|
| Klasa 3C | |
|
+5Marcin Wroński Cristina Reed Benedict Lamiz Elizabeth Hall Mistrz Gry 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry Admin
Liczba postów : 240 Join date : 13/07/2012
| Temat: Klasa 3C Pon Lip 30, 2012 6:34 pm | |
| Klasa zaopatrzona jest w cztery rzędy pojedynczych ławek. W każdym rzędzie stoi po pięć ławek z wygodnym krzesłem. Między dwoma środkowymi rzędami ustawione jest biurko profesorskie. Cała frontowa ściana pokryta jest masywnymi regałami zapełnionymi po brzegi różnymi woluminami. W kącie klasy stoi czarny kredensik, w którym non stop coś chrobocze. Ściany pokryte są płótnami przedstawiającymi różne niebezpieczne magiczne stworzenia bądź też skutki czarnomagicznych zaklęć. | |
| | | Elizabeth Hall Klasa VI
Liczba postów : 209 Join date : 19/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Sob Sie 04, 2012 9:10 am | |
| Po wepchnięciu Cristiny w objęcia Jensena poszła do Wood, która zaś odesłała ją do Wrońskiego, który ma w klasie odpowiednią książkę o czarnomagicznym zastosowaniu roślin domowych. W końcu i tak nie miała nic lepszego do roboty przez tą godzinę, która została jej do eliksirów, więc wdrapała się na trzecie piętro i krętym korytarzem osiągnęła cel podróży. Nie wiedziała czy przypadkiem Wroński nie prowadzi teraz lekcji, ale przychodziła już w takich momentach, więc raczej nie byłoby to problemem. Zastukała w drewno kilkakrotnie i zaplotła ręce na piersi. Gdyby profesor Wroński prowadził lekcję, albo byłw klasie drzwi same by się przed nia otworzyły. Westchnęła i zawiedziona, że nici z wygodnego otwierania się drzwi chwyciłą za klamke i pociągnęła. -Szczyt szczytów, żebym tak się musiała starać o książkę! Mruknęła zbulwersowana i wygrzebała z torby różdżkę. Tak, tak. Panienka Hall głęboko wierzyła, że książki powinny czuć się zaszczycone, że uznaje ich zaratość za coś wartościowego i godnego miejsca w jej zapracowanym umyśle. Powinny dostawać nóg i same do niej przydreptywać. A co! -Alohomora. Mruknęła nie wiedząc, czy to wystarczy, bo Wroński był czasami aż paranoidalnie ostrożny. Z drugiej strony jak się uczyło takiego przedmiotu to w pewnym momencie musiało się świrować, co nie? Ale ku jej zadowoleniu i niemalże równym zaskoczeniu zamek przeskoczył, a drzwi się uchyliły. Weszła do klasy i zaczęła się przechadzac przy półkach. W końcu zalazła interesującą ją księgę, usiadła przy biurku nauczycielskim, położyła nogi na blacie i zaczęła czytać. W klasie historii magii czy transmutacji w życiu by sobie na takie swawole nie pozwoliła. Ale u Wrońskiego? Zachichotała.
Trening Zielarza. | |
| | | Elizabeth Hall Klasa VI
Liczba postów : 209 Join date : 19/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Sob Sie 04, 2012 7:03 pm | |
| Doczytała do końca rozdział i dopiero do jej uszu dobiegł ostrzegający dzwonek przed rozpoczęciem godziny lekcyjnej. Dobrze, że przez cały dzień taszczyła ze sobą kociołek i przybory, bo musiałaby teraz lecieć eszcze na VII piętro, a to całkowicie gwarantowałoby jej spóźnienie. Nie chciała drażnić Jena szczególnie, że nie znała przebiegu rozmowy pomiędzy nim a Cristiną. Odłożyła księgę na miejsce dopychajac ją do konca, by wyrównała się w rządku z innymi, a Wroński nie dostrzegł, że miał niezapowiedzianego gościa. Ba! Wręcz włamywacza. Wyszła z klasy i szybkim krokiem ruszyła do komnaty wielkich schodów, a następnie pognała do sali wejściowej. Już tak niedaleko. Bam. Dzwonek oznaczajacy rozpoczęcie lekcji. -Damn it! Warknęłą i puściłą się biegiem do schodów prowadzących w głąb lochów. Przemierzała korytarze szybciej niż struż pędziwiatr gdy zmykał przed kojotem, nie pytajcie. Taka głupia mugolska kreskówka. Wzięła ostry zakręt i omało się nie zabiła kiedy poślizgnęła się na wilgotnej podłodze. Cały korytarz rozdarło przekleństwo i łoskot kociołka uderzajacego o ścianę.
zt
Koniec treningu. | |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 7:26 pm | |
| Benedict miał gigantyczne worki pod oczami. Latanie po całym mugolskim świecie w poszukiwaniu dostatecznej ilości m&m'sów i te cholerne owoce jałowca. Chłopaczyna ledwo się trzymał na nogach, chociaż wypił całkiem sporą dawkę Coca-Coli. Przed kawą się zaparł i skleił usta zaklęciem. Ponieważ żaden z Puchonów nie potrafił zakończyć jego działania dali mu spokój. Tylko kochana Lisia podsunęła mu pod nosek parujący kubek pełen pysznej, mocnej herbaty. Niestety to nie była chai- nie dała Lamizowi dodatkowej energii. Wszystkie eliksiry zostawił w domu, a tutaj jeszcze nie zdążył uzupełnić zapasów. Tak czy inaczej, jeśli ktoś w Hogwarcie bał się zombie, teraz zmykał na drugi koniec zamku. Wypluty Benny to też nie jest przyjemny widok. Wtaszczenie się na schody, aby dojść na posiłek, było wielkim wysiłkiem. Czymś czego Żółty nie chciał powtarzać. Stanął więc w strategicznym miejscu i spojrzał w górę, wydając z siebie niecodzienny odgłos. Było to zwykłe "eeee...", jednak co bardziej upierdliwi i obdarzeni nad-słuchem mogli usłyszeć słowo "brains". Jak to zrobili- mnie nie pytajcie! Wycelował różdżką, mniej a więcej, w schody wędrujące na czwarte piętro. Carpe Retractum idealnie się sprawdziło. Lina w magiczny sposób przylepiła się (albo przywiązała, kto to tam wie) do spodu schodów i Benedict, mocno trzymając różdżkę, pojechał do góry za pomocą swojej osobistej, niezawodnej windy. Miny wszystkich uczniów były zabójcze. Parę osób nawet potknęło się na schodach, wyrządzając tym samym całkiem niezłe szkody. Kiedy indziej Thomas ucieszyłby się z takiego obrotu wypadku, lecz dzisiaj nie miał na to energii. Na poziomie trzeciego piętra zatrzymał się. Zanim kapryśne stopnie z kamienia postanowiły zmienić swoją pozycję na tą bliżej wejścia do sali OPCM'u podyndał sobie z dwie minuty. Ręka całkowicie mu ścierpła, ale trzymał mocno. Nie chciał się stać mokrym plackiem na podłodze. Taka śmierć była.... nudna! A nudy staramy się unikać! Wracając do meritum, gdy dostał się na dogodną pozycję (w powietrzu) rozhuśtał się delikatnie, aby wylądować na korytarzu trzeciego piętra. Tam też spotkał Cris! - Nic... Nie mów. Zaraz...- Uniósł rękę do góry, uciszając koleżankę. Rozmowy potem, zwłaszcza niecne knowania. Teraz musiał się dostać do sali. Ociężałym krokiem ruszył w tamtą stronę. Ślizgonka rzecz jasna ruszyła za nim- służba nie drużba, na lekcji być trzeba. Pcuhoniasty zwalił się na pierwsze lepsze krzesło. Wtedy też zaszczycił Reed swoją niepodzielną uwagą. | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 7:42 pm | |
| Minione tygodnie zaprawione były potem, krwią (z obtartych nóg) i przekleństwami Cristiny Reed. Potem, krwią i przekleństwami, które zdecydowanie się opłacały, bo zmagania Cristiny Reed z cristino-reedowością przynosiły rezultat. Nawet według Averille (co prawda Ułamek z Wili nigdy by się do tego nie przyznała, ale ostatnimi czasy wzrosła liczba jej ironicznych uwag, co dla Krysi było jasnym znakiem, że zmiany przechodzą zaskakująco dobrze), a to był niepodważalny fakt, że na imprezę będzie gotowa. A do pierwszego prawdziwego pokazu geniuszu organizacyjnego Słodyczowego Trio został już zaledwie dzień. Cristina wiele roboty nie miała, bo zarówno załatwienie alkoholu (dzisiaj po lekcji miała zamiar wycyganić od Marcina parę flaszek bimbru) i przygotowanie wieży zostawiła na dzień ostatni. W końcu byłoby dość dziwne, gdyby miejsce - bądź co bądź uczęszczane, w końcu było salą lekcyjną - już od jakiegoś czasu wyglądało, jakby czekało na przybycie dziesiętków uczniów spragnionych krwi i procentów w tejże. Dziś... dziś był ostatni dzień Starej Cristiny. I miała zamiar wykorzystać to do ostatniego tchu. Nic dziwnego, że przed lekcją obrony, na której pojawić się koniecznie musiała, latała po całym zamku w malując zbroje na najróżniejsze kolory, dzięki czemu całe piąte i czwarte piętro były ozdobione naprawdę pięknymi blaszakami. Na trzecim (na którym zresztą znajdowała się sala opeceemu, o czym w tej chwili jej się zapomniało) wpadła na Benny'ego, który wyglądał jak wykopany z grobu. - Bo mózg był za słony? - spytała retorycznie, za to bardzo mądrym tonem i ruszyła za chłopakiem, uznając, że zaprowadzi ją do jakiegoś ciekawego miejsca, gdzie będzie mogła dowiedzieć się, jak wygląda jego część roboty. Jakież było jej zdziwienie, kiedy weszła za Lamizem do klasy obrony. W dodatku pustej, najwyraźniej było jeszcze przed dzwonkiem. Co ona robiła w sali przed dzwonkiem?! Wydęła usta i założyła ręce na piersi, jakby była szalenie obrażona tą sytuacją, ale nie przeszkodziło to Żmijce usiaść obok swojego osobistego Borsuka. - Zrobiłeś? - spytała podekstytowanym tonem, powstrzymując się przez jakieś trzy sekundy i lekko kopnęła chłopaka w łydkę.
Ostatnio zmieniony przez Cristina Reed dnia Pon Wrz 17, 2012 7:46 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 7:43 pm | |
| Trudno było określić jaki dzisiaj był humor naszego Marcina. Ot, nie wstał lewą nogą, ale też i nie czuł się nadzwyczaj dobrze. Nie miał totalnie żadnych pomysłów na swoje lekcje, dlatego zwyczajnie od rana lazł na żywioł. Kiedy spojrzał na plan westchnął ciężko. Dlaczego akurat dzisiaj miał mieć lekcję z nimi? Zawsze starał się być przygotowany na lekcję z Krysią, a tutaj… Totalna lipa proszę państwa. Głowa Marcina była totalnie pusta… Szedł przez korytarz. Czarna peleryna złowieszczo za nim „fruwała”. Zszedł na trzecie piętro i wlazł do klasy. Rozejrzał się po niej, uniósł brew do góry. - Bhy. – mruknął wesoło. Naprawdę się starał, aby wyszło to wesoło. Zaraz opadł za swoje biurko ściągając pelerynę z siebie. Odesłał ją na wieszak, który stał przy drzwiach. - Szczehrze mówiąc to nie wiem co my tutaj hobimy. Gdybym dyhektoh mnie nie gonił, wyszedłbym na dwóh, aby tańczyć w samych gatkach w deszczu. – stwierdził bez ogródek uśmiechając się do Krysi. - Niestety, nie mogę tego zhobić ani nawet namówić Was, aby to zhobić. Wy oczekujecie lekcji, a ja… ja dobhej zabawy. Więc jak mamy to połączyć? – zmrużył swoje czoło i wziął pierwszą lepszą księgę w swoje łapki. Na okładce widniał dementor. No nie… Nie będą przecież przeganiali boginów albo uczyć się zaklęcia patronusa, bo jeszcze wiele osób popadnie w totalne kompleksy, że im się ta trudna sztuka nie uda. - Jakieś pomysły? – zapytał nagle. Tego chyba jeszcze nie było… Marcin, który totalnie nie wiedział jak zorganizować lekcję.
| |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 8:07 pm | |
| Spiorunował dziewczę wzrokiem. Przecież miała nic nie mówić! Nie komentować! Nic nic nic! Ależ nie, przecież musiała dorzucić swoje trzy knuty. I z kim on musi pracować, no z kim? Cristina prawidłowo zrobiła, że kopnęła go w łydkę. Inaczej nie doczekałaby się odpowiedzi na zadane pytanie. Benny był zbyt zajęty porządkowaniem własnych myśli i próbą zastanowienia się, dlaczego boli go prawa ręka. - Hę?- Twarz lamizowa była mocno skalana myślą. Oczęta bezrozumnie wbite w w promieniującą twarz Największej Paskudy, nieco otwarte usta i przekrzywiona na bok głowa. Istny widok nędzy i rozpaczy. - A czy wyglądam na osobę, która zrobiła?- Zadał pytanie retoryczne. Oczywiście nie było one całkowicie klarowne, ponieważ jego wygląd można było naciągnąć na widok szalonego naukowca, który w imię nauki zaniedbuje potrzeby własnego ciała. - Nie. Przez całą noc łaziłem po Londynie w poszukiwaniu jakiejś dobówki.- Mruknął, kładąc rękę na ławce, a zaraz potem na niej głowę. Tak, ławka była jego zbawieniem! Była tak przyjemnie... stała. O owocu jałowca nic nie wspomniał. Był on składnikiem do innego eliksiru, o którego istnieniu Reedówna nie musiała wiedzieć. Jeszcze by wycyganiła darmową fiolkę! Nie z nim te numery. A poza tym- najzwyczajniej w świecie zapomniał! - Ehy.- Niezidentyfikowany dźwięk wydostał się z kupy mięsa potocznie zwanej Benedictem. Nie miał sił, aby podnieść swoją głowę i przywitać się należycie z nauczycielem. Dopiero gdy usłyszał o tym, że mogłoby nie być lekcji... Uniósł się o te parę cali, tym razem ciężar ciała przenosząc na oparcie krzesła. W jego oczach można było wyczytać wielki ogromny ból. Równie dobrze mógł teraz spać. SPAAAAAAAĆ! Pomysł... Wroński żąda POMYSŁU! Lamiz spojrzał na niego zbolałym wzrokiem. Czy on na prawdę sądzi, że biedny Puchonw tym stanie będzie mógł wymyślić coś konstruktywnego? Aktualnie trudno mu było sklecić choć trochę sensowne zdanie. Spojrzał błagalnie na swego Cezara. Niech on(a) rządzi i wymyśla! W tym momencie Żółty rycerz oddaje się jej całkowicie! | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 8:31 pm | |
| Jaka szkoda, że Benny nie zdradził się Cristinie z bólu rączki. Pewnie zapytałaby się słodko, czy to nadgarstek sprawia mu kłopoty i zasugerowała długotrwałą abstynencję, jako rozwiązanie problemu. Przekrzywiła głowę, taksując Lamiza spojrzeniem od czubka głowy aż po stopy (specjalnie włożyła głowę pod ławkę w tym celu, co dla przypadkowego obserwatora mogłoby wyglądać dość ciekawie - aż szkoda, że nikogo jeszcze w klasie nie było). - Wyglądasz, jakbyś zrobił to i jeszcze więcej - odparła prosto, bo w mniemaniu Reedówny taki stan był możliwy tylko, kiedy zarywało się nockę dla nauki. Nie żeby Reedówna je zarywała, ale warzenie eliksirów było według niej zwyczajnie uczeniem się, więc skoro Benny wyglądał tak, jak wyglądał... Wnioski były proste. Skąd mogła wiedzieć, że w taki stan wprawiło go szukanie M&M'sów? Według Crissy bieganie po Londynie i kupowanie cukierków powinno wywołać u niego stan iście skowronkowy! Lamiz był czasami taki dziwny. - Ale wyrobisz się ze wszystkim? - dalej drążyła temat, łapiąc chłopaka za łokcie i wyciągając ręce spod jego głowy. Nie będzie tu przy niej spał, ot co! Bo... bo to jakby znak, że była nudna! A Cris nie była nudna, co to, to nie! Może normalnej osobie przyszłoby do głowy zaproponować pomoc, ale Kryśka wolała dręczyć Puchona, dopóki nie uzyska wszystkich odpowiedzi. Na szczęście zaraz rozbrzmiał dzwonek, a do sali wpadł Marcin. Białe ząbki Cristiny natychmiast ujrzały światło dzienne, bo to była jedyna możliwa reakcja na Wrońskiego. Zbytnio go kochała, żeby móc przywitać się z nim w inny sposób. Noo... może mogłaby się na niego rzucić zakrywając mu głowę swoim ślizgońskim szalikiem (dla ciekawych: za pierwszym razem napisałam stanikiem, ale zaraz zorientowałam się, że myślałam o czymś innym, niż pisałam) ze słowami: mój ci on! - Co tu robimy? Organizujemy spotkanie zajebistych? - rozejrzała się po klasie. O dziwo, pustej klasie. - To tłumaczy, dlaczego nie ma tu nikogo więcej - odparła bardzo mądrym tonem i zaczęła huśtać się na krześle. No coś takiego! Mogli sami wymyślić temat lekcji? Zerknęła na Benny'ego, już chcąc powiedzieć, że na pewno nie będzie się z nim pojedynkować, bo kolejny raz różdżki mu w dupę nie wsadzi, biedne drewienko ma zawsze po tym depresję, kiedy zorientowała się, że Lamiz był tak bardzo rozmemłany, że nawet tego nie proponował. Wytrzeszczyła oczy i tycnęła chłopaka w ramię, jakby chcąc sprawdzić, czy nadal żyje. Ciepły był. To chyba żył. - Jak można sprawdzić czy ktoś na pewno żyje, a nie jest żywym trupem? - spytała Marcina, przelotnie na niego spoglądając, zaraz jednak utkwiła podejrzliwie spojrzenie w Lamizie i ostentacyjnie się od niego odsunęła, szurając krzesłem. - Wszyscy mi mówią, że ja nie mam mózgu, więc moim się nie najesz, nie musisz mnie zabijać! - powiedziała szybko, wystawiając ręce przed siebie. Zaraz jednak odkaszlnęła, uśmiechnęła się słodko do nauczyciela i zakładając włosy za ucho, utkwiła zamyślone spojrzenie w suficie. W tym samym czasie w charakterystyczny sposób zagryzała wargi to z jednej, to z drugiej strony, co miało zobrazować wybitny proces myślowy, który właśnie odbywał się w jej pozbawionej mózgu głowie. - Sprawdzimy komu uda się rzucić Avadę, a Jensen będzie naszym workiem treningowym? Jakbyś do niego fiuknął mówiąc o butelce bimbru, zaraz by przyleciał! - zasugerowała wesoło, a jej oczy błysnęły. - Albo nie, bo jeszcze przypadkiem by wyszło. To może chociaż Cruciatusa? | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 8:49 pm | |
| Marcin wiedział, że rzucenie prośby wymyślenia tematu w klasie, w której przebywała Krysia, nie było najlepszym pomysłem. Posłał jej smutne spojrzenie swoich cudownych brązowych oczu i westchnął ciężko. Na jedną chwilę odpłynął swoimi myślami w stronę cudownej Felci. Co oni ostatnio wyrabiali! Ten wirujący seks w jej salonie był naprawdę zdumiewający! A później leżenie przed kominkiem obżerając się czekoladą… Wroński uśmiechnął się szeroko i zupełnie się nie zastanawiając palnął: - Dać mu do jedzenia czekoladę. Jeśli nie będzie jej chciał, to znaczy, żhe jest jakiś dziwny… - stwierdził nagle pragnąc, aby jego fotel za biurkiem był obrotowy. Niestety, nic z tych rzeczy. Nawet jego transmutacyjne wysiłki były na nic. Zamiast tego siedział teraz na różowej, futrzanej kanapie. - Yhyhyh… - uśmiechnął się nieco nerwowo, a nieco przepraszająco. Ściągnął swoje buty razem ze skarpetkami, stanął na kanapie, następnie wlazł na biurko i zwyczajnie sobie z niego zeskoczył. W taki sposób bosy nauczyciel stanął przed uczniakami. Jeden wyglądał naprawdę na zaspanego, a druga… Wulkan energii! Co by tutaj zrobić? - Ty. – wyciągnął swoją różdżkę z zamiarem tyknięcia Puchona w czubek nosa. - Żhyjesz czy nie kontaktujesz? Możhe właśnie włamujesz się w czyjś umysł? W mój i Khysi nie polecam. Za bardzo sthrzehżemy swoich sekhetów. – ruszył ponownie swoją różdżką. - Wstawać! Nie ma co się lenić! Czas się zabawić! – jakby od niechcenia pomyślał o seksie z Felcią i puścił pięknego patronusa. Świetlisty kruk obleciał całą klasę aż wreszcie zniknął zderzając się ze ścianą. - No tak. Mój pathonus nigdy nie był za bahdzo inteligentny. – stwierdził półgębkiem do Krysi. Teraz przeszedł do niej. Nie chciał biednego chłopaka nadal dźgać różdżką w nos – jeszcze by mu zmienił kolor całkowicie nieświadomie. - Nie! Nie będziemy uhrządzać zawodów w rzucaniu Avady oraz Chuciatusa na Jensenie! Bo dam sobie hękę uciąć, hże w thrzech phrzypadkach na thrzy mohżliwe by się sphawdziło. Nie chcę thacić kumpla! – spojrzał na Puchona. - Ja wiem czemu on tak wygląda… On coś kombinuje. – pokręcił palcem. Teraz Marcin grał starego aurora, który miał po prostu świra. - Ale to nic! Ja Was uhatuję! Wszystkich! Phrzejdę do histohii jako Mahcin Wielki. Nie tylko dzięki swojej dhugiej magicznej hóhżdhżce! – zaraz pacnął się w czoło. - Ja tego nie powiedziałem! – pokręcił głową. Odskoczył od Krysiowego biurka i ruszył na bosaka przez całą salę. - Ale skoho jesteśmy przy nieumahłych… - wysunął sobie uczniowskie krzesło, obrócił je i usiadł na nim przodem do oparcia. - Co wiecie o wampihach?
| |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 9:40 pm | |
| - Tak, zachodziłem do każdego burdelu i używając magii wykorzystywałem każdą piękną kobietę, jaką tylko ujrzałem.- Odparł zgryźliwie, gdy jego głowa została brutalnie podniesiona do góry. No kto by to widział, żeby tak się z biednymi podwładnymi obchodzić! On tutaj tyra, biega po prawie całej Anglii, a tu taka gówniana wdzięczność! Hympf! Zwłaszcza, że samej magii nie mógł użhywac poza szkołą- jeszcze by w MM wykryli, że nieletni uciekł ze szkoły podczas roku szkolnego. Niespecjalnie mu się uśmiechało zawieszenie, a tym bardziej przeprowadzka. A przeciwności losu miał całkiem sporo. Gonitwa za autobusem, deszcz, który przemoczył go do suchej nitki i policja. Tylko niekompetentne bęcwały mogły go pomylić z seryjnym mordercą. - Tak tak tak…- Pokiwał głową, a raczej się starał nią pokiwać. Uścisk Reedówny był niczym imadło, nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy. - Wszystko przygotowane, miejsce gotowe… Tylko usiąść, uwarzyć. No i listy wysłać.- Uzupełnił swoją wypowiedź. No no, dzięki brutalnym zabiegom, które z pewnością pogwałcały jego prawa (nie wiedział jakie, ale z pewnością jakieś pogwałcały!), powoli powracał do życia. Baaaaaardzoooo poooowooooliiii… Większość konwersacji (zwłaszcza ta część o mózgach), a także romanse między Kryśką, a Marcinem zlały się w jedno i rzecz jasna zostały całkowicie niezauważone przez Flakodicta. Równie dobrze mogliby wycinać sobie migdałki za pomocą przemienionych w nożyce języków, a on by nic nie zarejestrował. Słysząc słowa o czekoladzie jęknął cicho. Już na śniadanie zjadł tego tonę! Lubił czekoladę, no ale bez przesady! Nie samym kakaem człowiek żyje! Litości! Gdzie zbawcza herbata chai?! Czemu nikt o niej nie pomyśli?! Zupełnie, jakby wyczuwał zamach na swój nos, wcisnął go w zgięcie łokcia. Nikt bezkarnie nie będzie tykał jego nosa! Ani brzucha! I tym bardziej pępka mocy! Do uszu Marcina mogło dojść przeciągłe mruczenie. Można było wyłowić pojedyncze sylaby „ Sne… Ywać… Obli… Bata…” Wyprostował się gwałtownie, słysząc oszczerstwa, jakie rzucano za jego plecami. W chwile potem gorzko tego pożałował- nagła zmiana pozycji zaowocowała gwałtownym bólem głowy. - Puchoni nie kombinują! Puchoni planują.- Fuknął urażony. Każdy wiedział, że kombinują tylko kanalie i Ślizgoni. Gryfoni są za głupi na jakikolwiek knowania, a Krukoni mieli swoją strategię przekazywaną z pokolenia na pokolenie, od Raweny na pierwszaka! - Czy on powiedział, że nas zahartuje? Za pomocą swojej wielkiej różdżki? Nie lubię hartowania. Zwykle zawiera w sobie cierpienie, ból, a przede wszystkim pracę…- Zaczął trenować zwis bezwładny na Kryśkowym ciele. Gdzie się podział jego hufflepuffowy duch? Zapewne gdzieś się czołga między Bakery Street, a ogrodami Paddingtona. -Wampiry są… martwe. I blade. - odpowiedział zaskakując obecnych swoją błyskotliwością – Wyglądają niczym człowiek. I mają zęby.- Idąc tokiem rozumowania Lamiza przeciętny człowiek nie posiadał zębów- bo i po co mu one?
Ostatnio zmieniony przez Benedict Lamiz dnia Wto Wrz 18, 2012 11:03 am, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Pon Wrz 17, 2012 10:23 pm | |
| Kącik ust dziewczyny uniósł się do góry w bardzo złośliwym geście. - Nie dziwię się. W końcu bez magii nie udałoby ci się do tego doprowadzić - odpowiedziała słodziutkim, wręcz matczynym tonem, który kompletnie nie grał ze słowami, że bardziej naturalnie brzmiałoby, gdyby powiedziała: zabiję cię. Bo przecież wiadomo, że Lamiz byłby zachwycony, gdyby ktoś go uwolnił z tego padołu łez wszelakich, gdzie nawet dobrej herbaty nikt mu nie chce zrobić. Uśmiech poszerzał się z każdym kiwnięciem głowy Benny'ego, jednak - kiedy ten powiedział, że jeszcze nie wysłał listów, potrząsnęła jego ramionami, przez parę sekund z fascynacją przyglądając się, jak bezwładnie machała się jego głowa. Zaraz jednak potrząsnęła swoją i przypomniała sobie, że miała go opieprzyć. - Czy ty zdajesz sobie sprawę, że impreza jest jutro?! Jak tylko skończy się lekcja masz zafundować sobie jakiegoś mega kopowego eliksira... - Zupełnie nieprzejmując się kompletnym brakiem gramatyki, zanurkowała w swojej torbie i wyciągnęła z niej paczkę fajek. Jednego papierosa wetknęła Lamizowi między zęby i podpaliła go różdżką. - To ciebie powinno otrzeźwić - mruknęła z satysfakcją, bo w mniemaniu Kryśki nic, no, może oprócz mega kopowych eliksirów, równie szybko nie stawiało na nogi. Wspominałam już, że panna Cristina Ly Reed uzależniła się od nikotyny? Słysząc teorię Marcina, znowu utkwiła spojrzenie w ni to martwym, ni żywym Benedikcie. Po chwili namysłu pokręciła głową. - Nie. Mój brak mózgu jest smaczniejszy nawet od czekolady - zawyrokowała pewnie i nie było sensu się z tym kłócić. Gdyby Reed wiedziała trochę więcej, równie pewnie powiedziałaby, że jej brak mózgu smakował lepiej nawet niż czekolada prosto z Marcina albo Felixii, kwestia gustu i preferencji seksualnych. Klasnęła w swoje nadpobudliwe dłonie (ostatnio udawało jej się nad nimi panować, co uważała za swój największy sukces), kiedy Marcin podsunął jej pomysł. - Właśnie! Opanował już pan... - Zerknęła na Benny'ego i machnęła ręką (dosłownie) na grzecznościowe formułki. To był Benny. A to Marcin. Cześć Marcin, cześć Benny, ja też jestem uzależniona od seksu. Eee... - Opanowałeś legilimencję? Bo się zastanawiam, czy na pewno nie da się wniknąć go mojej głowy. - Postukała się w skroń, jednocześnie unosząc brew. Wolała się upewnić, tym bardziej, że ostatnio czuła naprawdę silny napór na jej mury. Swoją drogą jej przyjmowały obraz wysokiej, kamiennej wieży niknącej w chmurach. Zdecydowanie mamusia Krysi naczytała jej za dużo bajek (swoją drogą według Linnet Reed Roszpunka nazywała się Kalarepa, miała milion piegów i odstające uszy, a kiedy nienazwany książę wszedł po jej ciemnych włosach przestraszył się piegów Cri... to znaczy Kalarepy i zamienił się w żabę, żeby móc wyskoczyć z wieży bez większej krzywdy. Nic dziwnego, ze to była ulubiona bajka Cristiny, prawda? Szczególnie, kiedy piegi znikły z jej twarzy, a odstające uszy ZAWSZE były wymysłem jej matki). Parsknęła śmiechem, kiedy patronus Marcina rozbił się o ścianę. - A nie słyszałeś, że patronus też odzwierciedla prawdziwe 'ja' czarodzieja? - Wyszczerzyła się od ucha do ucha, bo sugerowanie Genialnemu Marcinowi, Krukonowi z matki, że nie grzeszy inteligencją, było tak głupie, że aż fajne. Wydęła usteczka, pokazując, jak bardzo jest zasmucona zaistniałą sytuacją, a raczej jej brakiem, bo wizja wyżycia się na Jensenie była piękna. Tym bardziej, że potem mogłaby wyleczyć jego cierpienia za pomocą swojego naturalnego daru uzdrawiajacego (a jak ktoś nie wie o co chodzi, to zapraszam do tematu 'czy masz super-hiper-coś tam postać'). I w dodatku mogłaby go poklepać po głowie z taką ilością protekcjonalności, że zapewniłoby jej to doski humor na najbliższy tydzień. NO NIE! Marcin i Benny przebili tego dnia samych siebie, a Krysia postanowiła, że jak raz będzie cicha i spokojna. Nie w głowie jej było odpowiadanie na zajebiste uwagi o drugich magicznych różdżkach (spojrzenie w bardzo wymowny sposób zjechało niżej) czy planujących Puchonach (a tutaj brew powędrowała do góry). Cristina Ly Reed miała humor zajebisty. - Są mądre. Mój ojciec udaje, że jest wampirem, a skoro przy jego obsesji na tym punkcie nadal żaden wampir go nie przemienił, to znaczy, że mają instynkt samozachowawczy - skwitowała prosto. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 10:04 am | |
| - Ha! Tak mohżesz sobie mówić! Żhe planujecie! – znów wstał z krzesła. Wlazł na nie i ruszył na wędrówkę po blatach stołów. Oczywiście na boso, bo swoje buty i skarpetki zostawił przy nauczycielskim biurku przy którym stała różowa kanapa. - Żhe wcale nie knujecie! Żhe jesteście phrzemili i cudowni! Ja wiem swoje! – Marcin sprytnie przedostał się znów do przodu i stanął przed Puchonem. - Mój ojciec był Puchonem. Tehaz to wiem. – klasnął w dłonie. Przecież to było takie oczywiste. Wroński podśpiewując sobie pod nosem ‘czerwone korale’ (rzecz jasna po polsku) podszedł do swojego biurka, aby zapisać sobie coś w kalendarzu. Zapewne chodziło mu o ten zdumiewający fakt, że jego drugi rodziciel, dawca spermy był Puchonem. I nie miał już przy tym żadnych obiekcji. - Phrzeklęte Puchony. Zacznę uczyć się od misthrza nielubienia Puchoniątek… Coś w tym nielubieniu musiało być. Coś pod tą Waszą maską niewinności zawsze się czaiło. Jestem geniuszem! Geniuszem! – zarechotał opadając na różową, futrzaną kanapę. - Nie poznałaś mojej dziewczyny Felci. – wyszczerzył swoje ząbki na odpowiedź Krysi, która twierdziła, że jej brak mózgu jest smaczniejszy oraz słodszy od czekolady. Pod tym względem naprawdę Marcin mógł się kłócić. W dodatku nie polecam obrażania cudownej Felci, bowiem facet siedzący na różowej kanapie obracający różdżkę w palcach to wcale nic małego. Uwierzcie mi. - Ale o niej nie chciałem dzisiaj Wam wykładać… Lekcje z Kamasuthy będą kiedy indziej. Muszę tylko znaleźć odpowiednią klasę, aby wykładać wychowanie seksualne oraz lekcje podhywu ala Whoński. – wyszczerzył swoje zęby. Dlaczego zawsze przy Krysi był taki genialny? Chyba będzie musiał z nią zamieszkać, bo inaczej do głowy wpadają mu same bzdury! Marcin obrócił raz jeszcze swoją różdżką w palcach i jakby od niechcenia spojrzał na Krysię. Tak było o wiele lepiej. Próbował przebić się do jej umysłu z myślą o różowym jednorożcu, na którym jechała Ślizgonka. Nie ma jak to fantazyjne myśli… Tylko ciekawe czy dziewczyna zobaczyła chociaż trochę z tego co Marcin chciał jej przekazać? Zapewne nie. - Sugehujesz mi, żhe jestem tak pseudo inteligentny? – spojrzał na Krysię z oburzeniem i walnął pięścią w blat swojego biurka. - Ta zniewaga khwi wymaga! Bhoń się! – cisnął niebieską błyskawicą dwa metry ponad głowami Benny’ego oraz Krysi. Trafił w globus, który stał za klasą. Marcin udawał, że wcale nic nie zrobił. Wydął śmiesznie ustka i zaczął rozglądać się na boki z miną niewinnego sześciolatka. „Ale to samo się zhobiło, mamo! To nie ja!” - Mądhe? Czy ja wiem… - wzruszył ramionami. - Chociahż mogę dodać im plus do mądhości, skoho obawiają się Twojego ojca i nie chcą go phrzyjąć w swoje szehegi. Wtedy byłby Ahmagedon. – co prawda osobiście panna Reeda nie znał, więc mógł tylko polemizować jaki jest, ale skoro miał jego dziatwę przed sobą, mógł się domyślać jaki jest. Nie przypuszczał, aby pan Reed był normalnym (normalność to pojęcie bardzo względne) człowiekiem. - Mają zęby? – powtórzył po Puchonie unosząc jedną brew do góry. Następnie wyszczerzył się tak, aby było widać mu zęby. - Choleha jasna, jestem wampihem. Mam ZĘBY! Czyli mój khuk… To zmutowany nietopehrz! Aaaaaaaa! – położył się na swojej kanapie na boku i zaczął udawać, że płacze. Owww, how sad it was.
| |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 11:42 am | |
| Potrząsanie ledwo przytomną osobą nie było najmądrzejszą rzeczą, jaką Cris zrobiła. Bowiem Lamiz od razu zrobił się bledszy. A zawroty głowy dodatkowo całą sprawę pogorszyły. Dodając do tego krzyki bombardujące jego biedne uszka falą dźwiękową… Następnym razem weźmie przykład ze Ślizgonów i będzie się wyręczał kimś innym przy brudnej robocie. Albo będzie robił zakupy pocztą. - Tak jest mamo…- Westchnął wywracając oczami w iście teatralnym geście. Zupełnie, jakby tego nie wiedział! W końcu po coś kupił składniki na eliksir energii, czyż nie? Był tak zajęty rozmyślaniem nad tym, jak bardzo Naczelna Paskuda go nie zna, że nie zarejestrował iż zaczęła grzebać w torbie. A z tego nigdy nic dobrego nie wynikło. Gdy dziewczyna wetknęła mu do ust papierosa, zaczął niekontrolowanie kaszleć, prychać i parskać. Mówicie, że Benedict jest dziwny, ale nie przyjmował dobrze nikotyny. Nie wiedział co ludzie lubią w tym obrzydlistwie. Był jedyną osobą niepalącą w swojej okolicy (chociaż chłopaki co wakacje starali się go nauczyć), a w szkole jednym z niewielu. Raz tylko na jednej z mugolskich imprez spróbował fajki wodnej. Nie chciał wierzyć, jak mu inni mówili, że to zawiera tytoń. To było tak dobre, że nie odchodził od niej na dłużej niż pięć minut. Wyciągnął peta z ust i podał go Ślizgonce, dalej się krztusząc. Wyjął różdżkę, aby udrożnić drogi oddechowe. Wziął głęboki wdech, prawie rozkoszując się względnie czystym powietrzem. Do jego jednego ucha dotarła informacja o legimencji. Co co co CO!?!? To ktoś tutaj opanował tą sztukę i w każdej chwili dostać się do jego umysłu? Wszystkie sekrety, w tym też rodowy eliksir na kaca, zostaną ujawnione! W dodatku Reedówna zna oklumencję! Dam dam dam! Męska duma została oficjalnie urażona. Jakim cudem on nie potrafi czegoś co Ślizgonka umie? Zadanie na najbliższy czas- nadrobić zaległości. Prychnął z niezadowoleniem i skrzyżował ręce na piersi. Czyżby dodatkowo było zarzucane Najbardziej Uroczemu Domowi Na Świecie dodatkowo umiłowanie kłamstwa? Krętactwo i mówienie półprawd to inna sprawa. Tak samo kłamanie, gdy trzeba było się wydostać z opresji w jednym kawałku. Ale czyste kłamstwo, zwłaszcza dotyczące odwiecznych Borsuczych Praw, to nie była domena Żółtych. A ten przemądrzały Krukon snuł swoje teorie spiskowe. Gdyby nie jego nieco otępiony umysł wyzwałby Wrońskiego na pojedynek za splamienie honoru Najznamienitszej Borsuczycy i jej podopiecznych. Może to i dobrze, że był otumaniony, inaczej z pewnością by przegrał. Jakby nie patrzeć Wroński był dorosłym, wykwalifikowanym nauczycielem. I w dodatku synem aurorki- z pewnością przekazała mu swoją wiedzę na temat… no cóż, wszystkiego. Zwrócił się tyłem do leżącego Marcina, aby Reedówna mogła zobaczyć jego usta. Bezgłośnie wypowiedział bardzo dobrze znane autorce posta zdanie „We need to talk”. Niestety zaraz musiał zwrócić uwagę na nauczyciela. Czy znacie powiedzenie „Polak głodny- Polak zły”? Jeśli tak, to wiedzcie, że w Anglii też jest podobne powiedzenie. „Lamiz śpiący-Lamiz rozrywający”. I wcale nie chodzi tutaj o rozrywkę. Bardziej o agresję, która jest utrzymywana w ryzach przez ospałość i ciapowatość wrodzoną. Lekcje kamasutry? Benny skrzywił się bardzo mocno. Gash- on nawet z matką nie rozmawiał na te tematy! A tutaj jeszcze nauczyciele chcą o tym rozmawiać! [You must be registered and logged in to see this link.]spojrzał z politowaniem, którego nie udało mu się ukryć, na Wrońskiego. Naprawdę? Czemu nauczyciele musieli się zachowywać niczym opóźnieni w rozwoju. Co innego świrować, zwłaszcza podczas imprezy, ale co innego… to co widział przed swoimi cudownymi oczętami. Płaczący nauczyciel? Pliiiiiiis…. Spojrzał błagalnie na Paskudę. Niech skróci jego męki. Rozśmieszy, zaavaduje, walnie zaklęciem zapomnienia, pokaże cycki. Cokolwiek! Aż zaczął przypominać sobie (rzecz jasna z nudów) zaklęcie Muffliato. Poczatek treiningu Muffliato, haha! | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 3:33 pm | |
| No i to było to! Cristina zachichotała jak mały (właściwie nie tak mały, w końcu miała dobre metr siedemdziesiąt pięć wzrostu) diabełek, kiedy Benedict zakrztusił się jej papieroskiem. Zupełnie nie przejmując się tym, że chwilę temu tkwił on w ustach Lamiza, wsadziła go w swoje. Byłaby skończoną kretynką (i zdecydowanie osobą nie uzasadnioną), gdyby wywaliła papierosa tylko dlatego, że ktoś go wcześniej obślinił. Szczególnie przy jej opinii o wymienianiu śliny w inny sposób. Naprawdę, zaczynam mieć wrażenie, że u Cristina też mogła mieć mono tyle razy, że zrobiło jej się stereo. - Mój też! - pisnęła, kiedy Marcin zdradził jej się z przemyśleń na temat swojego ojca. Zaraz jednak zmarszczyła czoło, bo przypomniało się jej coś innego. - A nie Dyptam? To znaczy, że nie będziesz moim szwagrem?! - wyrzuciła z siebie oburzona, cały czas tym tonem, przy którym nikt nie miał wątpliwości, że Cristina żartuje. Bo proszę ja was, jak inaczej można było potraktować to, co przed chwilą powiedziała? Szczególnie, kiedy - tak jak Marcin - wiedziało się, jakie teksty normalnie rzucali do siebie Jens i Cris. Uśmiechnęła się na słowa o dziewczynie, błyskając zębami. Spojrzenie Reedówny wyraźnie mówiło, że przed Wreed bardzo długa i bardzo obfitująca w szczegóły - bo w istnienie tych dziewczyna nie wątpiła - rozmowa. W końcu byli przyjaciółmi, nie? Poza tym była święcie przekonana, że Marcin zwyczajnie będzie chciał jej się zwierzyć. Tym bardziej, że Krysia nie miałaby najmniejszych oporów przed wysłuchaniem całości i jeszcze stwierdzeniu, że cieszy się Marcinowym sek... to znaczy szczęściem. Parsknęła śmiechem słysząc o lekcjach kamasutry i rzuciła mu pobłażliwe spojrzenie. - Serio myślisz, że nauczysz czegoś, czego wcześniej nie wiedzieli? - Poza tym ona miała swojego nauczyciela. Który co prawda znowu miał jakieś problemy z ich 'związkiem' (albo to ona je miała - już zupełnie nie pamiętała), więc obecnie ze sobą nie sypiali, ale Reed miała zamiar to zmienić. Jak najszybciej. Uśmiech jeszcze się poszerzył, kiedy załapała, że Wrońskiemu nie udało się przebić do jej umysłu. Zaczęła kaszleć, kiedy Marcin posłał nad jej głową błyskawicą i machinalnie uchyliła się, ale papieros wypadł z jej ust. Natychmiast zanurkowała na ziemię, by go znaleźć, ale pod ławką go nie było, więc powędrowała dalej. - Weźcie mi pomóżcie, bo zaraz się spali... - zaczęła, a w oczach pojawił się charakterystyczny błysk, wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni spodni, a z magicznego patyka zaczęła tryskać woda. Zerwała się na równe nogi, przytrzymując różdżkę dwiema rękoma i opryskiwała przestrzeń wokół swojej ławki (nie omijając okolic nóg Lamiza) z zaciętym wyrazem twarzy i zmrużonymi oczętami. Kiedy w końcu stwierdziła, że papieros - niezależnie od tego, gdzie był - został zgaszony, strzepnęła różdżką, coby spadła z niej ostatnia kropelka, wsadziła ją sobie z powrotem na tyłek i otrzepała ręce. - Zrobione - odparła prosto i usiadła na swoim miejscu, odrobinkę bardziej mokrym niż poprzednio, ale szczególnie się tym nie przejęła. Dopiero teraz zauważyła, że Marcin w międzyczasie coś mówił. - Coś przegapiłam? - spytała, ale ich nauczyciel zamiast tego zaczął mówić, że jest wampirem, wiec Kryśka zaraz się na nim uwiesiła, odrzucając włosy, wystawiając szyję i mówiąc: - Gryź mnie, zwierzaku! Dom wariatów, przysięgam. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 6:40 pm | |
| Marcin totalnie nie wiedział co się działo między Krysią a Jensenem. Po prostu nie miał cudownego daru obserwacji, jeśli chodziło o takie rzeczy. Był niczym matka pod tym względem. Ona również ignorowała wszelkie informacje o romansach. Marcin… Marcin po prostu wytrzeszczał oczy na Krysię. - Szwaghem?! – gdyby tylko różdżka Marcina była mieczem świetlnym, pewnie rzuciłby się na Ślizgonkę niczym rycerz Jedi. Niestety, musiał się ograniczyć do posłania jej krwiożerczego spojrzenia. - Pohozmawiamy o tym później. – wyraźnie zaznaczył ostatnie słowo. W głowie nie chciało mu się mieścić, że Krysia i… Jensen! No cholera jasna! I to dowiaduje się na swojej lekcji! Co prawda w klasie były obecne tylko dwie osoby, a może nawet i jedna, bo Puchon nadal wyglądał na ledwo żywego, ale no… NA GACIE MERLINA! HOGWART ZWARIOWAŁ! A Marcin razem z nim! - A wystahczyło tylko Accio… - mruknął Marcin podnosząc się z kanapy widząc jaką „powódź” zrobiła Krysia. Ta lekcja to jedna wielka chryja! - Masz! – skoro Ślizgonka nadstawiała mu szyję, przejechał wargami po jej szyi, a właściwie to nawet złożył na niej pocałunek. Taki, aby pozostała jej malinka. - I się odczep! – mruknął siadając na różowej kanapie po turecku. Próbował się uspokoić, ale zwyczajnie nie mógł. Westchnął ciężko. - Dobha ludzie i zombie. Tak nie może być. Nie wyjdziecie z tej klasy bezuhżytecznie. – spojrzał na nich. To był szalony pomysł, ale tylko taką sztuczkę miał w zanadrzu. Zresztą… przynajmniej oboje dzięki temu zaklęciu będą bardziej zajebiści. - Bo jeszcze później będziecie hozgadywać na całą szkołę, żhe Whoński nic Was nie nauczył! Pokahżę Wam, żhe nawet thupa czegoś nauczę! Haz, dwa! Stawać mi tutaj! – machnął w stronę wolnego miejsca na podeście, gdzie znajdowało się jego biurko oraz różowa kanapa. - Nauczę Was dhugiego zaklęcia z pakietu, któhe Khysia juhż zna. Po co? Aby bhonić się chociahżby phrzed nieszczęsnymi wampihami ohaz latającymi phrzedmiotami. – tak, tak. Dobrze myślicie. Marcin zwariował. Chciał sprzedać kolejny patent zaklęciowy, który wyszedł prosto od jego matki. Miał jednak to w zadku. Wstał z kanapy i podszedł do tablicy. Chwycił za kredę i napisał na niej dwa słowa: Trishene Danten.
| |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 7:16 pm | |
| Benedictowy móżdżek jeszcze do końca nie przetrawił(chyba narządy mi się pomieszały…) informacji podanych na tacy. Od zawsze był idiotą, jeśli chodziło o rzeczy związane z miłością. Nie był w stanie zauważyć, jak ktoś robi do niego maślane oczy, to co dopiero kiedy ktoś inny, nawet jedna z najbliższych osób, podrywa kogoś innego. O wszelakich związkach dowiadywał się dopiero wtedy, gdy jakiś aktujrzał, albo bezpośrednio mu to powiedziano. Nie miał zamiaru nawet się ruszyć. Zakończył trening, aby machnięciem różdżki usunął wodę, która niebezpiecznie zbliżała się do jego butów. Suszył mokrą substancję nieustannie, dopóki zagrożenie powodzi nie ustąpiło. - Cierp okrutna istoto.- Prychnął, nadal urażony zamachem na zdrowie swoich płuc. Zapewne byłby w stanie raka wyleczyć, lecz po co się męczyć i tracić zbędną energię, którą mógłby poświęcić na… naprawie wątroby, o! Ona z pewnością będzie potrzebowała magicznej interwencji. Westchnął ze zrezygnowaniem. Tak, jej nie da się naprawić ani naprostować. Jakim cudem jej ojciec był puchonem? Tego już nie wiedział. Wykrzywił się, gdy Marcin pocałował szyję Cristiny. Na jaja Merlina! Czy ta szkoła nie posiadała przyzwoitej kadry?! Przecież to (porn) Hogwart! Z niechęcią podszedł do miejsca, gdzie miał się ustawić. Aktualnie był myślami daleko daleko, w swoim łóżku. A jednak ta lekcja nie była całkowicie bezużyteczna. A sam Marcin Wroński wcale nie taki głupi. Znalazł sposób, aby powieki Lamiza uniosły się gwałtownie do góry. Sama sylwetka także się wyprostowała, zaś oczy były utkwione w napisanych, wbrew pozorom całkiem ładnym pismem, dwóch słowach. Nowe zaklęcie… Ba! Nowe rzadkie zaklęcie. Chłopak wpatrywał się niczym oczarowany w tablice. Wszelakie minusy, jakie zostały zapisane na karcie Wrońskiego zamieniły się magicznym sposobem w plusy. Jak bardzo łatwo można było kupić Benedicta, nawet sama go o to nie podejrzewałam! Jest przynajmniej plus tego wszystkiego- mamy gwarancje, że nie wyrośnie na alkoholika (jak trzymać różdżkę, gdy ręce się trzęsą?) ani erotomana (nie ma szans aby uprawiać sex podczas studiowania nowych ksiąg). Słowa zaklęcia zostały wyryte na amen w puchońskiej pamięci.
koniec treingu,haha! | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 7:42 pm | |
| No nie! Czy to znaczyło, że kiedy sobie normalnie żartowała, Marcin uznał to, co powiedziała za... prawdę?! Co z tego, że to była prawda, to znaczy nie, nie była, bo nawet gdyby Marcin faktycznie był synem Dypa to nigdy nie byłby jej szwagrem, bo ona nigdy by z Jensenem na poważnie nie była, ale do kurwy nędzy! On nie mógł tak myśleć, nie miał pierdolonego prawda nadanego mu przez równie pierdoloną Cristinę Ly Reed! Właśnie dlatego uniosła brew i spojrzała na Wrońskiego z miną wyraźnie ukazującą jej politowanie dla faceta, który mógł taką bzdurę uznać za prawdę. - Jesteś pewien, że mamusia zdrowa i nie przekazała ci jakiejś dziedzicznej choroby psychicznej? Jak chociażby... hmm, pomyślmy... przesadnie rozwinięta wyobraźnia? - wyraźnie wyartykułowała ostatnie trzy słowa. - Normalnie już w tym zamku nie można zażartować, żeby zaraz nie wzięli ciebie za jakiegoś... To Puchoni mają skłonności do takich relacji, jego spytaj! - Tutaj wystawiła palucha w stronę Benedicta, w końcu dobrze wiedziała, że jego matka przyjaźniła się z dziewczyną, która romansowała z Dyptamem, kiedy ten był nauczycielem, a ona uczennicą. Milion razy słyszała tę historię, za każdym razem w innej wersji, w zależności od tego, kto ją opowiadał. Osobiście uważała, że ta Jessici była najfajniejsza. Prawdę powiedziawszy... nie spodziewała się, że Marcin faktycznie ją ugryzie czy tam pocałuje. Gorzej! Że zrobi jej malinkę. Spanikowana powiodła dłonią po szyi i natychmiast znalazła się z powrotem przy swojej ławce, wytrząsając na nią zawartość swojej torby (a ta była zaprawdę interesująca). Natychmiast chwyciła lusterko i zezując udało jej się dostrzec, że Marcin zostawił ślad. O nie, o nie, o nie, onienienienienienie. To był głupi żart, ale przecież ten skończony kretyn nie zrozumie, że to był żart i tylko utwierdzi się w przekonaniu, że Kryśka gada jedno, a robi drugie! Rozejrzała się w poszukiwaniu pomocy i... cóż. Zobaczyła Benny'ego. Złapała jego rękę i przyłożyła ją sobie do szyi. - Wylecz. Błagam cię, przestanę nawet gadać, że to ja nauczyłam ciebie Agriwatora, tylko błagam, napraw to! - zawyła i utkwiła proszące, ba! wręcz zrozpaczone spojrzenie w Lamizie. Nieszczególnie przejmowała się tym, co chłopak sobie teraz pomyśli, byleby tylko pozbyła się malinki. Miała nadzieję, że Marcin nie potraktuje tego jako obrazy, więc przeniosła swoje spojrzenie na niego i wyszeptała bezgłośnie: sorry. Słysząc o zaklęciu, przekręciła głowę. - Tarcza? - upewniła się, zapisując formułę w pamięci. Na pewno się nauczy, chociaż ufała swojemu Thoraxowi z całego serca. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 7:54 pm | |
| Wroński gwizdnął przeraźliwie widząc przedstawienie pod tytułem „O Merlinie, ja chcę pozbyć się tej malinki!”. Jaka szkoda, że zapisał już słowa zaklęcia na tablicy… Tyle, że co z tego, że napisał słowa zaklęcia, skoro… Dobra. Kryśka była Kryśką. Widziała parę razy jak Marcin używa tego zaklęcia, więc teraz wystarczyło jej tylko trochę go poobserwować. Ale i tak… - Tej pani już podziękujemy. – wskazał brzydko na drzwi robiąc dziwną minę. O tak! Skoro Krysia chciała bawić się w taki sposób, to zostanie wyrzucona z klasy! Niech wszyscy poznają, że Marcin ma takie same humory jak wszyscy. Czasami też może być nieznośny. W końcu nikt nie wykupił całego pakietu na bycie nieznośnym. Nawet cudownemu Wrońskiemu należy się czasem dzień, kiedy będzie świrował, a następnie będzie obrażał się po kolei na wszystkich. W końcu parafrazując adminkę – co to za życie, które się nie jebie? Co to za gra, kiedy jest cudowny scenariusz? - Juhż, haz, dwa, pani wychodzi. – poruszał śmiesznie łapkami w stronę Ślizgonki zwyczajnie ją wyrzucając z klasy. W dodatku posłał jej kolejne spojrzenie z cyklu – jeśli byłbym bazyliszkiem, już dawno byś była posągiem. - Nauczę tego tylko pana! I foch! Mega foch!
| |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 8:09 pm | |
| Generalizowanie domu nie było miłe. Jeden uczynek, jednej uczennicy… no dobrze, dwóch (o tej drugiej nie wiedział, naprawdę! Tylko przez zupełny przypadek trafił na pamiętnik matki, a to nie było jego winą, że był otwarty! On tylko chciał coś więcej wiedzieć o swoim ojczulku!), nie decydował o tym, że cały dom od razu tak postępuje! - Ejjjj!- Zmarszczył czoło, patrząc niezbyt przychylnym wzrokiem na Cristinę. On bynajmniej nie kochał się w żadnej nauczycielce! Fakt, podziwiał, często graniczyło to z uwielbieniem i założeniem nowego kultu ku czci ......... (w miejsce kropek wpisz odpowiednie imię i nazwisko). No i dodatkowo Reed obrażała jego ukochaną, zwariowaną ciotkę! I matkę (chociaż nie miała o tym prawa wiedzieć, tak samo jak Lamiz). Prawdę powiedziawszy to w XVII wieku kobiety na całym świecie opatentowały gwałtowne zmiany humorów i bycie nieznośnym całkowicie bez powodu. Zostało to zapieczętowane, a każdy mężczyzna, który chciał przejawiać takie cechy musiał zapłacić całkiem sporą sumkę, która później była przeznaczana na domy dla samotnych matek. A myślicie, że skąd bierze się kasa na utrzymanie tych wszystkich Snowów, Stone’ów i innych bękartów? Rzecz jasna Benedict trzymał usta na kłódkę- bardzo bardzo bardzo chciał znać owe zaklęcie, więc musiał być grzeczny. Dlatego też nie uzdrowił od razu malinki dziewczęcia. A co jeśli koszmarny gniew Marcina Wrońskiego i na niego spadnie? Co on wtedy zrobi, biedaczyna?! Nie będzie znał nowego zaklęcia, którym mógłby szpanować! Co to za życie, gdy jest się mainstreamowym?! Lepiej być hiopstęrę! Wyszeptał tylko dwa słowa „po lekcji”. Na więcej się nie odważył. Nawet nie obronił Reedówny przed aktem wyrzucenia. Nie mógł zmarnować okazji, a przecież nauczy się tarczy w pięć minutek! Ślizgonka z pewnością zrozumie! | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 8:23 pm | |
| Krysia wcale nie była zła na Marcina. Wręcz przeciwnie, tak jej sie wydawało, że histeria, która opanowała Reedównę, mogła zostać przez niego źle odebrana. Nawet przecież go przeprosiła, co z tego, że bezgłośnie! Przeprosiła! W końcu Wroński nie mógł wiedzieć, że ta głupia malinka mogła być kolejnym powodem do kłótni między nią, a Jensenem, jakby nie było ich wystarczająco dużo ostatnimi czasy. Dobra, może to i brzmiało strasznie, ale Cris miała to w głębokim poważaniu: ona miała zamiar się z Jensenem pogodzić, bo dla takiego seksu warto pójść na pewne ustępstwa. Tylko, że gdyby wytłumaczyła się z tego Marcinowi, jednocześnie pokazałaby, że jeszcze parę minut temu kłamała... A to nie było w jej planach. Reedówna może i miała tendencje do naginania rzeczywistości, ale przecież nigdy nie kłamała. A przynajmniej się do kłamstwa nie przyznawała. Kryśka była zła na Benny'ego, który najwyraźniej nie wiadomo skąd miał geny Ślizgońskie i zamiast pomóc kumpeli, wolał grać w obronie swoich interesów, a dokładniej nowego zaklęcia. Wydęła usta, wyraźnie pokazując, co myśli o takim kumplu i zaczęła wrzucać swoje rzeczy do torby. Może będzie chodzić z bandażem owiniętym wokół szyi? Niee, to by od razu wywołało pytania... Szal byłby okej, ale tylko na lekcje, w żadnym wypadku nie na imprezę, jej sukienka (wybrana oczywiście razem z Averille) nie była do nich przystosowana. Może spięłaby włosy w taki sposób, żeby zakryć plamę? Fatalny pomysł. Gdyby tylko odruchowo odrzuciła włosy, albo ktoś inny by je poprawił... Jęknęła cicho. Była skończona. Zerwała się z ławki, chwytając torbę i tylko warknęła do Lamiza: poradzę sobie sama, zanim nie wyszła z klasy. Oczywiście nie powstrzymując się od trzaśnięcia drzwiami. Czasami efektowność naprawdę się przydawała.
zt. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Wto Wrz 18, 2012 8:42 pm | |
| Cudownie! Pozbył się jednego małego koszmaru. Klasnął w dłonie. Czasami i Marcin Wroński miał swoje odpały. Tutaj właśnie był czas na takie właśnie rzeczy. Zupełnie się nie przejął fochami Ślizgonki. Zwyczajnie szukając pomocy u Puchona obraziła jego męską dumę. A kto jak kto, a Marcin był pełen męskiej dumy. Był w wielkim stopniu egoistą, który tylko wyuczył się być cudowny. No cóż… Był osobą, którą pochłonęła mania wielkości. Skończmy jednak to rozmyślanie, ponieważ staje się to bardzo nudne i nie dojdziemy do niczego. Kiedy Krysia opuściła salę, Marcin westchnął z wyraźną ulgę. Chyba dzisiaj naprawdę mu obecność Ślizgonki nie posłużyła. Nie zaprzątał tym sobie głowy jednak zbyt długo. Swoją uwagę skupił na Puchonie, który wyraźnie się uradował, że nauczy się nowego zaklęcia, w dodatku zaklęcia, które niewiele osób znało, bo zacna matka Marcina nie lubiła dzielić się swoimi sekretami. Jak dobrze, że nie rzuciła na syna jakiegoś zaklęcia, które nie pozwalałoby mu dzielić się informacją na temat jej zaklęć z innymi (w przypadku innych dałby sobie rękę uciąć, że to zrobiła)… No nic! - Skoho nie ma juhż mahudy, mohżemy zabhać się za działanie. Będziecie się idealnie uzupełniać. Ona będzie ciskać błyskawicami, Ty będziesz odpiehał zaklęcia... – na twarzy Marcina pojawił się prawdziwy banan. Naprawdę zaczynała podobać mu się ta wizja. - Mohże nieco teohii… Zaklęcie, któhe chcę Cię nauczyć nazywa się Tahczą Błyskawic, poniewahż jak nazwa wskazuje jest z nich zbudowana. Ochhania przed zaklęciami ohaz phrzed latającymi phrzedmiotami spalając je na popiół. – Marcin zatarł ręce. - Akcent pada na piehwsze sylaby w zaklęciu. – podkreślił zaraz to na tablicy znów babrając się w kredzie, chociaż mógł to zrobić za pomocą różdżki. Czasami Marcin lubił się ubabrać. - Niestety, nie mogę Ci zaphezentować tego zaklęcia w wehsji czysto wehbalnej z powodu mojego niedomagającego języka… - pokręcił śmiesznie swoją głową, a następnie machnął ręką. Nic to! Czas na prezentację! Stanął obok Puchona, pomyślał przez chwilę, wyciągnął różdżkę przed siebie i jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie wyczarował ogromną, okrągłą tarczę przed sobą. Trudno było określić jej kolor… W końcu to były błyskawice. Prezentacja jednak nie trwała długo. Wraz z obniżeniem różdżki, tarcza zniknęła. - Pomocne mohże być zhozumienie esencji buhrzy. Powinno Ci się udać to wyczahować. Sphóbuj kilka hazy, a potem zmykaj. Posiedzę sobie tutaj na hóhżowej kanapie. – cmoknął głośno w powietrzu.
| |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Sro Wrz 19, 2012 8:09 pm | |
| Widząc oskarżycielskie spojrzenie Reedówny poczuł się okropnie. I zupełnie nie wiedział dlaczego. No dobra, według jego zasad moralnych powinien od razu wyleczyć zaczerwienienie, bez względnych pytań. No ale co takiego złego było w malince? Dziewczyna zawsze, gdy tylko ktoś zapyta, mogła uśmiechnąć się, tak jak tylko Krysia potrafi, nie wydając żadnego odgłosu. Nie skłamie, a ciekawski osobnik będzie musiał zdać się na swoje podejrzenia i takie tam. Co takiego było w tej jednej, zwykłej malince, że musiała się jej pozbyć w trybie natychmiastowym. Przecież powiedział, że po lekcji się nią zajmie, o co tyle hałasu? Trzaśniecie drzwiami dodatkowo go ukuło w wielkie serduszko, z którego uszło całe powietrze, pozostawiając jedynie flak- niczym balon po zetknięciu z igłą. A radość Wrońskiego wydawała mu się zupełnie nie na miejscu. Widząc uśmiech nauczyciela postarał się aby i jego usta wygięły się w uśmiechu. Starania nie do końca wyszły. No i tak uwaga z błyskawicami… To wcale nie było takie nieprawdopodobne. Pokiwał głową twierdząco, gdy przyswoił wszystkie informacje. Wyciągnął przed siebie różdżkę, patrząc uważnie na ruch nadgarstka, gdy Marcin rzucał zaklęcie. - Trishene Danten.- Powtórzył, kopiując wcześniej widziany ruch. Oczywiście za pierwszym razem mu się nie udało. Ale to nic moi drodzy! Wyciszył się i skupił na błyskawicach, to zapewne mu pomoże. Zaprzestał treningu dopiero, gdy mała błyskawica wystrzeliła z jego różdżki, trafiając w jedną z ławek. Pass- Benedict wiedział, że z pewnością w takim stanie nie wyczaruje nic innego. - Dziękuję bardzo profesorze. Raczej nie uda mi się nic więcej wyczarować… Mam nadzieję, ze mogę…- Wskazał na drzwi. Nie czekając na odpowiedź, złapał za torbę i wyszedł z Sali. Jeśli szybko czegoś nie zrobi to wyrzuty sumienia zjedzą go w pięć sekund!
[zt] | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Czw Wrz 20, 2012 9:52 am | |
| Nie da się ukryć, że nasz Marcin liczył, że Puchonowi pójdzie nieco lepiej, ale i tak było nieźle. Nie stworzył żadnego pożaru. Może jak bardziej się skupi, to uda mu się wyczarować tarczę z błyskawic? Tego Wroński był stuprocentowo pewny. Pomachał mu dłonią, kiedy opuścił klasę. Teraz Marcin został sam w swoim królestwie. Rozłożył się na różowej kanapie, przymknął swoje oczy… …ale nie trwało to zbyt długo. Marcin nie potrafił spać w dzień. Musiał coś robić. Wrócił do normalnej pozycji, przysunął do siebie dziennik, pododawał punkty dla Ślizgonki oraz Puchona, wbił im dwa wybitne (sam nie wiedział praktycznie za co) i to by było na tyle jeśli chodzi o papierkową robotę. Chwycił więc za różdżkę. Pomyślał przez chwilę. - Flasten! – wskazał na podręcznik leżący na skraju biurka. Nie wiedział czy coś się stało czy nie, dlatego podniósł swoje cztery litery, aby go dotknąć. Niestety, nic się z podręcznikiem nie stało. A to proszę! Czyżby chciał być odporny na czarowanie naszego Marcina? Oj nie, nie! Nasz mistrz mu nie daruje! Zaraz zabierze się za to od odpowiedniej strony! Skupił się raz jeszcze, zebrał moc… - Flasten! – wskazał ponownie na podręcznik. Marcin uśmiechnął się i zaraz lewą dłonią zaczął skubać bródkę. Udało się, nie udało? Trochę z drżącą dłonią wychylił się, aby sprawdzić czy zaklęcie zadziałało…
Trening: Zaklęcie Flasten, poziom III
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Czw Wrz 20, 2012 1:30 pm | |
| …Marcin uśmiechnął się triumfalnie, kiedy podręcznik, który dotknął zaraz zamienił się w zeszyt. Idealnie, idealnie! Tym samym zrobił pierwszy krok w stronę nieco bardziej zaawansowanej transmutacji. Może niedługo naprawdę zajmie się tą sprawą? W końcu od jakiegoś czasu nieco zaniedbał swoje treningi. Wszystko przez Felcię… Oh, jak ta miłość potrafiła zmienić człowieka! Nawet biedny Wroński nie miał chwili odpocznienia… Ale naprawdę nie narzekał. Dla takiego seksu mógł rzucić nawet swoje codzienne treningi do upadłego. Teraz mógł kochać się z Felcią do upadłego. To była naprawdę uczciwa wymiana i niebyło w niej żadnych gwiazdek ani małych literek. Skoro jednak udało mu się tak szybko opanować to zaklęcie, schował swoją różdżkę do kieszeni spodni. Raz jeszcze przejechał palcami po swojej bródce. Chyba powoli robiła się nieco za długa, będzie musiał zrobić z tym porządek. No nic! Zerknął na swój magiczny zegarek i zaraz pokręcił głową. Niedobrze, niedobrze… Niby nauka zaklęcia zajęła mu tylko chwilę, ale i tak „lekcja” nieco się przeciążyła. Marcin podniósł się z różowej kanapy, przeciągnął się i ziewnął potężnie. Zabrał dziennik ze sobą. Musiał zanieść go do pokoju nauczycielskiego. Po cichu miał nadzieję, że nikt nie zrobi chryję za to, że Slytherinowi i Hufflepuffowi przyznał dwadzieścia dwa punkty… Mimo wszystko, miał dobry humor. Nawet jeśli wyrzucił Krysię za drzwi. Przynajmniej w taki sposób mógł się jej odwdzięczyć. Wreszcie opuścił salę i zamknął za sobą drzwi. Kuniec!
Koniec treningu, opuszczam temat.
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Klasa 3C Sob Sty 12, 2013 1:20 pm | |
| Tony Stark, a tak naprawdę Marcin Wroński (Starzyński? xD) był w wyśmienitym humorze. Już od rana prowadził zajęcia. Najpierw opowiadał o różnych potworach i jak się przed nimi bronić pierwszakom, a później przyszła kolej na trzecioklasistów, których bardzo ciekawiła praca aurora. Opowiedział im wszystko, co wiedział, a także swoje wrażenia na temat testów, które nie przeszedł. Mówił o tym z wielkim smutkiem, chociaż na końcu dodał, że gdyby zdał te testy nie poznałby tyle wspaniałych osób. Miał na myśli oczywiście dzieciaki, które w przyszłości pewnie staną się potężnymi czarodziejami i czarownicami, a Marcin… no cóż, będzie miał wtyki, ponieważ był ich ulubionym nauczycielem. Bo co jak co… Ale Marcin był lubiany, prawda? Może czasami zarzucał sucharami, ale wszystko dało mu się wybaczyć. W dodatku opowiadał o wszystkim z wyjątkową pasją. Nie był wiecznie skwaszony jak Asis czy Northman (mimo to tęsknię za tą dwójką!). Kiedy trzecia klasa wyszła, Marcin rozsiadł się na swoim krześle. Zaraz jednak postanowił je przetransmitować w cudowną kanapę. Miał teraz trochę czasu do rozpoczęcia nowej lekcji. Jako, że nie czuł żadnego głodu, postanowił sobie poczytać. Uwielbiał czytać oraz łączyć przyjemne z pożytecznym. Nic więc w tym dziwnego, że zabrał się za niewerbalny trening zaklęcia Ab irato. Uśmiechnął się pod nosem. Był to naprawdę ciekawy pomysł… Poderwać kogoś do góry i rzucić go o jakąś płaską powierzchnię… Uśmiechając się Marcin trenował zaklęcie. Właściwie to jedna myśl chodziła mu po głowie… Skoro jego matka specjalizowała się w piorunach oraz ogniu, to jaka była jego specjalność? Musiała przecież jakaś być… Musiała…
Trening Ab irato.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klasa 3C | |
| |
| | | | Klasa 3C | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |