|
| Klasa Transmutacji | |
|
+5Clay Kahaya Avérille de La Fontaine Lili Cartemoll Cristina Reed Mistrz Gry 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry Admin
Liczba postów : 240 Join date : 13/07/2012
| Temat: Klasa Transmutacji Sro Lip 18, 2012 11:00 pm | |
| First topic message reminder :
Dwa rzędy po dziesięć pojedynczych ławek. Ściany wypełnione są skomplikowanym schematami transmutacji człowieka, zwierząt oraz przedmiotów. Na czas egzaminów rysunki się kryją, a literki przestawiają miejscami tak, że nie da się nic odczytać. Klasa jest prawdziwym składowiskiem różnych przedmiotów służących jako pomoc naukowa podczas lekcji. | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Anastasie Mitchell Prefekt
Liczba postów : 49 Join date : 03/08/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią Sie 17, 2012 5:10 pm | |
| Anastasie się spóźniła? Nie, to niemożliwe. Po prostu cała klasa miała nie pokolei w głowie i zapomniała o której godzinie zaczyna się lekcja. A nawet gdyby faktycznie się spóźniła... Cóż, wkraczała do sali z niewątpliwą godnością. W końcu obecność Any na lekcji powinna być zaszczytem, a ona nie miała zamiaru przejmować się wymyślaniem wymówek i innych bzdur. - Przepraszam za spóźnienie, pani profesor - powiedziała tylko z godnością i chłodną uprzejmością, rozglądając się po klasie. Frekwencja była całkiem niezła, ale... Gdzie była Welsh?! Drugi raz powiodła spojrzeniem po zgromadzonych uczniach, szczególnie skupiając wzrok na grupce Puchonów. Nie, wzrok jej nie mylił, nie było Lindsay. Przy każdej innej lekcji szczególnie by się tym nie przejęła, w końcu Is mogła wpaść na jakiś genialny pomysł, albo uznać, że poszukiwania dziwnych, puchatych i nieistniejących zwierzątek jest ciekawsze, niż zajęcia, ale... To była transmutacja, do licha ciężkiego! Może coś jej się stało? Zjadła za dużo słodyczy i wylądowała w Skrzydle Szpitalnym? Postanowiła wybrać się do Zakazanego Lasu, by przekonywać centaury do zostania pacyfistami? A może chciała sprawdzić, czy w jeziorze faktycznie są syreny? Nawet nie zorientowała się, kiedy skierowała kroki w stronę ławki Lamiza. Uniosła brew w ramach pytania, czy może się dosiąść. - Widziałeś Lindsay? Lindsay Welsh - dodała w ramach wytłumaczenia, choć wątpiła, by Benedict nie domyślał się, o jaką Lindsay jej chodzi. Skoro ona wiedziała, że Puchon trzymał się z Issay, on musiał wiedzieć, że tęczowa dziewczyna była przyjaciółką Any. W normalnej sytuacji zapewne nawet nie przysiadła by się do Lamiza, ale teraz naprawdę potrzebowała informacji. Ileż razy przeklinała, że nie jest w tym samym domu, co Linz! Tej dziewczynie przydałaby się opieka dwadzieścia cztery na dobę, a tego, niestety, Anastasie nie mogła jej zapewnić. | |
| | | Lili Cartemoll
Liczba postów : 77 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią Sie 17, 2012 5:15 pm | |
| Widok trzech.. potem czterech uczniów wywołało w niej radość, jakiej nie było u niej od paru lat. Uśmiechnęła się do nich, zamknęła książkę, w której czytała o animagii i wstała. Spojrzała na swoją córkę - Hazel. Coraz bardziej nastolatka przypominała swojego ojca i Lil obawiała się czy aby tego podobieństwa ona nie dostrzeże, a tym bardziej czy nie dopatrzy się tego jej ojciec. Sprawa ta spędzała jej sen z powiek od jakiegoś czasu. Ustała na środku klasy, niemalże pod tablicą. Skinęła głową na usprawiedliwienia uczniów, bowiem nie miała w zwyczaju karać ich za spóźnienia. Bardziej zależało jej na pracy domowej, którą zadała. - Dzień dobry Wam wszystkim. Druga lekcja transmutacji w tym roku. Proszę zanotować temat lekcji, napewno przyda Wam się ta notka na egzaminach. - ręką wskazała na tablicę, która znajdowała się teraz tuż za nią. Odczekała chwilę, dając czas na przepisanie tych zdań, po czym słowa znikły, a tablica była naturalnie czarna. Ponownie przemówiła: - Na ostatniej lekcji zadałam pracę domową i jak widzicie nie bez powodu. Ostrzegałam, że będzie to wykorzystane na następnej lekcji. I proszę, mamy temat z tym związny. Dostałam bardzo mało prac i szczerze mówiąc jestem z tego tytułu wielce zawiedziona. Oceny były przyzwoite. Jednak mam nadzieję, że każda osoba przygotowała się na dzisiejsze zajęcia. - oznajmiła i uśmiechnęła się nieco złośliwie. Machnęła różdżką, a na każdej z ławek pojawił się średniej wielkości szczur. - Nie bójcie się, te gryzonie Was nie pokąsają. Ale chciałabym, by szczury były "w całości" na koniec lekcji. Waszym zadaniem jest przetransmutowanie tego zwierza za pomocą zaklećia Feraverto, zapisanego wcześniej na tablicy. - oznajmiła spokojnie, krzyżująć ręce na piersi. Spojrzała po klasie, po czym utkwiła swój wzrok w Lamizie. - Chciałabym, by ktoś powiedział mi co otrzymamy w wyniku transmutacji za pomocą tego zaklęcia... i zaprezentował mi swoje umiejętności.. Benedict? - wskazała ucznia, siadając na ławce i oczekując jego odpowiedzi. Gdy doszła jeszcze jedna Krukonka obdarzyła ją uśmiechem i wskazała najbliższą ławkę, by uczennica ją zajęła. | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią Sie 17, 2012 5:31 pm | |
| Cristina mimowolnie parsknęła śmiechem, kiedy Benny rzucił jej to jakże dziwne spojrzenie i profilaktycznie usiadł z daleka od niej. Rozpakowała się i porwała pergamin na kawałki, które zaraz zwinęła w kulki. Upewniając się, że Cartemoll skupiła się właśnie na nowoprzybyłym uczniu rzuciła jedną w głowę Benedicta. Uśmiechnęła się, z satysfakcją obserwując reakcję Puchona. - Dziesięć punktów dla zajebistych - szepnęła zachwycona swoją celnością i z rozpędu rzuciła kolejną kulką w chłopaka, tym razem jednak nie trafiła tak perfekcyjnie, bo w ramię. Przygryzając wargę policzyła, ile małych pocisków zrobiła. Siedem? Zdecydowanie nie starczy jej do końca lekcji! Porwała kolejne fragmenty pergaminu i dorobiła kolejnych siedem. Właśnie podniosła głowę, żeby sprawdzić, czy nikt nie widział jej popisów - chociaż nawet jakby zobaczyli, nieszczególnie by się tym przejęła - i natrafiła spojrzeniem na Jeffrey'a, który właśnie wszedł do klasy. Wyszczerzyła się w odpowiedzi na jego uśmiech, ale nie zrobiła nic więcej. Jakby się do niej przysiadł jeszcze zajęłaby się rozmową i nie miała czasu na dręczenie Benny'ego. A przecież musiała go ukarać za zmacanie jej tyłka! Tak dla zasady, oczywiście, w końcu ona sama go pocałowała, więc był rozgrzeszony. Podrapała się po głowie, słysząc o pracy domowej. Pewnie kompletnie o niej zapomniała, albo uznała, że psorka i tak nie wstawi jej Trolla za brak dostarczenia wypracowania. Zerknęła na tablicę. Feraverto? Kiedyś tam je umiała, nie było trudne, kielich w zwierzaka i odwrotnie. Wyciągnęła różdżkę, powtarzając bezgłośnie formułę i machając patykiem, by przypomnieć sobie ruch. Kiwnęła głową, kiedy wykonała go tak, jak trzeba. Widząc pojawiającego się na jej ławce szczura, mimowolnie przypomniała sobie o faux-pas, które popełniła na SUMach. - Ale ty jesteś brzydki - powiedziała słodziutkim głosem, jak do małego dziecka albo wybitnie puchatego zwierzątka i tycnęła go patykiem. Uniosła głowę, kiedy Cartemoll zapytała Lamiza. | |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią Sie 17, 2012 6:04 pm | |
| Dosłownie chwilę po jego przyjściu sala zaczęła się zapełniać. To dobrze, bardzo dobrze. Mniejsza szansa, że zostanie o coś zapytany. No i nie wypadnie aż tak tragicznie, miejmy nadzieję, na tle całej klasy. Uśmiechnął się wesoło do wchodzącego starszego Puchona. Był w porządku, jak każdy Borsuk. Zagadką jednak było dlaczego wszyscy przepraszali za spóźnienie, skoro klasa była dość opustoszała. - Ał! Co do…- Okrzyk bardziej był spowodowany zdumieniem niż bólem. Jego wzrok od razu padł na Reedównę. Nikogo innego, oprócz nauczycielki, nie było, także możliwości miał niewiele. Nawet kompletny idiota by się zorientował w sytuacji. Nie był dłużny Ślizgonce, sam wyjął pergamin, który dodatkowo nasączył atramentem. Za pomocą różdżki wysłał mokry pocisk do Zielonej. Z jego celnością też nie było źle, skoro atramentowy pocisk rozpłaszczył się na jej lewym policzku. Co prawda wykorzystał moment, w którym Ślizgonka patrzyła się na starszego Puchona. Ale to nieważne! Następnie do Sali weszły dwie Krukonki. Obie od razu rozpoznał- raczej trudno było zapomnieć wypadek na lekcji zaklęć, z której prawie wszyscy zwiali. A następna była Ana- anioł stróż Linsy, gdy on miał własne sprawy na głowie, albo wesoła blondyneczka skakała po całej szkole. Benny odwrócił głowę- nie za szybko i nie za wolno. Nie chciał, by dziewczyna zwróciła na niego za szybko uwagę. Zapewne i tak był u niej spalony- po tym co się stało na wcześniej wspomnianej lekcji… Chociaż skoro wróciła do zamku z Reedówną, to zapewne znała jej charakter. Może nie był na aż tak przegranej pozycji? Najwyraźniej Niebieska nie pogardzała nim dogłębnie, skoro stanęła tuż obok jego stolika. Widząc arystokratycznie wygiętą brew, wskazał krzesło obok siebie. Zgarnął nawet całą broń na swoją stronę, chowając w rękawie kulki z papieru. Co prawda nie znał rodowodu panny Mitchell i za bardzo go on nie obchodził, jednak był przekonany, że szlachcianki w ten sposób wyginały swoje brwi. -Tinzi? Nie, niestety nie. Ponoć z samego rana wyskakała z pokoju wspólnego. Nie wyglądało na to, by gdzieś się jej spieszyło, więc chyba wszystko jest w porządku… Jestem pewien, że zapomniała o lekcji, gdy tylko natrafiła na kogoś z kokosowymi perfumami. Albo karmi kałamarnicę musami świstusami…- Nieco zmieszany podrapał się po głowie. Kto wie co się czaiło pod burzą jasnych włosów panienki Welsh. Co prawda sam większość rzeczy, którymi się ekscytowała, sam wmówił. Lecz to wszystko to były bardzo nieszkodliwe informacje! A przynajmniej się postarał, żeby takie były. I jak on w takiej sytuacji może się obronić przed atakami żmijowej armii? Przecież nie zrobi z siebie niedojrzałego głupka zaraz obok dziewczyny, która mu się podoba! W myślach przeklinał pannę Reed wraz z jej wszystkimi przodkami, nie oszczędzając nawet pani Linnet. A niech cię Cris panno Żmijo! Tiaaa… praca domowa… Może zabrzmi to banalnie, ale jego praca zniknęła w tajemniczych okolicznościach! Był przekonany, że to ten kocur Mike’a z drugiej klasy. Zwierzę uwielbiało wszelakie papierki, które zaraz zamieniały się w jego pobliżu w strzępy. Miejmy nadzieję, że profesorka nie przypomni sobie o braku jego pracy. Przeklął pod nosem, słysząc swoje imię. No tak- po co się łudzić? Po co mieć nadzieję, że uda mu się bez szwanku wyjść z lekcji, która z pewnością do lubianych przez niego nie należała. Cholerna transmutacja. - No taaak… Dzięki Feraverto jakiekolwiek zwierzę powinno się przetransmutować w puchar na wodę. Ewentualnie sok lub wino. Wódki w tym pić nie polecam.- Tak, Kapitan Oczywistość odezwał się w Bennym. Nawet nie chciał się ruszyć z miejsca. Może kompromitacja na siedząco będzie lepsza do przełknięcia? Spojrzał ostrzegawczo na szczura, który leżał na jego ławce. Trafił im się dość tłusty i leniwy okaz- dobrze. Przynajmniej nie będzie uciekał. - Feraverto.- Mruknął, celując w gryzonia akacjowym patykiem. Czar powinien lepiej zadziałać, skoro wymówił jego formułę. Co nie zmienia faktu, że nie wiedział co się stanie. Był skupiony, na tyle na ile mógł, na obrazie pucharu wodnego o kolorze i rozmiarach takich samych, jak leżący przed nim tłuścioch. Ale moi drodzy, czego się spodziewamy po transmutacyjnym beztalenciu, które pierwszy raz używa owego czaru? | |
| | | Jeffrey Hardy
Liczba postów : 27 Join date : 03/08/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią Sie 17, 2012 6:15 pm | |
| Jest dobrze! Nie odjęto punktów za spóźnienie. Czyli misterny plan nie poszedł w pizdu! Udało się uniknąć konsekwencji. Chociaż jak zawsze powiadała jego matka "kłamstwo ma krótkie nóżki". Pewnie w przyszłości się jakoś odbije to na nim. Kurde, się Jeffrey martwił o takie pierdoły, a nie zastanawiał się nad tym, że panna Wood może czyhać na niego przed wejściem z wiaderkiem pająków i klaunem zamiast cycków. Zdecydowanie przeklęta wizja. Hardy wyjął jakiś pergamin i pióro z plecaka, a następnie zapisał na nim temat. Cóż, ciekawe po co w ogóle wszyscy uczniowie musieli pisać te głupie nazwy i przepisywać treść podręcznika, skoro właśnie te grube księgi miały wszystko w sobie? Spoko, rozumiem - dla utrwalenia. Ale to nie powód by tych wszystkich biednych dzieciaków (a w szczególności Puchonów) narażać na jakiś wysiłek, czy kontuzje! Przecież od pisania piórem można było połamać łapsko. Jakieś wątpliwości? Po krótkiej chwili chłopak ujrzał w sali Hazel, taką niby to przyjaciółkę, niby znajomą. Cholera wie co ich w rzeczywistości łączyło, ale fakt faktem potrafili się jakoś dogadać! Przynajmniej córka Lili była obdarzona urodą, a nie to co jej matula! Nie żebym wybrzydzał, ale szczerze powiedziawszy Fox jest piękniejsza niż JLo. Jeffrey przesłał krukonce swój uśmiech i skinął głową w geście przywitania. Nie chciał się już przesiadać, bo nie dość, że się spóźnił to jeszcze by robił szum w klasie. Zaraz by jeszcze się jakieś szepty rozpoczęły i takie tam. Wystarczy, że Creedowa zaczęła knuć plan destrukcji Lamiza. Chłopaczyna dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że starsza Cartemoll zaczyna prawić swój wykład. Lubił kobietę, bo była nawet w porządku, ale akurat nie miał dzisiaj ochoty na naukę. Zresztą, kiedy miał? Najbardziej lubił zajęcia związane z lataniem na miotle, ale w siódmej klasie ich już niestety nie było. - To się rusza... - powiedział cicho, spoglądając na swojego szczura, który po kilku chwilach pojawił się na jego ławce. Nie przepadał za tymi zwierzakami. Ojciec, będąc jeszcze "normalnym" osobnikiem, nalegał by Jeff otrzymał radioaktywnego szczura zamiast sowy. Niestety matka się nie zgodziła. Może to i dobrze? Wyjął swój magiczny patyk ze spodni i zakręcił nim w palcach, ale niestety tak nie fortunnie, że jebut biedactwo spadło mu na ziemię i poturlało się gdzieś po klasie (chyba w stronę Reedowej, ale głowy nie daję!). Nie był to dobry znak. Hardy zaklnął pod nosem, a z ust można było odczytać pospolite "kurwa". - Kto widzi mój patyk, ręka do góry. - powiedział normalnym głosem, kierując oczywiście słowa do ludziów w sali. Zaraz po tym spojrzał na Lili z dziwną miną, mówiącą "przepraszam, to nie moja wina". Jeff pokręcił głową na boki i wstał z miejsca, by po chwili runąć na podłogę. Oczywiście będzie teraz poszukiwał swojej różdżki... na kolanach. Będzie okazja by pooglądać nogi i buty wszystkich w pomieszczeniu. Super, kurde. | |
| | | Anastasie Mitchell Prefekt
Liczba postów : 49 Join date : 03/08/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią Sie 17, 2012 7:06 pm | |
| Benedict miał stuprocentową rację. Gdyby Anastasie zobaczyła jego kulkową potyczką z Reed przewróciłaby oczami i rzuciła mu pełne pobłażliwości spojrzenie. Reed była Reed, mogła się publicznie zachowywać jak skończona wariatka, ale o Lamizie miała trochę lepsze zdanie. Usiadła w ławce chłopaka, kiedy uzyskała od niego pozwolenie (prawda, że miała doskonałe maniery? rozumiała to, że ktoś mógł nie mieć ochoty na jej towarzystwo albo i na jakiekolwiek towarzystwo), nie spuszczając z niego wzroku, dopóki nie udzielił jej odpowiedzi. Nie była pewna, czy uspokoiło ją, czy wręcz przeciwnie to, że Lindsay wyszła z Pokoju Wspólnego. Tam mogły ją zaatakować tylko poduszki, a chociaż dziewczyna darzyła je jakimś irracjonalnym lękiem (Ana już nawet nie liczyła, ile razy próbowała wytłumaczyć przyjaciółce jak bardzo ten lęk jest irracjonalny), nie wyrządziłyby jej zbyt dużej krzywdy. Za to poza przytulnym (jak zakładała, w końcu nigdy tam nie była, ale sami Puchoni byli bardzo... przytulni, jak dziwnie by to słowo nie brzmiało w odniesieniu do ludzi) dormitorium czyhało na nią wiele niebezpieczeństw. Potrząsnęła nieznacznie głową. Durna Mitchell! Lindsay nie miała pięciu lat i poradzi sobie sama. Cóż, jednak Ana od początku swojej przyjaźni z Welshówną czuła się za nią w pewien sposób odpowiedzialna. - Tak, to do niej podobne - odpowiedziała, o dziwo!, z łagodnym uśmiechem. Odruchowo założyła włosy za ucho, przyglądając się Puchonowi. - Mam tylko nadzieję, że kałamarnica nie uzna, iż małe Puchonki smakują lepiej, niż musy-świstusy... - westchnęła cicho, nie mogąc powstrzymać się od nuty zirytowania w głosie, choć mogła wydawać się zupełnie nie na miejscu. Ana już miała przed oczami zachwyconą Lindsay, którą kałamarnica złapała w jedną ze swoich macek, by wciągnąć pod wodę, a ta głu... rozczulająca dziewczyna cieszyła się, bo uważała to za zaproszenie do jej podwodnego domku. - Muszę nauczyć ją zaklęcia bąblogłowy - mruknęła jeszcze, bardziej do siebie, niż do Lamiza. O dziwo, bo przecież Ana nie mówiła do samej siebie. Nie była fanatyczką wsłuchiwania się w swój głos, a jej myśli były wystarczajaco klarowne. Może naprawdę zmartwiła się nieobecnością Linsy na jej ulubionej lekcji? Natychmiast się wyprostowała i chwyciła w rękę łabędzie pióro, kiedy Cartemoll zaczęła swój wykład. Przewracała je między palcami, czekając na coś wystarczająco interesującego, by był sens to zapisywać, ale - jak do tej pory - nic takiego nie usłyszała. Mimowolnie skrzywiła się na myśl, że, znając życie, nie uda jej się od razu przemienić ohydnego szczura (zaszczyciła go naprawdę okropnym, pełnym obrzydzenia spojrzeniem) w puchar na wodę. Skądinąd jak dla niej to było odrobinę... niehigieniczne, pić z czegoś, co jeszcze przed chwilą było szczurem, istnym siedliskiem chorób. Normalny czarodziej nigdy by tak nie pomyślał, ale w niektórych chwilach odzywało się anowe pochodzenie. I zdecydowanie była z niego zadowolona. Musiała przyznać, że lekko jej ulżyło, kiedy Benedict wyglądał na niepewnego, czy zaklęcie mu wyjdzie. Nie chodziło o to, że cieszyła się z porażek innych, po prostu naprawdę nienawidziła być najgorszą. | |
| | | Hazel Cartemoll Klasa VI
Liczba postów : 17 Join date : 30/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Sob Sie 18, 2012 2:38 pm | |
| Jęknęła. Po co w ogóle tutaj przychodziła? Biła się z myślami. Wszyscy uważali, że jest doskonała z transmutacji, przecież ma matkę, która naucza tego przedmiotu ! Nic bardziej mylnego. Kulała jeszcze bardziej z transmutacji niż z zaklęć. Marzyła, by teraz znależć się na ONMS, którą uwielbiała. Przepadała za samym przedmiotem, choć darzyła też symaptią profesorkę, która nauczała tego przedmiotu i opowiadała klasie o tym jak opiekować się rozmaitymi zwierzętami. Wytrzeszczyła oczy na zapytanego przez Cartemoll'ównę Lamiza. O dziwo chłopak poprawnie odpowiedział na jej pytanie, wyczytała to z twarzy matki. Jego prezentacja też nie była naganna. Dziewczyna miała nadzieję, iż kobieta nie wpadnie na pomysł, by zapytać własną córkę. W ogóle jak można było uczyć włąsne dziecko? Do tej pory było to dla niej dziwne. Powinni zatrudnić drugiego nauczyciela trnasmutacji, ot co. Bo przecież Lilki nie mogliby zwolnić, bo skąd Hazel miałaby kieszonkowe? Odkąd zamknęli Proroka jej matka miała znacznie mniej funduszy niż dotychczas. Całe szczęście, że miała wtyki u starej dyrektorki, bo wówczas byłoby z nimi krucho. Hazel wyprostowała się, po czym schyliła głowę, by nie zwracać na siebie uwagi. Imitując notowanie na pergaminie zaczęła greźdać po nim piórem. Od czasu do czasu zerkała na odpytywanego Puchona. | |
| | | Lili Cartemoll
Liczba postów : 77 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Sob Sie 18, 2012 2:58 pm | |
| Przechadzała się po klasie słuchając uważnie wypowiedzi Puchona. Była ona poprawna jak i sama prezentacja zadanego przez nią zaklęcia. Pokiwała potakująco głową. - Otóż to. Jak zauważył Benedict Feraverto służy do transmutacji danego przedmiotu w kielich na wodę, wino.. cokolwiek. Po prostu kielich. Zatrzymała się przy pannie Reed, pominęła jej komentarz na temat wyglądu szczura. Machnęła różdżką, a na jej ławce zamiast wijącego się gryzonia pojawił się okazały, pozłacany kielich. Podniosła go i pokazała go całej klasie. - Chciałabym aby każdy szczur zamienił się w kielich. To będzie pierwsze ćwiczenie. Szczur panny Reed znów przybrał pierwotną postać i zaczął niespokojnie wić się po jej ławce. Lil stwierdziła, że skoro tak dobrze poszła transmutacja pierwszemu uczniowi to reszta też nie powinna mieć problemu. Popatrzyła na swoją córkę, która jakby nie słyszała polecenia nadal pisała coś na pergaminie. Podeszła do niej, po czym powiedziała: - Panienko Cartemoll, bierzemy się teraz do roboty, zamiast pisać notatki w postaci kółek i przeróżnych kresek. Lil spojrzała na swoją córkę wymownie, po czym wystąpiła na środek klasy. Spojrzała na zegarek. Połowa lekcji już minęła, a dopiero tylko tyle zrobiła. Po jakimś czasie przeszła do drugiej części lekcji. - Jak już wspominałam mieliśmy omawiać dziś równania transmutacji. Prosiłabym pannę Mitchell, by wypisała je na tablicy. Trzy pierwsze lepsze. Te które wybierzesz te omówimy. Na nastepnej lekcji bedzie z tego krótki test. - poinformowała, po czym wskazała Krukonce ręką, by podeszła do tablicy i wykonała polecenie. | |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie Sie 19, 2012 5:00 pm | |
| Krysia była taka uchachana tym, że trafiła Lamiza w głowę, że w życiu nie podejrzewałaby go o to, że chłopak ją zaatakuje! No dobra, nie do końca tak. Może i - teoretycznie - był poważniejszy od niej, ale już dawno się przekonała, że nie trzeba go było do szalonych rzeczy zbyt długo namawiać. A rozpętanie Kulkowej Wojny... Cóż, jak na Crissy i s-kę to było aż przerażająco normalne. Także, żeby być całkowicie szczerym - jak to Kryśki dewiza nakazuje - dziewczyna nigdy nie podejrzewałaby, że Puchon zaatakuje ją, kiedy była zajęta czymś innym. No bo... Do chuja Merlina, był Puchonem! Co z honorem, zasadami, bla bla bla? Prawością, sprawiedliwością, pracowitością i byciem jak miód w herbacie? Cris się zapowietrzyła i już była gotowa wrzeszczeć o zdradzie ideałów i wężach w borsuczych ciałach, kiedy do Benny'ego przysiadła się Mitchell, samą swoją obecnością psując cały humor Reedówny. No, a przynajmniej psując go na pięć sekund, bo przecież wiadomo, że Krysia miała dobry humor zawsze i wszędzie, chyba, że akurat było jej serduszko łamane, choć jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Bla, bla, bla... Pierdolenie o Mordredzie. Krysia zaczęła ciągać szczura za ogon, żeby zająć się czymś choć trochę fajnym, kiedy usłyszała pytanie Jeffrey'a. Natychmiast zanurkowała pod ławkę i zaczęła poszukiwania. Pod jej nie było, więc poszła do tyłu i faktycznie, dwie ławki dalej znalazł się magiczny patyk. Nie wstając z klęczek poczołgała się w stronę Jeffa i, z szerokim uśmiechem na ustach, wcisnęła mu różdżkę do ręki. - Zdobywam kolejne punkty jako twoja bohaterka, doceń to - szepnęła i zerwała się gwałtownie, oczywiście uderzając głową w ławkę. - Kurwa a nie ławka - przeklęła odrobinkę zbyt głośno i wróciła na swoje miejsce akurat, gdy Cartemoll do niej podeszła. Przywołała na usta sztuczny uśmiech, błyskajac swoimi białymi ząbkami i sama rzuciła Feraverto na odzyskanego szczura. Śliczny, złoty puchar miał nawet kilka pseudo-rubinów na brzegach, a Criss - najpierw upewniwszy się, że psorka zajęła się Mitchellówną - zaczęła wydłubywać je za pomocą srebrnego nożyka, który zazwyczaj służył jej na eliksirach. Jeśli z jej zajebistością były prawdziwe, nie mogła darować sobie takiej okazji! Taki jeden rubinek to musiało być naprawdę dużo papierosów i litrów wódki. | |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie Sie 19, 2012 8:57 pm | |
| Całe szczęście, że Puchon nie zna legimencji. Zwłaszcza, gdy Reed zaczęła coś mękolić o ideałach Hufflepuffu. Halo halo! Komuś się domy pomyliły! Borsuczątka także miały prawo do podstępów i niezbyt czystych zagrań. Wiadomo nie od dziś, że to Godryk się rzucał w stronę niebezpieczeństwa z różdżką na wierzchu (jakkolwiek brzmi to dość obscenicznie), ukazując tym samym przeciwnikowi swoje zamiary. Ideałami, które chcąc nie chcąc wyznawał, była lojalność, pracowitość i bycie uroczym na skale światową. No dobrze, coś tam tiara przebąkiwała o prawości i sprawiedliwości. Jednak bądźmy ze sobą szczerzy- punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Lamiz uważał swój atak za bardzo sprawiedliwy. To jego honor został splamiony podczas ataku bez wcześniejszego ogłoszenia wojny. Ta zniewaga krwi wymaga! Ewentualnie zadowoli się atramentem na poliku, tudzież innym płynem. W dodatku jakim byłby mężczyzną, gdyby stchórzył i to przed dziewczyną! Uśmiech, który rozkwitł na twarzyczce Krukonki sprawił, że zapomniał o całym świecie. Nie zauważyłby wpadających o klasy rozwścieczonych smoków ujeżdżanych przez pufki-zombie, a co dopiero rewanżującą się Cris. -Jestem przekonany, że kałamarnica nie gustuje w aż tak słodkich daniach.- Kto jak kto, ale Lindsay była niczym cukiereczek nadziany niewinnością, polany naiwnością i szczelnie opakowany w urok osobisty. Poza tym Benny był przekonany, że kałamarnica nie miałaby serca zjadać istotki, która co jakiś czas przynosiła jej ciastka i czytała śmieszne mugolskie bajki. Benedict wpatrywał się zdumiony w elegancki szary puchar z misternymi żłobieniami. Czyżby jego szczur miał ukryte pod futerkiem tatuaże lub liczne bliny? Tak czy inaczej udało mu się wykonać zadanie. Nie mogąc uwierzyć we własne szczęście, Benny węszył spisek. Jeszcze nie wiedział, jaka pułapka w fazie pierwszej miałaby mu pomagać w prezentacji, ale szybko do tego dojdzie. Rozejrzał się po sali, próbując zidentyfikować napastnika. Pierwszy podejrzany- Reedówna na początku odpadała. W tym czasie zanurkowała pod ławki i płynęła w poszukiwaniu jeffrey'owego patyka mocy. Tak samo wymieniony Puchon. Z tego co wyłapał lewym uchem Hazel była zajęta bazgroleniem na pergaminie. Nie, żeby miał jej za złe- bazgrolenie to bardzo ambitne zajęcie. Nie mniej jednak wykluczali ją z kręgu podejrzanych. Spojrzał podejrzliwie na siedzącą obok niego Anę. Piękna, błyskotliwa, utalentowana panna Mitchell. Nie, nie mógł w to uwierzyć. Chcąc wywalić z głowy głupie myśli, zaczął trenować niedawno zasłyszaną klątwę paplania.
Początek treningu klątwy paplania
Ostatnio zmieniony przez Benedict Lamiz dnia Sro Sie 22, 2012 8:28 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Benedict Lamiz Prefekt
Liczba postów : 166 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie Sie 19, 2012 8:59 pm | |
| Całe szczęście, że Puchon nie zna legimencji. Zwłaszcza, gdy Reed zaczęła coś mękolić o ideałach Hufflepuffu. Halo halo! Komuś się domy pomyliły! Borsuczątka także miały prawo do podstępów i niezbyt czystych zagrań. Wiadomo nie od dziś, że to Godryk się rzucał w stronę niebezpieczeństwa z różdżką na wierzchu (jakkolwiek brzmi to dość obscenicznie), ukazując tym samym przeciwnikowi swoje zamiary. Ideałami, które chcąc nie chcąc wyznawał, była lojalność, pracowitość i bycie uroczym na skale światową. No dobrze, coś tam tiara przebąkiwała o prawości i sprawiedliwości. Jednak bądźmy ze sobą szczerzy- punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Lamiz uważał swój atak za bardzo sprawiedliwy. To jego honor został splamiony podczas ataku bez wcześniejszego ogłoszenia wojny. Ta zniewaga krwi wymaga! Ewentualnie zadowoli się atramentem na poliku, tudzież innym płynem. W dodatku jakim byłby mężczyzną, gdyby stchórzył i to przed dziewczyną! Uśmiech, który rozkwitł na twarzyczce Krukonki sprawił, że zapomniał o całym świecie. Nie zauważyłby wpadających o klasy rozwścieczonych smoków ujeżdżanych przez pufki-zombie, a co dopiero rewanżującą się Cris. -Jestem przekonany, że kałamarnica nie gustuje w aż tak słodkich daniach.- Kto jak kto, ale Lindsay była niczym cukiereczek nadziany niewinnością, polany naiwnością i szczelnie opakowany w urok osobisty. Poza tym Benny był przekonany, że kałamarnica nie miałaby serca zjadać istotki, która co jakiś czas przynosiła jej ciastka i czytała śmieszne mugolskie bajki. Benedict wpatrywał się zdumiony w elegancki szary puchar z misternymi żłobieniami. Czyżby jego szczur miał ukryte pod futerkiem tatuaże lub liczne bliny? Tak czy inaczej udało mu się wykonać zadanie. Nie mogąc uwierzyć we własne szczęście, Benny węszył spisek. Jeszcze nie wiedział, jaka pułapka w fazie pierwszej miałaby mu pomagać w prezentacji, ale szybko do tego dojdzie. Rozejrzał się po sali, próbując zidentyfikować napastnika. Pierwszy podejrzany- Reedówna na początku odpadała. W tym czasie zanurkowała pod ławki i płynęła w poszukiwaniu jeffrey'owego patyka mocy. Tak samo wymieniony Puchon. Z tego co wyłapał lewym uchem Hazel była zajęta bazgroleniem na pergaminie. Nie, żeby miał jej za złe- bazgrolenie to bardzo ambitne zajęcie. Nie mniej jednak wykluczali ją z kręgu podejrzanych. Spojrzał podejrzliwie na siedzącą obok niego Anę. Piękna, błyskotliwa, utalentowana panna Mitchell. Nie, nie mógł w to uwierzyć. Chcąc wywalić z głowy głupie myśli, zaczął trenować niedawno zasłyszaną klątwę paplania.
Początek treningu klątwy paplania
Ostatnio zmieniony przez Benedict Lamiz dnia Sro Sie 22, 2012 8:27 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Jeffrey Hardy
Liczba postów : 27 Join date : 03/08/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pon Sie 20, 2012 8:56 pm | |
| Zdecydowanie ta lekcja transmutacji nie należała do normalnych. Najpierw Reedowa pizgała w biednego Puchona pergaminowymi bombami, a teraz Jeff zgubił różdżkę i zanurkował pod ławki. Nie, to na pewno nie ujdzie mu i reszcie płazem. Albo stracą punkty, albo oberwą w inny sposób. Takie przynajmniej odnosił wrażenie sam panicz Hardy. Jego poszukiwania wcale nie trwały tak długo jak przewidywał. Zaraz po opadnięciu na ziemię, panienka Reedowa zrobiła to samo i jeszcze pofatygowała się w stronę Puchona z magicznym patykiem w łapie. Genialnie. Na pewno jej się jakoś odwdzięczy, bo po raz drugi ślizgonka okazała się jego bohaterką. Mógł tylko dziękować losowi, że sprowadził do Hogwartu pannę Reed. - Oczywiście. Jakoś się odwdzięczę, ma królowo. - kiwnął głową, chwytając różdżkę od Krysi i powoli się wycofując do tyłu. Oczywiście znowu na czworaka, bo po co wstawać. Słysząc ciche uderzenie i wręcz przeciwne przekleństwo, Hardy ryknął śmiechem. No, niestety wykład pani Cartemoll musiał zostać trochę zagłuszony, ale chyba nie na tyle by zaraz biednego Puchona wywalać. No mniejsza. Młody mężczyzna po chwili usiadł w swojej ławce, otrzepując jakieś tam dziwne cosie z kolan. Zakręcił różdżką w palcach, ale tym razem jej już nie zgubił. Tyle dobrego. Zerknął w stronę pani nauczycielki, potem wzrok przeniósł na młodszą wersję Lili. Cóż, Hazel zdecydowanie za cicha. Trudno. - Raz, dwa, trzy... - mruknął cicho, uderzając co chwile patykiem w szczura. Nie jakoś mocno, ale tak dla zasady. Niestety zwierzak był mściwą suką. Gdy tylko różdżka zbliżyła się po raz ostatni do zwierzęcia, to gryzoń bez zastanowienia rzucił się na drewno, trochę je przygryzając i piszcząc przy okazji. Reakcja Jeffa mogła byś tylko jedna - ryk śmiechu. Puchon niestety przez te incydenty nie miał pojęcia co mówi Lili. | |
| | | Lili Cartemoll
Liczba postów : 77 Join date : 25/07/2012
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Czw Sie 23, 2012 11:59 am | |
| Oglądała prezentacje uczniów, przechadzając się po klasie. Prawie wszyscy podołali zadaniu, no może prócz Jeffrey'a, który wydziwiał coś z różdżką. Jednakże Lil nie miała zamiaru roztrząsać jego umiejętności, stwierdzając, iż chłopak najzwyczajniej w świecie chce popisać się przed innymi uczniami. Ale czego tu chcieć? Jaki ojciec taki i syn. Gdy panna Mitchell wykonała swoje zadanie, a mianowicie wypisała polecone trzy reakcje naczycielka omówiła je, wypisując wszystkie informacje na tablicy. O tak o, by uczniowie mieli co zapisać. Miała dziś dobry humor, więc nie widziała przeciwwskazań by pomęczyć nieco uczniów. A tak dla odmiany. - Pamiętajcie o teście na nastepnej lekcji. - przypomniała, po czym zerknęła na swój staroświecki zegarek. Kończyła się lekcja. Czas płynął z prędkością światła. Nie zdążyła więc omówić wszystkiego co chciała. Niestety uczniowie będą musieli sami doczytać te tematy chcąc nadrobić ewentualne zaległości. Chociaż wątpiła by ktokolwiek pofatygował się i otworzył książkę z transmutacji. - Na nastepnej lekcji nie będizemy bawić się już tymi nudzącymi was reakcjami. Poczytamy sobie trochę pojęcia związane z transmutacją ilościową. Ja tłumaczyła tego za wiele nie będę, więc zerknijcie do tego w swoich dormitoriach przed nastepnymi zajęciami. No chyba, że chcecie dostać koszmarne oceny. - poprosiła i uśmiechnęła się delikatnie do uczniów, by załagodzić to co powiedziała. Po chwili zadzwonił dzwonek. Zaraz.. Trzeba zadać pracę domową, a co ! Nie ma obijania, o nie. - Proszę poćwiczyć także zaklęcie Igilais (garść piasku w garść soli). Na następną lekcję oczekuję od was perfakecji w używaniu tego zaklęcia. Znajdziecie wszystko w podręczniku. - poinformowała, po czym usiadła za biurkiem i zaczęła czytać książkę dotyczącą animagii. - Do widzenia. - pożegnała uczniów, nie obdarzając ich spojrzeniem. Gdy wszyscy opuścili klasę, poczęła trening tej umiejętności. Zwierzę, w które chciałaby się zamienić... Czemu by nie łasiczka? Ciekawe stworzenie. Po paru godzianch nauki, stwierdziła, że przyda się jej odpoczynek. Opuściła klasę.
ZT.
Zakończenie treningu | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klasa Transmutacji | |
| |
| | | | Klasa Transmutacji | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |