścisk Jensena. Nic więc dziwnego, że kiedy wreszcie dotarli do opuszczonej klasy płuca nie radziły sobie z oddychaniem, a każdy fragment jej ciała płonął.
- Naprawdę, naprawdę cię nienawidzę... - wyszeptała gorliwie, kiedy drzwi za nimi się zatrzasnęły. Pasja w jej głosie była odpowiedzią na każdą uwagę Jensena, każdą zapowiedź zbliżającej się przyjemności, bo, choć może tego nie wiedział, z jej wyobraźnią już widziała to wszystko, już czuła to wszystko i nie mogła przeżyć każdej sekundy, która jeszcze ją od tego odgradzała.
Kochała to, z jaką siłą i pewnością cisnął ją na biurko. Brak delikatności działał na nią jeszcze bardziej pobudzająco, choć chwilę temu z przekonaniem powiedziałaby, że już bardziej pobudzić się jej nie da. Teraz miała wrażenie, że już każde jego dotknięcie wywoływało u niej orgazm i nawet nie śmiała marzyć, co czułaby, gdyby teraz w nią wszedł.
- Mój Boże... - jęknęła tak całkiem po mugolsku, kiedy Jensen dotknął jej ustami. Bo żaden Merlin, żaden Założyciel, żaden z magicznych bohaterów sprzed lat nie mógł równać się z czystym... Nawet nie miała na to słów. W chwili obecnej Jensen był równy Bogu. Wszystkim bogom, wszystkim istotom posiadającym moc, jakby cała skumulowała się w nim, jego ustach, języku, w magiczny, bardziej magiczny sposób niż cała magia, sposób przenikając w nią, wstrząsając nią i błagając o jeszcze, o więcej, o wszystko, co mógł jej dać. Wplotła dłoń w jego włosy, a drugą przytrzymywała się o blat biurka, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak mocno je zaciska. Nie miała pojęcia, czy głośniejszy jest jej oddech, czy bicie serca, nie miała pojęcia, jakim cudem cały zamek nie przyleciał do tej jednej klasy, zwabiony hałasem, jaki czyniło jej ciało.
Igiełki przyjemności rozchodziły się stopniowo po całym jej ciele, zmieniając się w jej fale, pochłaniające coraz większe obszary, niczym powódź, pożar, huragan, niczym wszystkie żywioły na raz. Już nawet nie starała się być cicho, nawet nie byłaby w stanie, a przy którymś z głośniejszych objawów rozkoszy zerwała się do pozycji siedzącej, odchylając do tyłu. Oderwała rękę, tak rozpaczliwie zaciskającą się na jego włosach, bo nie potrafiłaby utrzymać ciężaru pęczniejącego od miłości ciała na jednej. Wykończona, szczęśliwa, z trudem powstrzymująca się od wybuchnięcia histerycznym szlochem opadła na biurko.
- Jensen... Ja nic... O Boże, Boże... - ni to wyszeptała, ni jęknęła łamiącym się głosem, wpatrując się w niego z czystą ekstazą wymalowaną w oczach, gdy jej ręce gorączkowo sunęły po jego plecach, a dziewczyna nawet nie zdała sobie sprawy ze znaczących je paznokci. Z trudem przełknęła ślinę, jej usta musiały coś zrobić, jej ręce musiały coś zrobić, nogami odruchowo go oplotła, w jej umyśle zapanował jeszcze większy chaos, niż zazwyczaj, straciła kompletnie punkt podparcia, nie wiedząc, co teraz, co ma robić, bo rozkosz, która ją zalała, była tak wielka, że nie miała pojęcia, czy potrafiłaby znieść cokolwiek więcej, czy mogłaby dać cokolwiek więcej, ale chciała, tak bardzo chciała, wyprana z jakichkolwiek zdolności podejmowania decyzji, całkowicie skazana na jego.

/może przesadne, aaaaale nie wiesz, jak dobrze mi się te głupoty pisało <3
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyCzw Sie 30, 2012 10:59 pm

Gdyby nie fakt, że nurkował teraz między jej nogami, mogłaby dostrzec, że westchnięcie 'mój Boże' bezgranicznie go rozbawiło. Nawet nie miał pojęcia, że wystarczy tak niewiele by podskoczyć w czyichś oczach do rangi Boga. Nawet jeżeli od dawna miało się o sobie tak wygórowaną opinię i samego siebie nazywało się Bogiem Seksu kiedy stawało się przed lustrem w swoim gabinecie i puszczało do samego siebie oczka. Gdyby istniały levele dla cech charakteru to ta głosząca Narcyz byłaby na najwyższym możliwym.
A Jensen schodząc między nogi Kryśki, wiedział, że to było dobre.
Że on był dobry w tym co robił, co zresztą potwierdzały głośne westchnienia i zapowietrzenia dziewczyny rozłożonej na stole. Jej ręka zaciśnięta na włosach Jensena sprawiała mu ból, ale nie skupiał się na tym. Wiedział, że gdyby teraz przerwał to Ly Reed prawdopodobnie by go zabiła. Niedługo po tym stwierdzeniu musiał czekać by wyprężyła swoje ciało- w tym samym momencie zacisnął obie dłonie na jej udach w dość bolesny sposób, bo nie od dziś wiadomo, że nie ma lepszej przyjemności niż ta gdy połączy się ją z odrobiną bólu.
Zaśmiał się cichutko widząc jej rozanieloną minę, yup, widok ten był rekompensatą wszystkich krzywd, bo to właśnie on, nie kto inny, doprowadził ją do takiego stanu. Dumny z siebie wyprostował się i spojrzał na jej pół nagie ciało zdobiące pokryte prześcieradłem biurko.
Niemalże łóżko. Trochę twarde, ale... nie wadzi.
Przysiadł na krawędzi biurka skręcając kręgosłup w jej stronę, a prawą dłonią mimowolnie wodził po jej brzuchu, wewnętrznej stronie ud i raz po raz mając w oczach sadystyczny błysk, drażnił jej łechtaczkę.
Jedno było pewne, Jensen zdecydowanie nie miał zamiaru teraz tej zabawy kończyć. Skoro już rozbudziła w nim takie pożądanie teraz nasza Kryśka musi płacić tego cenę. Choćby miało ją to kosztować jeszcze ze trzy orgazmy. Hey. To brzmi za bardzo jak nagroda.
Poruszył brwiami kiedy w końcu udało mu się złapać jej wzrok.
-Nadal mnie nienawidzisz?
Językiem objechał swoje wargi jeszcze bardziej ją prowokując. Tak sobie myślę, że jakby kiedykolwiek zszedł na złą stronę mocy to byłby idealnym mordercą. Wyrachowanym, pełnym finezji i nieograniczonej, kolorowej fantazji. Może nawet malowałby pejzaże z rozprysków krwi. Kto wie.
Również w mojej głowie jak i głowie Jensena zawitała myśl, że to odprowadzanie Cristiny do lochów całkiem nieźle mu idzie. Byli na piętrze piątym, teraz są na czwartym... coraz lepiej. Co prawda teraz nie było w pobliżu żadnego przejścia na trzecie i musieliby biec nadzy przez główne schody, więc pewnie zażąda kontynuacji tutaj, ale mimo wszystko wizja była zabawna.
-Całe szczęście, że rano normalnie miałabyś dwie godziny eliksirów, nie musimy się spieszyć...
Przygryzł wargę dokładnie w taki sam sposób jak ten gif z Robertem Downeyem nad którym tak się rozpływamy. Poza tym tak, to była aluzja do tego, że on też jeszcze na coś liczy. Może nie koniecznie na taką samą rekompensatę, to może Criss zostawić na jakąś niespodziankę by poprawić mu gówniany dzień, chyba, że teraz masz taką fantazję. Zależy od Ciebie. Ale fakt faktem- Kinghsley już miał w głowie z pięć pozycji. W tym dwie z wykorzystaniem parapetu i pobliskiej niskiej półeczki na książki.
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyPią Sie 31, 2012 6:58 pm

Durna, durna Kryśka. Gdyby nie fakt, że w chwili obecnej nie było jej stać na żadne sensowniejsze myśli, przeklinałaby właśnie samą siebie w niebogłosy. Chociaż możliwe, że wcześniej zapadłaby się pod ziemię. Dziwne, prawda? W końcu cechą, o jaką chyba nikt nie posądziłby Reedówny, była skromność, wstydliwość, czy jak to nazwać. Ale za jakiś czas, kiedy wreszcie dane jej będzie normalnie myśleć, najprawdopodobniej będzie walić głową w kamienne mury Hogwartu za każdym razem, kiedy natknie się na nieobłożony gobelinami fragment. Jak mogła nazwać w ten sposób Jensena?! Przecież to... No, Jensen! Powiedzieć mu coś takiego, to przygotować się na fakt, że już nigdy nie zostanie jej to zapomniane, ba! będzie wypominane przy każdej nadarzającej się okazji. Biedna, biedna Kryśka. I pomyśleć, że zrobiłam to specjalnie. Chociaż... I regret nothing.
Tylko, że pannie Reed nie można się dziwić. Bo, moi drodzy poglądacze, o których istnieniu dobrze wiem, zdradzę wam pewien sekret. Nie, nie taki, że Jensen był zajebiście dobry w tym, co robił. To żadnym sekretem nie było od kiedy poznawało się jego nazwisko. Jak się było Kinghsley'em, to musiało się być dobrym w te klocki.
Ludzie niewiele się mylili, mówiąc, że Cristina Ly Reed była dziwką. Fakt, że ona sama przenigdy by się w ten sposób nie nazwała, niczego nie zmieniał. Lubiła krótko, szybko i mocno. Jeśli akurat miała dobry humor, namówienie jej, by wskoczyła komuś do łóżka nie było trudne. Nie miała żadnych zahamowań i lubiła się bawić, więc nakłonienie jej, by spełniła czyjeś najdziwniejsze fantazje, nie przekraczało możliwości kogoś obdarzonego przeciętną elokwencją.
I, jak na dziwkę przystało, dawała, a nie brała. Może miało to związek z tą jej przeklętą niechęcią do odsłaniania się. Może z tym, że nie chciała być od kogokolwiek zależna. Ale, jeśli teraz ktoś sobie pomyśli, że była kompletnie pozbawiona wolnej woli istotką, muszę zaprzeczyć. Bo Cristina Reed zawsze wiedziała, czego chce i dając z siebie wszystko, koniec końców i tak przejmowała władzę. Więc może po prostu nie chciała doprowadzić do takiej sytuacji, jak teraz. Może, może, może... Ja wiem, co siedzi w głowie Cristiny, wam pozostawiam to do interpretacji. Ważne było jedno: to było jej pierwsze zetknięcie z tym sposobem uprawiania miłości z nią, jako stroną obdarowywaną.
Nic dziwnego, że było to dla niej jak... Jak ulubiona potrawa z nową przyprawą, która nagle zyskuje o tyle lepszy smak. Jak stara sukienka z przyszytym do niej dodatkiem, pachnąca nagłą świeżością i innowacyjnością. Jak...
Normalnie chciałoby się zaśpiewać Like a virgin. Dosłownie.
Omg, omg, omg. Jest ze mną źle. Zdecydowanie źle. Nie powinnam pisać posta w takim stanie chichrajacym, jakim obecnie jestem. Wiń za to łopatki z Cosmo. To znaczy łopatki jako sexgadżety z sexporad z Cosmo. Jednak, zostawiając już bardzo daleko rozmowę z pewnymi dwiema paskudami, z których jedna przyznaje, że czyta te posty i się chichra, a druga udaje, że nie, zacznę w końcu odpisywać na poważnie. Albo prawie poważnie.
Kiedy Jensen usiadł obok niej, odsunęła się odrobinę, żeby zrobić mu więcej miejsca i uniosła do pozycji półleżącej.
- Z każdą chwilą jeszcze ba-bardziej - zacięła się, kiedy jego dłoń zjechała niebezpiecznie nisko. Miała wielką ochotę zacisnąć nogi, albo chociaż strącić tę jego okropnie cudowną rękę, która wydawała się wręcz stworzona do dotykania jej ciała. W końcu nie można być aż takim psychopatą, żeby drażnić dziewczynę, która przed dosłownie paroma sekundami przeżyła jeden z najcudowniejszych orgazmów w swoim życiu, prawda? Ale nie, widziała ten jego uśmieszek, język jakby na zwolnionym tempie wędrujący po jego wargach... Jęknęła głucho, zaciskając powieki i przeklinając właśnie samą siebie do dwudziestu pokoleń wstecz i wprzód. Dlaczego nie mogła mieć jakiejś niesamowitej wytrzymałości? Nie, inaczej, w końcu do tej pory nie narzekała na aż tak szaleńcza pracę hormonów. Dlaczego nie mogła być odporna na niego? Teraz wydawało jej się, że wystarczyło na niego spojrzeć, by zrobiła się tak cholernie wilgotna i gorąca, gotowa na jego przyjęcie. Przez chwilę w jej głowie pojawiła się myśl, jak okropne będzie teraz mijanie go na korytarzach, jak ciężko będzie powstrzymywać się od wymownych spojrzeń i niewerbalnych pytań: schowek na końcu korytarza?
Co się z tobą stało, Ly Reed? To tylko zwykły facet. Nawet nigdy nie uważałaś go za szczególnie przystojnego. Nie mówiąc o tym, że traktowałaś go jak dalekiego kuzyna (i teraz komentarz, którego Straszna darować sobie nie mogła: to wszystko przez teeen inceeest...). Okej, w składziku było świetnie, nawet gdyby zwalić połowę odpowiedzialności na eliksir poprawiający humor. Bibliotekę ciężko było jej opisać słowami, ale tę nieszczęsną klasę na czwartym piętrze...
Już była przerażona myślą, jak ciężko będzie się jej skupić w jakiejkolwiek sali o rozkładzie podobnym do tej.
Gdzieś w trakcie tych rozmyślań jej noga rozpoczęła samoistną wędrówkę, a dziewczyna nawet nie zorientowała się, kiedy stopą zaczęła zahaczać o gumkę jego bokserek, które, niestety, zdążył na siebie włożyć, zanim rozbudziła go jedną, krótką uwagą. Nie mogła oderwać zachłannego spojrzenia od jego twarzy, a Jensen, jakby doskonale zdając sobie sprawę z tego, że biedna panna Reed jest tak bardzo nieodporna na jego urok, tylko ją podkręcał.
- I tak bym nie zasnęła - odpowiedziała z przekonaniem. Było to tak dziwne, że aż musiało być prawdziwe. Nie mogło być jedynie sposobem na połechtanie Jensenowego ego, że Cris nawet grzecznie leżąc w swoim dormitorium, będzie przewracać się z boku na bok i płonąc, płonąc, płonąc. W końcu wiele osób zdawało sobie sprawę, że Cristina była śpiochem kompletnie nad tym nie panującym, że kiedy jej organizm uważał, że powinna iść spać, zasypiał, niezależnie od tego jak dziwna była godzina i miejsce. A teraz, pomimo tego że była... pierwsza, a może już druga? Cristina nie czuła nawet odrobiny senności. - Nie zniosę tego dłużej, Jensen - rzuciła rozpaczliwie, a w czasie, który zdawał się nie dłuższy, niż ułamek sekundy, popchnęła go, by zajął więcej ławki, przysiadając okrakiem na jego kolanach. Lekko, jakby prosząco dotknęła jego warg językiem, w kontraście do tego obejmując go mocno za szyję, bo nie wiedziała, czy zaraz nie straci równowagi. Jej dłoń przekroczyła cienką granicę materiału, zaciskając palce na jego najlepszej - według przerażająco napalonej Cristiny - części, wodząc w dół i w górę, bo nie zniosłaby, gdyby był mniej gotowy od niej. - Powiedz mi, czego chcesz... Zrobię wszystko... jak chcesz... gdzie... co.... - Po tych słowach wręcz wessała się w jego wargi, już nie przejmując się subtelnością. Tak właśnie działał na nią Jensen, zagarniając ją całą dla siebie, odbierając wszelkie zdolności myślenia, podejmowania decyzji. Była skazana całkowicie na niego, pewnie nawet nie potrafiłaby wymyślić czegokolwiek. Kiedy ten szok jej przejdzie na pewno z chęcią skorzysta z tak doświadczonego i uzdolnionego kochanka... Ale nie dziś. Dzisiaj pan Kinghsley miał nad Cristiną pełnię władz, ba, można wręcz powiedzieć, że zrobił z niej swoją niewolnicę, w której tylko podrygiwały ostatnie niteczki woli walki, jak teraz, gdy zacisnęła dłonie na bokserkach Jensena. Uniosła się lekko, opierając na kolanach i uwolniła go z nich, zaciekle walcząc z materiałem. Bo Cristina nie wyrażała zgody, proszę państwa, na jakiekolwiek przedłużanie tematu. Mają to kończyć, tu i teraz. Żadnych kolejnych pięter, żadnego zatrzymywania się przy każdym ciemnym pomieszczeniu... Najzwyczajniej w świecie nie przetrzymałaby tego psychicznie. Fizycznie już była na granicy obłędu.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyPią Sie 31, 2012 9:16 pm

Jensen był całkowicie pewien, że jeszcze dwie godziny temu nawet nie miał pojedynczej fantazji na temat Cristiny. Właściwie to był zupełnie przekonany o swoim wyleczeniu się z tej uporczywej zarazy jaką roznosiła Reedówna z tym swoim pieprzonym wdziękiem i cholerną wonią trawy cytrynowej. Co więcej, Kinghsley wierzył iż miłość jest przereklamowana, a tym bardziej nigdy, przenigdy nie dotknie jego, widział w głowie swoje życie za trzydzieści lat- podstarzały playboy z pokaźną kolekcją likierów zebranych w podróżach po świecie. Prawdziwy wieczny chłopiec. Od zawsze uważał, że jego rozwój mentalny zatrzymał się na poziomie 12.-latka i uporczywie nie chciał ruszyć dalej. Może pożegnanie z mianem prawiczka dodało mu do tej mentalności z dwa lata, ale nic poza tym.
Gdyby ktoś na początku tego roku szkolnego, chociażby Linnet albo Jess, powiedział mu, że przestanie w łóżku traktować kobiety przedmiotowo, to pewnie udławiłby się tym co akurat jadł, bo być może tego o nim nie wiecie, ale Kinghsley kocha jedzenie. Był jeden moment w jego życiu kiedy nawet wolał jedzenie od seksu, ale szybko mu przeszło po spotkaniu pewnej wyjątkowo fantazyjnej Litwinki. W ogóle wszystkie jego próby porzucenia okowów Kinghsleyowego dziedzictwa spełzały na niczym i w którymś momencie najzwyczajniej w świecie musiał się z nim pogodzić, a do tego owego dziedzictwa nie zmarnować. I nie marnował. Co potwierdzała nawet sytuacja w jakiej obecnie się znajdował. Naga dziewczyna mówiąca, że zrobi wszystko na co będzie miał ochotę.
Włączył się w jego głowie tryb maniakalnego poszukiwacza władzy. Taki typowy dyktator, wręcz tyran.
Cristina właśnie przyznała, że dłużej nie pozwoli się drażnić, a i Jensen miał już ochotę na dalszą akcję. Sam powstrzymywał by się może jeszcze przez trzydzieści sekund. Nie obeszło go w ogóle stwierdzenie, że z każdą chwilą zaczyna coraz bardziej go nienawidzić. On wiedział, że raczej działało to w drugą stronę. Dziewczyna będzie go kochać. Taki był najnowszy cel Jensena zwanego Kinghsleyem.
Mruknął z zadowolenia niczym kot, którego ktoś postanowił pogłaskać, kiedy Cris ułożyła swoją rękę na jego męskości. Zakręcił głową ósemkę w momencie, w którym ślizgonka zaczęła ową ręką poruszać. Szepty Criss tylko potwierdzające jego teorię o chwilowej całkowitej władzy nad dziewczyną sprawiły, że mogła dosłownie poczuć jak jego członek 'rośnie' i twardnieje. Zaklął w duchu, że na samym początku nie zdjął tych przeklętych bokserek, bo teraz nie musieliby przeciągać sprawy w nieskończoność.
Zaatakowała jego wargi, a on dłużej nie pozwalając sobie na litanię obelg kierowanych w kierunku swojej głupoty (pomyślałby kto, że z takim stażem powinien myśleć o takich rzeczach automatycznie), odwzajemnił ten łapczywy pocałunek. Od czasu do czasu w jego głowie zaświtała ta czy inna myśl na temat wspaniale wysportowanego ciała Reedówny, ale poza tym typowo męska czarna dziura.
Już dokładnie wiedział czego chce. Jak chce. Gdzie chce.
A ona jakby czytając mu w myślach zaczęła ponownie usuwać jego czarne bokserki, które zupełnie nie stawiały oporu. Zadowolony z takiego przebiegu sprawy podtrzymywał ją w talii by mu nigdzie nie upadła, bo zabrzmi to strasznie, ale kij z tym, że coś by sobie zrobiła: on miał ochotę na tę rundę.
Kiedy tylko czarny materiał opadł na podłogę Jensen szybko wykaraskał z niego stopy i nakierował biodra dziewczyny tak by w nią wejść jednym, sprawnym ruchem, bez zbędnych ceregieli. Teraz chwycił ją za uda, przesunął najpierw jedną rękę, a potem drugą by lubieżnie ścisnąć jej pośladki. Nie przerywając pocałunku wstał i ruszył z nią lekko w prawo, tam gdzie było więcej miejsca.
Nie pozwalał sobie na marnowanie czasu pomimo przekonania, że mają cały czas na świecie by grać w swoje malutkie, paskudne i perwersyjne gierki. Zaczął ją unosić w górę i w dół niemalże od razu. Oderwał się od pocałunku. Oddychanie teraz było już wystarczająco ciężkie i bez zasysania sobie nawzajem powietrza. Nawet nie zauważył kiedy doszli już do ściany, a on niezbyt delikatnie uderzył plecami Cristiny o zimny mur.
-Wybacz...
Mruknął, ale nie poprawił ich jeszcze przez kilka kolejnych pchnięć. Dopiero później zrobił krok w tył, uklęknął na ziemi bardzo, bardzo powoli jednocześnie się z niej wysuwając i spojrzał jej w oczy. Wciąż jeszcze nie pozwalał jej na dotknięcie ziemi. Ot dla zabawy, dla podkreślenia jak bardzo jest teraz jego. Dla brutalnego uświadomienia jej, że zrobi z nią co zechce.
Zgrabnie odstawił jej kolana na ziemię, a potem rozplótł jej ręce i z lisim uśmieszkiem znalazł się nagle za Kryśką. Dziewczyna dosyć niespodziewanie straciła punkt podparcia, więc być może sama podparła się rękoma o ziemię, a nawet jeżeli nie to Jensen wymruczał jej do ucha dokładne instrukcje. A potem?
Potem ułożył swoje dłonie, które w latach szkolnych niejednokrotnie były argumentem w spekulacjach czy Jensen przypadkiem nie ma w sobie krwi olbrzymów, na jej talii, a następnie ostrożnym ruchem wsunął się w nią od tyłu i z początku wolno zaczął się w niej poruszać. Ta runda zdecydowanie była chyba ich najdłuższą.
Po jakiejś minucie przyspieszył. Podniecenie sięgało zenitu. Krew przepływała przez jego ciało tworząc hałas przywodzący na myśl wodospad Niagara, jego szybki oddech był wyczerpujący, chciał wziąć jeden, długi i głęboki wdech, ale ani akcja, ani tempo pompowania krwi mu na to nie pozwalały. Płuca wręcz bolały od tych krótkich, sapliwych oddechów. Mięśnie rąk zaciskanych na ciele dziewczyny wręcz błagały o rozluźnienie. Odpoczynek. Odżywkę proteinową. Cokolwiek.
Spełnienie nadeszło niespodziewanie, ale uderzyło w niego niczym pociąg w kogoś kto nieostrożnie przeprawiał się przez tory po pijaku. Na raz każdy mięsień postanowił doznać skurczu, jakaś paskudna Chinka zdecydowała się potrenować na nim akupunkturę, a ktoś bardzo złośliwy podstawił mu z każdej strony grzejnik, ale... o dziwo wszystko to było najlepszym co mógł odczuć w tej chwili. Jeszcze przez chwilę w niej został, bo kiedy odzyskał świadomość zastał swoje ciało lekko wychylone do przodu, a ręce mimowolnie odszukały drogę do piersi Cristiny, dopiero po kilku sekundach bardzo powoli usiadł i oparł plecy o pobliską ścianę.
Pozwolił sobie na ten długo wyczekiwany, głęboki oddech. Starał się uspokoić swoje ciało, oznajmić mu, że na razie to już koniec, że przed kolejnymi takimi ekscesami będzie miało trochę przerwy.
Spojrzał na Reed.
-Ly Reed. Masz... szlaban!
Wysapał z szerokim uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyPią Sie 31, 2012 11:16 pm

Trudny do osiągnięcia cel postawił sobie Jensen Kinghsley tego dnia. Zmusić Cristinę do tego, by naprawdę się w nim zakochała, nie było proste. Mogła kochać seks z Jensenem, mogła kochać przyjaźnić się z nim, mogła kochać jego zachowanie, poczucie humoru, podejście do świata. Ale kochać jego, tak naprawdę... Chociaż wiedziała, że coś do niego czuje, owo coś było tak nieokreślone, że nawet gdyby mówiła wszystkim wokoło, iż jest zakochana w Jensenie Kinghsley'u... Tak naprawdę mogłaby wcale nie być.
Bo, z której strony by nie patrzeć, Cristina Reed była tylko dziewczyną. Mogła głosić swoje poglądy, mogła twierdzić, że jest wyzuta z wyższych uczuć i romantycznych pobudek, które towarzyszą każdej kobiecie niezależnie od jej wieku... Ale to wcale nie oznaczało, iż tak jest naprawdę.
Nie da się jednak ukryć, że obecnie jej głowę zaprzątało co innego. Uśmiechnęła się z odrobiną zadowolenia, kiedy jej drobna rączka wyczuła cudowną twardość i wysunęła ją, by przejechać po torsie Jensena. Nie, nie dlatego, że była z niej mała złośnica i drażniła się z nim tak, jak on z nią. Zwyczajnie nie chciała, żeby skończył w jej dłoni, a głęboko w niej, przy okazji kolejny raz oferując Cristinie rozkosz. Przez kilka sekund mogła poczuć to charakterystyczne, męskie nic w głowie, oświetlone jedynie nagłym wybuchem fajerwerków, a to wszystko przez zwyczajny pocałunek. Kiedy rozchyliła powieki, na chwilę odrywając od niego usta, z nutą zaskoczenia skonstatowała, że już w nią wszedł. Serce jakby natychmiast przyspieszyło, rozsadzając jej bębenki, nienaturalnie szybko pompując krew. Mruknęła z aprobatą i musnęła kącik jego ust, zanim znowu nie oddała się pocałunkowi. Teraz jednak nie odpłynęła, instynktownie przylegając do Jensena i oplatując go nogami w pasie, bo chociaż ją podtrzymywał w ten sposób czuła się bezpieczniej (czego by o Jensenie nie mówić, to nie była przekonana, czy mógłby jej zapewnić właśnie bezpieczeństwo i wcale jej to szczególnie nie przeszkadzało - w końcu potrafiła zadbać o siebie sama, a taki Kinghsley był bardziej... no właśnie), kiedy wstał z ich biurka. Zetknięcie z zimnym, chropowatym murem wstrząsnęło Cristiną. Jęknęła mimowolnie, sama nie wiedząc, z bólu czy przyjemności, choć te dwie rzeczy zbyt często mieszały się ze sobą, kiedy przez niezbyt subtelny zabieg Jensena przeszorowała delikatną skórą po nierównomiernym faktorze kamienia. Miała wrażenie, że zaraz dostanie szoku termicznego, kiedy wrażenia jej pleców kłóciły się z resztą spływającego potem ciała przyciśniętą do cudownie ciepłego Jensena. A on wcale jej nie pomagał, ciągle się w niej poruszając i kiedy, oddychając ciężko i przygryzając sobie wargę do krwi, Cristina pomyślała, że już niedługo, naprawdę, że to całkiem dobre, tak tkwić uwieszoną w powietrzu, zetkniętą z kłócącymi się ze sobą bodźcami, kiedy jej biodra co chwila wychodziły mu na przeciw... Może to faktycznie trwało tylko parę sekund, kilka pchnięć, ale wtedy zdecydowanie tak nie myślała. Nagle poczuła, jak ziemia się do niej przybliża, instynktownie wyciągnęła przed siebie ręce, a kiedy poczuła, jak Jensen rozplątuje jej gorączkowo zaciśnięte na nim kończyny, zaczęła szukać go przymglonym, niezrozumiałym spojrzeniem, akurat wtedy by dostrzec ten jego uśmiech, który sprawił, że z jej ust wyrwało się mimowolne westchnięcie.
Może i traciła przy Jensenie wszystkie resztki czasem pałętającej się po jej głowie logiki, ale jakoś bez problemu zrozumiała, czego od niej oczekuje i ustawiła się tak, by ułatwić mu zadanie. Nie musiała długo czekać, aż zacznie działać, najpierw poczuła jego silne i pewne ręce zaciśnięte na jej talii, a później i jego członek zaskakująco delikatnie przychodzący jej na spotkanie. Może i w tej pozycji już naprawdę była całkiem zależna od niego, może powinna się oburzać na ohydne poddaństwo, może Jensenowi łatwiej przyjdzie osiągnąć spełnienie od niej, ale - prawdę powiedziawszy - faktycznie była rozpalona do tego stopnia, że niewiele było jej potrzeba. W końcu miała do czynienia z kimś tak pewnym siebie i tego, co robił, tak dobrym, tak...
Fala przyjemności zalała ją dosłownie sekundę przed Jensenem i całe szczęście, bo gdyby się nie śpieszyła, zapewne nie dane byłoby jej tym razem doświadczyć, skoro Kinghsley tak bardzo się tą rolą tyrana przejął, że liczył się tylko on. Nie, nie zrozumcie jej źle. Właśnie to działało na Cristinę i właśnie to sprawiło, że kolejny raz tej nocy dane jej było przeżywać rozkosz. Nie kłamała, kiedy powiedziała, że go takiego lubi, choć nie mogła ukryć, że niezależnie od tego co robił i jak robił - robił to tak dobrze, że biedna Krysia nie byłaby w stanie nie być pobudzoną do ostatnich, ostatniutkich granic. Do szaleństwa, do przeżywania przez każdą sekundę kolejnych dni jeszcze raz tego samego...
Kiedy Jensen oparł się o ścianę, Cristina na niego opadła, przylegając plecami do jego klatki piersiowej. Przekręciła głowę, szukając wzrokiem jego twarzy, gdy z jego ust padły słowa. Jęknęła głucho w sposób, który mógł zostać odczytany tak, jak komuś się żywnie podobało.
- Kiedy? - spytała z błyskiem w oczach. Zaczęła głaskać jego udo, wręcz wyczuwając każdy, nawet najmniejszy mięsień. Kolejny raz nasunęło jej się pytanie, jak można być tak zbudowanym. Niczym z jakichś legend, nie, mitologii antycznych. Grecki czy rzymski bóg, o, to byłaby lepsza fucha dla Jensena, niż zwykły eliksirowar. Nie. Nie zwykły, na pewno nie. - Nie chcę stąd iść... - przyznała cicho z nutą smutku. Odruchowo umościła głowę na jego torsie, a na usta wkradł się delikatny uśmiech, kiedy przymknęła oczy, chwytając jedną jego rękę, by objąć się nią w talii. Wargi wygięły się szerzej, kiedy wyczuła rytm jego serca. To było takie... rozczulające, musiała to przyznać.
Nie chciała iść czy nie mogła? Cóż, obie te rzeczy. Myśl, że miałaby się teraz ruszyć, faktycznie zostać odprowadzoną przez Jensena do dormitorium i położyć się w zimnym, samotnym łóżku była straszna. Przerastało ją chociażby to, żeby się podnieść z podłogi. Wiedziała, że byłaby w stanie teraz zasnąć, ale wiedziała też, że nie może tego zrobić.
- Mógłbyś mnie zanieść - dodała jeszcze, jakby z nutą nadziei, bo przecież mogliby powiedzieć, że Jensen znalazł biedną, słabiutką pannę Reed, która z przemęczenia zemdlała w bibliotece. Przemęczenia... Zaśmiała się cichutko.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptySob Wrz 01, 2012 11:06 am

Zimna ściana wydała mu się rozkoszna. Sprawiła, że przez jego ciało przeszedł chłodny dreszcz stopniowo ochładzając rozgrzane do białości mięśnie. Ten zimny prysznic był mu potrzebny. Zlało się to idealnie z momentem, w którym Cristina oparła się o jego tors. Ręką machinalnie ją objął i zaczął kręcić palcami kółeczka na jej skórze. Taka delikatna. Pomyślał, że wodzi opuszkami po delikatnym jedwabiu wypranym w Lenorze, że teraz jakikolwiek silniejszy dotyk mógłby jej zrobić krzywdę. Niewątpliwie teraz włączył mu się tryb opiekuńczy, a Reed spadła z piedestału dzikiej kobiety, którą Jensen miał za zadanie poskromić, co mu skutecznie wyszło, na kruchą dziewczynę, damę w opałach.
Drugą ręką odgarnął jej włosy z twarzy, pochylił się nad nią i ucałował ją w czoło.
-Datę szlabanu ustalimy w sposób następujący...
Powiedział opierając brodę na jej głowie.
-Kiedy tylko będziesz miała ochotę. W każdej chwili. O każdej porze.
Spojrzał na nią chciwie wyczekując reakcji na te słowa, a potem po jego pośladkach pociągnęło zimnym powietrzem i przypomniał sobie dlaczego ta klasa była opuszczona. Nieszczelności w murze i oknach, pełno kurzu, dziurawych prześcieradeł zakrywających meble. Teraz kiedy juz otrząsnął się z transu stwierdził, że to pomieszczenie wcale nie było takie klimatyczne. A może inaczej. Było aż za klimatyczne, ale w kierunku: filmy grozy, uważaj, za tobą jest Freddie. Och, za późno- bam, you're dead.
Od ponurych zakamarków wyobraźni, która za chwilę z całą pewnością zaczęłaby płatać mu figla i przed oczyma rzeczywiście pojawiłyby się obrazy z mugolskich horrorów, odciągnął go głos Cristiny. Uśmiechnął się ze zrozumieniem i trzymając bezpiecznie w ramionach wykonał nieprawdopodobną sztukę wręcz akrobatyczną by ją utrzymać w miejscu, a jednocześnie wychylić się i złożyć na jej ustach pocałunek. Tym razem zupełnie inny niż te, którymi raczył ją kilka minut wcześniej. Lekki, pozbawiony pierwotnej brutalności, ale nie czuły czy romantyczny. Jedynie taki by pokazać jej, że również nie ma najmniejszej ochoty kończyć tego spotkania, ale niestety już na to czas.
-Zanieść?
Głos jego był pełen rozbawienia, uniósł obie brwi, klasnął w dłonie.
-Challenge Accepted.
Mruknął i wsunął jedną rękę pod linię jej łopatek, drugą pod kolana, korzystając ze swoich mięśni nawet bez jednego stęknięcia wyprostował się i jeszcze nawet podrzucił panną Reed. Odłożył ją na biurko, które teraz w warstwie kurzu miało odciśnięte ich ciała. Zachichotał kiedy pomyślał o tym i jednocześnie podawał jej ubrania. Sam sprawnie odział się we wszystkie warstwy. W końcu schylił się po różdżkę, obrócił ją między palcami i skierował na drzwi klasy.
-Alohomora.
Usłyszeli ciche kliknięcie, które oświadczyło, że teraz drzwi stoją otworem. Wcisnął magiczny patyczek do tylnej kieszeni spodni i zerknął na Criss z niemym pytaniem: czy mogą juz wyruszać w tą niebezpieczną podróż.
-My lady
Ukłonił się po szlachecku, szkoda w sumie, że nie był arystokratą bo mógłby cieszyć się wprowadzaniem zamętu wśród błękitnokrwistych w taki sam sposób jak robiła to Jessica. Ach, ta to była szczęściarą! Damn you, Clare!
Podszedł do Ly Reed, jej torebkę zarzucił sobie na ramię, a całą dziewczynę wziął na Pannę Młodą. Jeszcze raz przelotnie ją pocałował nim przybrał pozę jak superbohater, zanucił jakiś theme, a la atomówki i zaszarżował na drzwi.
Cisza w zamku była tak gęsta, że Jensen aż nie miał ochoty jej mącić żadnymi zbędnymi słowami skierowanymi do Cristiny. Zastanawiał się teraz jakim cudem to wszystko, ta noc, miało prawo istnieć. Co takiego było w ślizgonce, że ciągnął do niej jak elektron do protonu?
Spojrzał na jej ciało teraz już okute w warstwy materiału. Nie miał problemu by rozebrać ją wzrokiem i przypomnieć sobie tą wysportowaną perfekcję. Tutaj był na pewno punkt: ciało. Nad całą resztą zastanowi się później, bo ten pierwszy punkt zdecydowanie go rozpraszał jeżeli miał go przed sobą.
Doszli do lochów. Kilkakrotnie skręcił w odpowiednie korytarze, aż w końcu stanęli przed właściwą ścianą. Ostrożnie odstawił Cristinę na ziemię i nim pozwolił jej wejść do dormitorum pozwolił sobie na jeszcze jeden namiętny pocałunek. Tak na wszelki wypadek jakby miała w planach spokojnie pójść spać i o nim zapomnieć. Na coś takiego nie mógł pozwolić, więc rzecz jasna do gry włączył też swój język.
-Dobranoc, panno Reed.
Pożegnanie było oficjalne, ale jego mina z całą pewnością nie. Szeroki uśmiech wymalowany na jego twarzy, ogniki w oczach i iskierki w głosie były tak 'złe' jak chodzi o relację uczeń-nauczyciel, ze miał ochotę wybuchnąć mhrocznym śmiechem.
Ale tego nie zrobił.
Zamiast psychopatycznego zanoszenia się chichotem wcisnął ręce do kieszeni, obrócił się na pięcie i zaczął powoli wracać na pierwsze piętro, gdzie mieścił się jego gabinet. W połowie drogi spotkał woźnego, który twierdził, że z czwartego piętra dochodziły jakieś hałasy. Jensen spokojnie odpowiedział mu, że kilkanaście minut temu to sprawdzał i że to Irytek chciałwymalować coś na ścianie klasy od starożytnych run, więc zszedł do lochów po Krwawego Barona i że woźny ma się tym już nie przejmować.
W duchu podziękował sobie, że potrafił zachować zimną krew i ani razu nie uśmiechnąć się na wspomnienie "hałasów" z IV piętra.
Ziewnął przeciągle, pożegnał mężczyznę życząc mu dobrej nocy i zniknął za rogiem korytarza.
Spać.

zt oboje.
Powrót do góry Go down
Anastasie Mitchell
Prefekt
Anastasie Mitchell


Liczba postów : 49
Join date : 03/08/2012

Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa EmptyCzw Wrz 27, 2012 4:49 pm

Opuszczone klasy mają swoją historię. Zabawne, że ciekawsza ta historia zawsze staje się z chwilą, kiedy w salach nikt już lekcji nie prowadzi. No chyba, że innego gatunku. I choć taka Anastasie Mitchell, jako osoba o wybitnej inteligencji, z nutą rozbawienia zadawała sobie z tego faktu sprawę, nie miała wystarczająco obrazowej wyobraźni, żeby przenieść to na swoją obecną sytuację, kiedy rozstawiała palnik, kociołek i wszystkie potrzebne jej ingrediencje (a tych nie było dużo) na starym, nauczycielskim biurku. Myśl, że ktoś kiedyś mógł oddawać się w tym konkretnym miejscu nie-prokreacji (w końcu miała do czynienia z ludźmi w wieku stricte nastoletnim, do licha ciężkiego), była zbyt abstrakcyjna pomimo swojej logiczności.
Przed nią było coś, co z abstrakcją wspólnego miało niezbyt wiele (choć kwestia efektów zdecydowanie o nią zahaczała), za to z logiką całe mnóstwo. Eliksir.
Dokładnie eliksir powodujący zmianę w jednorożca.
Uśmiechnęła się mimowolnie, wyobrażając sobie wybuch tęczowej radości, którego doświadczy jej przyjaciółka, jej kochana, słodka Linsy na wieść, że sprezentowana jej fiolka może zamienić ją w trzydziestominutowego jednorożca.
A więc - do pracy, rodacy!
Włączyła ogień pod kociołkiem i ostrożnie wlała do niego osiem kropli krwi jednorożca. Ustawiony termometr miał ją poinformować, kiedy roztwór osiągnie temperaturę osiemnastu stopni. Kiedy to się stało grzecznie poczekała, aż krew zmieni swój odcień na piękne srebro. Przez myśl przemknęło jej ostrzeżenie, żeby pod żadnym warunkiem nie wspominać o tym Welshównie. Jeszcze dziewczyna odmówi przyjęcia prezentu, kiedy dowie się, że jakiś jednorożec poświecił na niego niespełna osiem mililitrów swojej krwi. Krwi, która właśnie zyskała przewidywany kolor, więc Anastasie mogła wlać do kociołka przygotowaną sobie wcześniej wodę z trzy litrowej butelki. W opuszczonej klasie nie było kranu, więc zawsze myśląca naprzód Ana zaopatrzyła się w nią wcześniej. Teraz poczekała całe siedem minut, aż temperatura zejdzie do jednego stopnia. Natychmiast, bez chwili wahania wrzuciła wcześniej spreparowane włosy jednorożca (idealne, centymetrowe fragmenty). Sięgnęła po drugi kociołek (bo każdy szanujący się warzyciel powinien mieć co najmniej dwa), do którego gdy rozstawiała ingrediencje wsypała trzy sproszkowane rogi jednorożca. Ostrożnie, przez rękawice ze smoczej skóry chwyciła kociołek (może i wywar miał temperaturę jednego stopnia, ale cynę ciężej było ochłodzić, niż ciecz) i jednym, prostym, acz płynnym ruchem zalała uprzednio zrobionym roztworem rogi. Natychmiast podgłośniła ogień pod kociołkiem, chwyciła w dłoń mieszadełko i intensywnie nim pracowała, dopóki termometr nie wskazał pięćdziesięciu sześciu stopni. Spokojnie pakowała swoje rzeczy, a kiedy nad kociołkiem pojawiły się żółte opary, zgasiła ogień, zabezpieczyła eliksir paroma zaklęciami i wyszła. Wróciła dwa dni później (oczywiście zadbała o to, żeby warzyć eliksir w czasie pełni księżyca) i z uśmiechem zadowolenia spostrzegła, że eliksir miał idealnie żółty kolor (Lindsay na pewno będzie żałować, że nie tęczowy). Bez problemu, zważywszy na konsystencję, przelała eliksir do siedmiu fiolek i uniosła jedną z nich do twarzy. Tak, łagodny, lekko kwiatowy zapach. Udało się.

zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Opuszczona Klasa Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Klasa   Opuszczona Klasa Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczona Klasa
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Klasa 4F
» Klasa 2E
» Klasa 3C
» Klasa Numerologii
» Klasa Transmutacji

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Riddiculus :: Piętro IV-
Skocz do: