|
Autor | Wiadomość |
---|
Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 3:05 pm | |
| Nie zauważyła, że krzywo go położyła na dywanie, ale myślę, że 'ojtamojtam' najlepiej podsumuje jej antytroskę w tym temacie. Ona lubiła seks w wersji 'hardcore'. Szybko, mocno, niebezpiecznie i demolująco. [You must be registered and logged in to see this image.]Nie trzymała nadgarstków Marcina zbyt mocno, bo nie chciała by odpłynęła z nich krew. Opierała się swoją klatką piersiową o jego brzuch, odciążając nacisk na swoje ręce. W pewnym momencie jej pocałunki zmieniły się. Raz po raz zataczała malutkie kółeczka językiem po jego skórze, szczególnie w okolicach sutków. Liznęła jego prawy obojczyk i delikatnie dmuchnęła na mokre miejsce w zamiarze chcąc sprawić, by Wrońskiego przeszdł lekki dreszczyk. Tak, tak, Jennifer Rachel Wood znała dużo sekstrików , które wykorzystywała tylko, jeżeli jej humor dopisywał, a ponieważ ten wieczór jak i każdy następny planowała spędzić samotnie, tu nadarzyła się taka niespodzianka, która sprawiła, że dobry humor dopisywał jej zaskakująco długo. Więc Wroński miał nieopisane szczęście. I był idealnym patnerem bo w mig podejmował rozpoczęte przez nią gierki. Z uśmiechem świadczącym o satysfakcji z tego jak twardo zrobiło się pod jej najbardziej kobiecą częścią ciała pozwoliła Mahcinowi nakierować swoje wargi do jego warg jednocześnie pomagając mu w zdjęciu bokserek poprzez lekkie uniesienie bioder, by mężczyzna miał swobodniejszy zakres ruchu. Czując lekkie szarpnięcie oznajmujące zmianę pozycji uczepiłą się jego szyi rękoma, niczym mała małpka, a nogami objęła go w pasie lekko obniżając biodra gdy poczuła drugą różdżkę Marcina... nie wierzę, że to napiszę, ale... gotową do akcji (omgomgomg). Naparła pocałunkiem przepełnionym pożądaniem, chęcią sprawienia im obojgu przyjemności, niezdrowym rozpaleniem, pocałunek był ostry i delikatny za razem. - Błagam, Marcin...Szepnęła mu do ucha na chwilę odrywając się od jego ust. Nie mogła już znieśc wytworzonego miedzy nimi napięcia. Musiała je rozładować, bo czuła się niczym bomba atomowa gotowa do wybuchu, ale podłączona jeszcze do reaktora (to tak a propo The Dark Knight'a xD ). Chciała zakończyć tą torturę, ale by to zakończyć... o tym decydował Marcin. Jedną ręką pozwoliła sobie na swobodniejsze wędrowanie po jego ciele, zaś drugą zostawiła na jego karku, by się podtrzymywać. Pomyślała, że wygodniej by im było gdyby oparł plecy Jennifer o ścianę, ale nie chciała o niczym decydować. Miała potrzebę, żeby to ktoś decydował, żeby to Marcin kierował. Nie wiedziała czemu. W końcu zazwyczaj w łóżku była władcza. A przynajmniej tą władczą stronę okazała w zeszłe Boże Nardzenie, chociaż tamten seks był płytki i na zasadzie: jestem najebana, ty jesteś najebany, chcę mieć jeszcze wiecej zabawy, chodźmy się pieprzyć. Lecz ten wieczór, ta noc. To było coś więcej niż zwykłe, puste pieprzenie się w pieć minut z kijem od miotły, który uwiera Cię w plecy i nie powiem gdzie jeszcze. To było coś więcej niż szybki numerek między dzwonkami na lekcje. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 3:34 pm | |
| Powiedzmy, że był to seks dwóch osób, którym dopisywał dobry humor wiedzieli czego chcieli i zwyczajnie mieli ochotę przeżyć ze sobą coś co popamiętają na dłużej. Może nawet będą go o wiele lepiej wspominać niż ten numerek z okazji Bożego Narodzenia (widzisz Boże? rodzisz się, a inni idą ze sobą do łóżka! widzisz a nie grzmisz! a może o to ci właśnie chodziło?). Właściwie to można byłoby powiedzieć, że obecna sytuacja nazywała się: ty się nudzisz, ja się nudzę, chodźmy się pieprzyć! Coś dziwnego… Marcin uniósł jedną brew do góry słysząc słowa kobiety. ‘Błagam, Marcin’? To tak bardzo nie pasowało mu do Yenny, że przez dłuższy czas nie potrafił wyjść ze zdumienia. Dobrze jednak, że nie rozdziawił swojej japy ani zdziwienie nie odbijało się w jego oczach, bo jeszcze może kobieta by go zdzieliła? Biorąc pod uwagę jej zmienne humory… Nasz bohater tak jakby czytał kobiecie w myślach, bo zrobił kilka kroków w stronę ściany. Ostrożnie ‘naparł’ na Yennę aby ta mogła oprzeć się plecami o zimną ścianę. Co jak co, ale znajdowali się w zamku. Takie rzeczy nie były nowością, zwyczajną normą, którą trzeba było zaakceptować. Znów złożył pocałunek na jej ustach. Wziął sobie jej prośbę do serca, bo kiedy całował jej rozpalone wargi, wsunął się w nią tak powoli jakby chciał, aby nawet nie zauważyła ani nie poczuła tego momentu, kiedy to zrobił. Owszem, owszem, nasza bohaterka wcale nie była taka głupia, aby nie poczuć co robi mężczyzna, ale przynajmniej takie założenie w tym co robił Marcin posiadał (to zdanie chyba nie ma składni, ale cóż… olać!). Miło było chociaż raz dominować i być odpowiedzialnym dosłownie za wszystko. To była miła odmiana po numerku podczas Bożego Narodzenia. Raczej między nimi jakiekolwiek uczucie wtedy nie wybuchło, tym razem również nie, ale przynajmniej oboje z tego co robili odczuwali przecudowną przyjemność. Nim minęło parę chwil, Marcin zaczął się w niej poruszać. Tak, proszę państwa! Bo przecież mężczyzna będąc w kobiecie nie powinien sterczeć w niej jak kołek, bo to nie było istotą czerpania z tego wszystkiego przyjemności. Piszę to teraz specjalnie, aby autorka Yenny kopnęła mnie w zadek za bycie totalnie zboczonym, a Dijeczka stwierdziła, że naprawdę zasługuję na stempelek ‘dokładny’: druga różdżka Marcina rozpychała ścianki panny Yenny, a następnie wycofywała się z tuneliku rozkoszy. Najpierw powoli, aby móc kobietę do tego przystosować, a dopiero później z umiarkowaną prędkością. Serce Marcina jeszcze mocniej zaczęło walić i nic z tym już nie mógł poradzić. Jego „rządze” całkowicie przejęły nad nim kontrolę i biedny nie potrafił się powstrzymać… Ale skoro miał pozwolenie, postanowił z tego skorzystać. Z każdym ruchem, powstawały małe kropelki potu, które wpływały po zagłębieniu w jego kręgosłupie, a chowały się gdzieś w okolicach pośladków. Ale nic oprócz przyśpieszonego oddechu nie zdradzało jego podniecenia. Marcin pod tym względem był bardzo cichy, ba, chyba nigdy nawet nie wydał z siebie jęku podczas uprawniania cielesnej miłości (!). Przyśpieszył po raz kolejny. Aż dziwne, że taki pomiot szatana jak Marcin był synem tej nieśmiałej i cichej kobiety jaką była Anna Wrońska. Ona dopiero rozwijała się podczas swoich czarów, ale i tak etykieta spokojnej kobiety do niej mocno przylgnęła. No cóż… Wroński to Wroński. Mając taką Rachel pod ręką, trudno byłoby się oprzeć, a szczególnie jeśli oboje tego bardzo pragnęli. „Znudziło” mu się obdarowywanie Yennę pocałunkami (bo przez cały czas ją całował, nasz Marcino nie lubił uprawiać seksu bez kontaktu z partnerką, ot dla samego pieprzenia), zszedł więc nieco niżej, na szyję. W jego głowie urosła pewna myśl, a mianowicie chciał zostać po sobie pamiątkę w postaci MALINKI. Zapewne Yenna go za to zabije, ale co tam…!
| |
| | | Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 7:20 pm | |
| Nie mogę się zgodzić z tym by Jenna się akuratnie nudziła, bo była w trakcie pasjonujacych czynności jak czytanie, pochłanianie wiedzy, czerpanie satysfakcji z wkurwienia Caseya, machania różdżką i urządzania nowego gabinetu nim wpadł Wroński pytając o toaletę! Także, nie nie nie. Ta sytuacja musiała obrać inną nazwę. To nawet nie była sytuacja w czystej swej sytuacyjności. To był... event! Wręcz godny by stanąć w skali ważności w swej randze, tuż obok... Mistrzostw Świata w Quidditchu, ale tylko ona i Wroński byli na tyle uprzywilejowani by w tym evencie wziąć udział i go oglądać. Tak, tak. To był ocoś w stylu: ty sikasz, a ja z zamiłowaniem patrzę, albo.. Skoro poczułeś ulgę w pęcherzu czas na rozkosz! Nie wiem jak to nazwać, ale stanowczo trzeba wymyślić coś nowego. A co do jej błagań. Przecież nie zawsze była twarda, niezłomna i silna w swych postanowieniach, a teraz wiedziała, że więcej zależy od mężczyzny niż od niej samej, a ponad wszystko chciała ciągnąć obraną przez siebię grę pozoru niewinności, którą przez swoje zachowanie na podłodze lekko zakrzywiła i chciała wrócić na tor. Poza tym... Tak paskudnie nakręcona Jennifer, w której każda komórka krzyczała o dotyk różdżki Wrońskiego, w której krew pulsowała z prędkością światła, a oddech był szybszy i urywany... doprowadzona do takiego stanu mogła go jedynie błagać. Poczuła zimną, chropowatą ścianę na swoich plecach co jej krzycząca z rozpalenia skóra przyjęła z wdzięcznością, bo była teraz zbyt zajęta innymi rzeczami by zauważyć, że na dłuższą metę poruszanie się w tej pozycji raniło lekko jej plecy. Była do jasnej cholery twardą czarownicą i leciutkie zadrapania nie robiły na niej wrażenia, bo były do wyleczenia w ciągu sekund w Skrzydle Szpitalnym, a ból był też swoją drogą podniecajacy. Tak jak wspomniałam, Woodówna jest amatorką hardcorowego seksu. Powolnemu ruchowi Marcina towarzyszył cichutki jęk rozkoszy. Ona nie powstrzymywała swoich odruchów w tej dziedzinie. Zbyt wielu mężczyzn widziało w tym swoją satysfakcję, co prowadziło do lepszych wrażeń dla niej. Tak, wszędzie znajdzie cząsteczkę, do której może przyczepić tylko i wyłącznie swoje własne egoistyczne 'ja'. Marcin był zadowolony, że mógł dominować, a dla Jenny było miłą odmianą być zdominowaną. Rzadko kiedy pozwalała sobie tak zatracić kontrolę i tak zaufać partnerowi. Oderwała swoje usta od jego i zaczęła błądzić wargami od ucha mężczny po ramię i z powrotem na chwilę zatrzymując się przy wgłębieniu za uchem. Po chwili wróciła głową na jej pierwotne położenie i spojrzała Marcinowi w oczy dokłądnie w tym samym momencie w którym on zaczął się w niej poruszać. Siła rzeczy została zmuszona do zamknięcia oczu i odchylenia głowy do tyłu. Wspomnienia z Bożonarodzeniowej nocy ją nie myliły. Marcin był dobry. Kilka razy wyrwało jej się 'o kurwa' i 'Marcin' i 'tak' i... cała seria różnych rzeczy, które mogły jej się wyrwać podczas stosunku. Prawą ręką mierzwiłą jego włosy z tyłu, lewą przyciągała jego klatkę piersiową do swojego ciała by byli zbici ze sobą najciaśniej jak się tylko dało. Poczuła, że Wroński pozostawia jej na szyi znak, ale niewiedzieć czemu chwilowo nie miała nic przeciwko. Coś we wnętrzu Jenny jej podpowiadało, że chyba zgodziła by się teraz na wszystko. Furia odbędzie się dopiero gdy rano spojrzy w lustro. Ale nie wybiegajmy tak bardzo do przodu.
Już właściwie w momencie wypuszczenia różdżki, ale teraz to formalnie- koniec treningu. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 7:48 pm | |
| Już sobie to wszystko wyobrażam… Poranek. Yenna wstaje i przechodzi z sypialni do łazienki. Powoli obmywa swoją twarz i przygląda się w lustrze. I wrzeszczy. Tak bardzo wrzeszczy, że aż Prawie Bezgłowy Nick, który wybrał się na wycieczkę po zamku przylatuje sprawdzić co się dzieje. Yenna wrzeszczy nazwisko Wrońskiego, a ten akurat śpi sobie w najlepsze w sowim kochanym łóżeczku, ponieważ dyrektor nie dał mu zajęć z samego rana. Kiedy wreszcie go spotyka podczas uczty, wrzuca w mężczyznę sosem pomidorowym. Sos spływa po całej jego fryzurce i mordziaczku, ale uśmiecha się na przekór udając przed wszystkimi, że nic się nie stało. Przecież normalnie nie przyznałby się gdzie spędzić ostatnią noc i z kim. KONIEC. Wróćmy jednak do naszej akcji… Pan Wu już całkowicie niczym się nie przejmował. Nie zważał na nic. Nie hamował siebie ani nawet nie odpowiadał za swoje czyny. Ot, zatopił się w głębi panny Yenny odczuwając naprawdę zajebistą rozkosz, której nie potrafił opisać słowami. Może nie był wielkim podrywaczem jak jego najlepszy przyjaciel, ale do cholery Wroński nigdy nie był grzecznym chłopcem, tak zwanym cnotkiem niewydymkiem. Na swoim koncie miał kilka romansów, kilka poważniejszych związków i nawet jedno złamane serce. Więc do cholery: wiedział co robi i wiedział jak powinno zaspokoić kobietę, nawet tam bardzo wymagającą jak Rachel. Do pakietu szybszego oddechu, dołączyła również gęsia skórka, która pojawiła się na jego dość umięśnionych rękach. Wszystko było spowodowane za sprawą lekkiego, zimnego wietrzyku, który poczuł na swoich spoconych plecach – czyżby któreś z okien było otwarte na tak zwany lufcik czy może było ono zepsute? Wroński w to nie wnikał. Ba, nie przejmował się tym. Nawet jeśli przeszedł przez jego ciało dreszcz. Wątpił jednak, że akurat dreszcz był wywołany tą jakże dziwną zmianą temperatur, był on raczej spowodowane tym co robił. Jako, że Marcin był typem, który naprawdę dość szybko nudził się w jednej pozycji, nic w tym dziwnego, że na chwilę przerwał tą swoją salwę miłości (cielesnej rzecz jasna), którą obdarzał pannę Yennę. Na chwilę przerwy, wyszedł z niej całkowicie. Teraz pozwolił, aby przeszli na łóżko, które wcześniej odrzucał. Szpilkę, która przez przypadek wylądowała na pościeli, zrzucił na dół, a samą piękną kobietę położył na łóżku pilnując, aby miała pod głową dostateczną ilość poduszek. Jeśli chodziło o łóżko, Marcin starał się, aby partnerce było jak najwygodniej. Co innego w innych pozycjach oraz z wykorzystaniem zupełnie innych przedmiotów. Od razu nie zamierzał się w niej ponownie zatopić. Ucałował ponownie jej szyję, nosem przejechał po jej mostku. Trącił koniuszkiem języka jej prawego sutka i począł kreślić na nim kółeczka. Aby lewa pierś nie czuła się samotna, pieścił ją swoją dłonią, a mówiąc dokładnie: ściskał ją tak jak trzymało się pączusia (om nom nom!). Czasami była potrzebna delikatna przerwa, aby „zregenerować” swoje siły. Zaprzestał pieszczot jej piersi i znów powrócił nieco wyżej kładąc się obok niej. Ucałował ją najpierw w nosek, dopiero po tym obdarzył kolejnym, gorącym pocałunkiem. Zauważyliście, że nasz Marcin był bardzo całuśny? Nic dziwnego. Wymiana śliny go naprawdę rajcowała. Swoje dłonie położył na biodrach kobiety, aby „przekazać” jej, aby położyła się na bok. Jak tylko to zrobiła, uniósł nieco jej nogę do góry. Runda druga miała się zacząć oczywiście. Może tym razem będzie ona obfitowała w więcej uniesień niż poprzednia? Taki przynajmniej był zamiar naszego mistrza obrony przed czarną magią. Znów wsunął się we wnętrze panny Yenny. Tym razem nie był już aż tak delikatny jak wtedy, kiedy podtrzymywał ją w swoich ramionach. Nasz Iron Man miał już dość gierek. Chciał usłyszeć więcej niż tylko zwykłe ‘o kurwa Marcin!’. W taki właśnie sposób inni odkrywali w drugich psychopatyczne cechy.
| |
| | | Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 9:17 pm | |
| Fascynował ją fakt, że Wroński nie wydawał z siebie absolutnie żadnego dźwięku. żadnego, nawet najcichszego pojękiwania, westchnienia, mruknięcia, miałknięcia, parsknięcia, kaszlnięcia, kichnięcia, śpiewania "Przybieżeli do Betlejem" po prostu nic. Fascynował, a może frustrował, bo nie wiedziała czy ten odczuwa przyjemność, czy jest to po prostu pieprzenie jej kawałkiem bezdusznej kłody. Jedynie o jakimkolwiek zaangażowaniu świadczył przyspieszony oddech i pulsowanie jego tętnic. Czuła pod ręką, którą miała na szyi mężczyzny silne pulsowanie krwi, którą nieustannie pompowało ciało, czuła pulsowanie między swoimi nogami, w jego rękach, a nawet w jego wargach. I tylko to silne, szybkie pulsowanie sprawiało, że lekko uspokajała się odnośnie całego tego przedsięwzięcia. Bo owszem, dbała tylko i wyłącznie o swoją przyjemność, ale kiedy ktoś inny odczuwał przyjemność spowodowaną jej osobą, to jej ego manipulatora było przyjemnie zaspokojone. Albo może sobie to jedynie wmawiała, bo zwyczajnie lubiła kiedy facet też dochodził? Nie. Raczej nie. Facet doszedłby ruchając cokolwiek. A z Jenną... z Jenną to był po prostu namiętne kochanie i w jej mniemaniu największy prestiż. Chociaż Wroński i tak był inny niż wszyscy jej dotychczasowi partnerzy, którzy traktowali ją tak jak ona ich. Trofea, przygody na jedną noc, własna potrzeba zaspokojenia się inaczej niż solo. W ich relacji seksualnej było coś jeszcze. Nie uczucie. Salazar niech broni Jennę przed tą straszną rzeczą. Nie uczucie, ale jakaś chemia i przyciąganie ciał. Czyli to co było potrzebne by odczuwać satysfakcję. Kiedy kierowali się w stronę łóżka nie kryła zdziwionego spojrzenia, ale posłusznie zapadła się w materac i momentalnie poczuła jak zadrapania wchodzą w konflikt z materiałem jej narzuty. Jednakże tak bardzo nie chciała by Marcin wybił się z rytmu, iż na jej twarzy zagościł niegrzeczny, przekorny uśmiech, ale nic więcej. Uśmiech, który miał go jedynie zachęcić do dalszego działania. Ponieważ zrozumiała, że potrzebuje przerwy, swoimi rękoma zaczęła delikatnie wodzić po miejscach, w których skóra jest najdelikatniejsza, boki, wewnętrzna strona ramion, dół pleców... złapała go za pośladki i westchnęła, gdy ścisnął jej pierś. Zmarszczyła nosek niczym dziecko, kiedy jego matka postanawia je ucałować, ale w wykonaniu naszej zielarki było to krótko mówiąc, słodkie. Odwzajemniła pocałunek również z takim samym, jak nie większym pożądaniem co wcześniej i kiedy tak zarządził, posłusznie, lecz dość powoli by z nim igrać niczym z oginiem, obróciła się na swój bok i wygodnie ułożyła głowę na dłoni. Ta pozycja miała taką zaletę, że nie musiała już dbać o to by wyglądać rewelacyjnie w każdej sekundzie. Mogła pozwolić sobie na całą paletę min, których nigdy w życiu by swojemu partnerowi nie pokazała, ale uwielbiała je przywoływać podczas stosunku. Z wdzięcznością przywitała ruch Wrońskiego, którym powrócił do zajęcia spod ściany. Towarzyszył temu bardzo przeciągły i dosyć głośnawy jęk rozkoszy. Ktoś przechodzący korytarzem mógł się bez problemów domyślić, że panna Jennifer miała jakiegoś dobrego w swoim fachu gościa. Ale kto o tej porze buszował po tej części zamku? Profesorowie mieli lepsze zajęcia, jak widać na załączonym obrazku, a uczniowie omijali profesorskie gabinety szeeerokim łukiem. Także była wniebowzięta faktem, że nie traktował jej już jak zrobioną z porcelany, bo to było to co Jenna najbardziej lubiła. Nie jakieś cackanie się w powolne i pełne miłości ruchy. Po kilkunastu ruchach poczuła nadchodzące spięcie w mięśniach i to rozkoszne, a zarazem nieznośne wyczekiwanie na ostateczne uniesienie. -Nie przestawaj Poprosiła odwracajac głowę w jego stronę na tyle na ile ta pozycja jej pozwalała. Wiedziała jednak, że Wroński pewnie jeszcze raz zmieni pozycję, on i jego kaprysy pod tym wzgledem... ale już wiedziała, że w tym momencie nawet krótka pauza nie odbierze jej tej bezgranicznej przyjemności, dla której w ogóle był cały ten cyrk. Wymruczała parę razy jego imię z taką intonacją jakby conajmniej wyznawała mu bezgraniczne oddanie. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 9:53 pm | |
| Och, niektórzy po prostu nie potrzebowali wydawać z siebie jakichkolwiek dźwięków. Zresztą – czy ktoś widział mężczyznę, który był w pełni heteroseksualny, który wydawał z siebie dziwne dźwięki podczas uprawniania miłości? Mi się nie zdarzyło oglądać takiego pornosa, w którym by wydawał. Nawet oglądając produkcje Hollywood, nie słyszy się, aby mężczyzna jęczał. To było niemęskie. Jego podniecenie było zdradzane przez przyśpieszone bicie serca, podwyższoną temperaturę, pot spływający z czoła oraz z pleców. On niego bił żar, nie potrzebował efektów dźwiękowych. Jeśli możemy pomyśleć o efektach dźwiękowych nico dłużej, to pan Wroński twierdził, że jęki u kobiety rodziły się właściwie początkowo z odczuwaniu pewnego bólu, który później przeradzał się w przyjemny ból… a jęk zwyczajnie zostawał. Więc jakim prawem pan Wroński miałby jęczeć, skoro nie czuł żadnego bólu? Chyba, że nadal tkwiłby w swoich spodniach, zapewne wtedy czułby ból z powodu zbyt dużego uciskania tam na dole. Teraz mógł cieszyć się pełną swobodą oraz wolnością. Mógł kochać się z Rachel, nie byle jaką Rachel. Trzeba było mieć na uwadze, że nasz Wroński nie uważał kobiety za pierwszą lepszą. Fakt, że wylądowali dopiero po raz drugi w łóżku to potwierdzał. I tak samo jak Yenna uważał, że zwyczajnie ich łączyła pewna bliskość ciał, zwyczajne dopasowanie… Miłość? Gdzie było tutaj miejsce na miłość? Nigdzie. Mogła być tylko przyjaźń z niewątpliwym bonusem. Wracając jednak do naszych dwójki bohaterów, którzy kochali się ze sobą, aż miło było popatrzeć. Nasz Wroński nie zamierzał przestawać ani nawet zmieniać pozycji w takiej chwili. Poczuł jak powoli zaczynają spinać się jej mięśnie, a to tylko oznaczało o wiele większą radość z tego co robił. Nie zwalniał, może trochę jeszcze bardziej przyśpieszył chowając swoją twarz w jej zagłębieniu pomiędzy szyją, a ramieniem. Nie, nie chciał już pozostawiać jej kolejnej pamiątki. Wystarczyła jej tylko jedna. Kolejny ruch, następny ruch. Biedne łóżko, nawet zaczęło skrzypieć. Przez głowę Marcina przeszła szybka prośba, aby łóżkowy bóg miał go w opiece i pozwolił dokończyć tą wspaniałą przygodę w jednym kawałku. Oczywiście, chciał doprowadzić do ekstazy pannę Yennę, ale też nie zamierzał tylko na tym zaprzestać. W końcu kobiety nie były takie jak mężczyźni – były zdolne do wielokrotnego przeżywania szczytowania. Skoro więc były zdolne do tego, to dlaczego Marcin miałby być tak samolubny i nie dać jej o wiele więcej powodów dlaczego powinna wspominać bardzo dobrze tą noc? Nasz pan Wu sprężył się jeszcze mocniej, kiedy poczuł jeszcze większy uścisk na swojej męskości. O tak. Na to właśnie czekał. Podniósł swoją głowę, aby móc spojrzeć na reakcje malujące się na twarzy kobiety. Nie wystarczyło mu tylko czuć jej rozgrzane ciało pod sowimi palcami ani słyszeć jej jęków przy każdym z jego ruchów. Chciał się przyjrzeć jej twarzy, nawet w takiej chwili bardzo pięknej. Nie przerywał ruchu swoimi biodrami. W końcu sama kobieta prosiła go, aby nie przestawał. Spełnił jej prośbę bez jakiegokolwiek szemrania. Jak miło było, kiedy ich relacje w łóżku przeszły na kolejny poziom… Już bez zbędnego certolenia się oraz traktowania drugiej osoby tak jakby miała zaraz się rozlecieć… - Nie zamiehrzam. – odezwał się wreszcie. Jego głos był zachrypnięty, całkowicie nie pasował do Wrońskiego. Czyli zagadka rozwiązała się dlaczego nie pozwalał sobie nawet na piśnięcie ani nawet na śpiewanie ‘Call me maybe’! Zwyczajnie dostawał chrypki niczym Stachursky i raczej nie chciał nikogo straszyć swoim dziwnym głosem. Ale jaja, prawda? Ale chyba to nie był dobry moment na śmianie się, szczególnie, że pan Wu naprawdę przyłożył się do tego, aby dać Yennie jak najwięcej rozkoszy. W tej chwili liczyła się przyjemność partnerki, nie jego sama… W końcu nawet na trzeźwo w Marcinie istniało przekonanie, że aby samemu dobrze bawić się podczas seksu, trzeba było najbardziej zadbać o drugą osobę, a nie o siebie.
| |
| | | Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 10:50 pm | |
| Napięcie jakie odczuwała w każdym, każdym pojedynczym mięśniu swojego ciała, stopniowo rosło. Niczym woda podgrzewana na gazie. Z początku było wolniej, ale po przejściu pewnej granicy... Ten moment był jednym z tych kiedy człowiek uświadamiał sobie jak skomplikowanie jest zbudowany. Jak wiele komórek krzyczało o zaspokojenie, jak wiele oddechów było potrzebne by chociaż trochę poczuć ulgę związaną z napełnieniem płuc powietrzem, bo w takim momencie krótkie i urywane zaczerpnięcia tlenu były wręćz bolesne na dłuższą metę. Ruchy Marcina przyspieszyły co spotęgowało jej wyczekiwanie na przyjemność, która nadchodziła olbrymimi, milowymi krokami. Uśmiechnęła się z rozkoszy kiedy leciutki podmuch wiatru zaczął pieścić jej skórę i przyniósł do niej potężną dawkę męskiego zapachu. Rzeczywiście gdzieś było niedomknięte okno, ale było to wręcz zbawieniem dla Jennifer leżącej w takiej pozycji. Skrzypnięcie łóżka jej nie zaniepokoło, a było potwierdzeniem, że dobrze robią to, co robią. I już prawie... już prawie. Chrypka pana Wrońskiego w ogóle nie wydała sie jej straszna. Wręcz tajemnicza, lekko złowieszcza. I była, jak się okazało, czynnikiem dopełniajacym wszystkiego. Dopełniła niekończące sie pieszczoty ich ust, osuszyła spocone z wysiłku ciała, spięła wszystkie mięśnie szczególnie te, które znajdowały się w pobliżu kobiecego łona. Zwyczajnie postawiła wisienkę na torcie dla panienki Wood. Rozkosz szarpnęła nią gwałtownie i zmusiła do odchylenia głowy do tyłu i wygięcia ciała w lekki łuk. Na tą cudowną, acz krótką chwilę zapomniała jak się oddycha, bo uznała, że jest jej to zupełnie niepotrzebne, lecz kiedy w końcu zaczerpnęła powietrza to wydechowi towarzyszyło otworzenie oczu i powolne rozluźnienie mięśni. Jednak to nie był koniec, bo nie można było zostawić panicza Wrońskiego, wyrzuconego z samochodu z rejestracją 'rozkosz', samego na poboczu. Aż tak nieludzka nie była. Jej oczy wciąż były zakryte lekką mgłą gdy podciągnęłą się na ramienu by wysunąć go z siebie i obrócić się do niego przodem. Już chciała mu powiedzieć jak bardzo jest niesamowity, ale słowa zatrzymały się w pół drogi. Poczeka z tym wyznaniem aż nią pokieruje w sposób, który przyniesie słodką rozkosz i jemu. I może ona będzie dzięki temu miała Rozdział drugi, bo czuła, że tej nocy były na to jeszcze duże szanse. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Wto Lip 31, 2012 11:25 pm | |
| I nadeszło to, na co tak czekał Marcin. Uśmiechnął się triumfalnie, niczym zdobywca, kiedy rozkosz szarpnęła ciałem kobiety i aż zmusiła ją do wygięcia swojego ciała w łuk. Mężczyzna zaraz był pomocny. Przytrzymał ją pewnie, aby nic sobie nie zrobiła (chociaż co mogło jej grozić w łóżku oprócz puchatych poduszek? Nic! Ale Wroński był czasami aż przesadnie ostrożny i pewne zachowania nie kontrolował). Na tą jedną chwilę warto było czekać. Czuć jak jej mięśnie zaciskają się ciasno na jego członku. Pan Wroński nie potrzebował naprawdę za wiele, aby czuć się niczym w raju. Wykorzystał moment szczytowania Yenny jak najlepiej. Rozkoszował się widokiem jej rozchylonych ust, które na tą chwilę zapomniało o oddychaniu. Rozkoszował się jej zapachem. Rozkoszował się samą jej obecnością. Tej nocy miał ją w swoich ramionach. On, Marcin Wroński. Nikt inny. Tej nocy należała do niego, a on należał do niej. Ten fakt jeszcze bardziej wzmocnił jego szalone odczucia. Miło było mieć przekonanie, że ani jedno ani drugie nie myślało o niczym innym jak tylko o tej drugiej osobie oraz oczywiście o swoim egoistycznym ja. Bo co jak co, ale ich seks jednak obfitował w pewną nutę samolubstwa. Marcin nie protestował, kiedy Yenna podciągnęła się na łokciu, a tym samym wysunęła go z siebie. Mężczyzna jednym szybkim ruchem poprawił swoją pozycję – zwyczajnie usiadł na łóżku. Próbował oddychać spokojnie, ale mu to nie wychodziło. Spoglądał na kobietę ubraną w strój Ewy. Spróbował uspokoić swoje szaleńcze myśli, chociaż przypomnieć sobie zasady bronienia umysłu przed innymi, ale to było takie trudne. Nie potrafił się skupić na czymkolwiek co nie było związane z pięknością obok której miał tego wieczoru zaszczyt leżeć w łóżku (chociaż w obecnej chwili Marcino siedział). Uśmiechnął się do niej po swojemu, pod nosem. W jego piwnych oczach nadal czaiły się przedziwne ogniki, które tylko zdradzały, że jeśli tylko kobieta wyrazi takie chęci, nie ma nic przeciwko rundzie drugiej. I w sumie to nawet zamierzał to zaznaczyć. - Więc… hunda dhuga? – postawił sprawę jasno (warto wspomnieć, że Marcin nadal mówił z tą przedziwną chrypką słyszalną w każdym wypowiedzianym przez niego słowie) pochylając się nad kobietą, aby złożyć na jej wargach czuły pocałunek. Różnił się od poprzednich bardzo, ponieważ nie był tak zachłanny ani nie musiał już szybko zaczerpywać powietrza, bo nagle go mu brakło. Jego serce nadal biło o wiele szybciej niż zwykle, ale nie pędziło aż tak jak szalone. W końcu jakby nie patrzeć to właśnie Yenna była osobą, która zarządziła przerwę. - O ile masz ochotę? – ten błysk w jego oku… Może i już alkohol dawno przestał działać, bo go zwyczajnie wypocił, ale nie zmienił się jego tok postępowania. Skoro już wylądował w sypialni czarownicy, chciał skorzystać z tego jak tylko mógł. I w sumie przekonał się, że wcale to nie jest nic złego. W końcu mieli bardzo zdrowe podejście do tej przygody. Mała trenuje oklumencję! Ahoj nocny treningu! | |
| | | Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Sro Sie 01, 2012 9:58 am | |
| Leżąc na boku patrzyła na Marcina, który teraz rysował się w jej oczach zupełnie, zupełnie inny. Jakby ktoś postanowił odszukać stronę w jej umyśle, na której wymalowała postać Marcina Wrońskiego i skategoryzowała go, wyciągnąć swoją różdżkę i wymazać z owej strony dosłownie wszystko poza imieniem i nazwiskiem. Wymazać tak by teraz musiała odkryć go na nowo. Rzecz jasna było to tylko wrażenie spowodowane wydarzeniami z ostatnich godzin, bo gdy rano wróci do chłodnej kalkulacji to owa strona powróci, jedynie z doczepionymi żółtymi karteczkami i na szybko nabazgranymi notatkami. Teraz widziała go inaczej. Wyrastał przed nią silny, zdecydowany. Niemożliwie męski i dominujący Marcin, którego wcześniej nie zaznała. Co innego seks przygodny szybki numerek, a co innego ten, w który oboje włożyli pokłady pasji i pożądania. Mogła jednak na pewno mówić o odczuciach ze swojej strony. Jennifer, która już jakiś czas była pozbawiona męskiego towarzystwa w tym zakresie, zwyczajnie zatraciła się w wirze pracy, czuła się niesamowicie. Raz po raz jej ciało przebiegały dreszcze, szybki oddech był jakby triumfem, łomotanie serca trofeum, a orgazm największą nagrodą, jaką mogła w tym ich małym evenciku wygrać. Spełniona, ale jedynie częściowo uśmiechała się zadziornie do swojego towarzysza. Jego głos sprawił, że całe jej ciało przebiegły na przemian ogniki i lodowe stworki, jakby postanowiły urządzić sobie po jej skórze grę w berka. Leciutko, delikatnie odwzajemniła pocałunek. -Oj, zdecydowanie... mam... olbrzymią... ochotę Mruknęła niczym kotka i uniosła się wyżej tak by również siedzieć. Leciutko dosiadła Marcina i zasugerowała by opadł na wysoko ustawione poduszki. Będzie mu wygodniej, a i tak będzie mógł wszystko widzieć i kontrolować. Jednak to czy pójdzie za jej sugestią leżało w jego kaprysach. Ona natomiast najpierw ułożyła swoje ręce na jego torsie i zaczęła całować jego szyję, od czasu do czasu lekko ją przygryzając, później przenosiła się do ucha by ucałować wgłębienie za nim i bawić się płatkiem ucha raz po raz całując go i podgryzając. Potem przeniosła się na drugą stronę w międzyzczasie wodząc rękoma po jego barkach, ramionach i plecach. On potrzebował odpoczynku, ale to nie znaczy że bez niewielkich przyjemności prawda? Bioderka Rachel były uniesione by rzecz jasna, nie wprawiać pana Mahcina w uczucie dyskomfortu, związane z tą pozycją. W ogóle teraz przypomniała mi się kwestia antykoncepcji (xD) i moja przyjaciółka ma babcię ginekologa, która ma u siebie w domu od cholery plakatów promujących tabletki i inne takie. Nigdy nie widziałam bardziej trafnego hasła reklamowego dla czegokolwiek jak dla jakichś tam tabletek antykoncepcyjnych: "Pigułka, która nie ciąży"! Zaś jeżeli chodzi o panienkę Wood, to nasz Wroński nie miał co się tym przejmować, o! | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Sro Sie 01, 2012 10:51 am | |
| A teraz czas na reklamy! Czyli… rzecz o eliksirze antykoncepcyjnym. Był sobie taki eliksir, którego projekt leży w zamętach forum Muffilato. Podobno miał on niepoprawną ilość składników, chociaż biedna ja siedziałam z kartką i to wszystko poprawiałam. Został jednak on zapomniany z powodu wielkiego kryzysu, który doszedł nasze forum. Kto wie, może należałoby odkopać ten eliksir i dodać go do spisu? Bo niestety, nasz Marcinek był zawsze wielkim dnem w zakresie eliksirów, więc dziwne byłoby gdyby on go wynalazł. Wtedy ta sesja jeszcze nabrałaby rumieńców: ponieważ Wroński, synek kobiety, która wynalazła eliksir antykoncepcyjny, byłby bardzo jurnym chłopcem, tak jak nakazywałby wynalazek. A może też ktoś wynalazłby czarodziejską viagrę, której nasz bohater nie potrzebował (Rachel była jego prywatną viagrą xD)? Skoro już i tak nasze forum przypomina bardziej PORNO HOWGART, powinniśmy się nad tym mocno zastanowić! A teraz… Po reklamie. Czas na akcję! Zaczęła się runda druga… A właściwie przedsmak rundy drugiej. Zgodnie z „prośbą” kobiety Wroński opadł na poduszki przysuwając sobie je aż dwie. Kto by pomyślał, że jest aż tak wygodnicki? Dodatkowo im wyżej pod głową, tym lepiej mógł wszystko oglądać. Skoro to kobieta chciała dominować w rundzie drugiej (jeśli dobrze myślał jaką pozycję chciała mu „zaprezentować”), nie miał nic przeciwko temu. Już i tak poznał ją od tej strony i musiał przyznać, że bardzo mu się to podobało i nawet nie żałował (chociaż po prostu się wstydził, że coś takiego zrobili. Ale czy teraz będzie tak samo, a może to coś zmieni?). Podczas pieszczot, wybrał się na wędrówkę po jej plecach. Opuszkami palców dopiero odkrył znaki dyskomfortu, które musiała przyjąć na siebie kobieta podczas pozycji przy ścianie. No nic… Stało się, nie odstanie. Skoro jednak nie narzekała na niego ani nic mu nie powiedziała, aby zmienił pozycję, musiała się tym nie przejmować ani nie zwracać na to uwagi. Ruszył więc w swoją wędrówkę po jej plecach, zakreślając kółka w okolicach jej łopatek oraz na zagłębieniu kręgosłupa. Warto było dodać, że skóra na palcach Wrońskiego była dość delikatna, nie szorstka jak w przypadku większości mężczyzn. Prawdopodobnie było spowodowane tym, że Wroński rzucił babranie się w roślinach oraz eliksirach, więc nie miał kontaktu z czymś, co mogłoby je zniszczyć. Mógł więc pochwalić się nienagannym naskórkiem na dłoniach. Nie mówmy już jednak o naskórku pana Wu, ponieważ było to nudne. Jego oddech powoli uspokoił się, ale ciało nadal nie traciło swojej temperatury. Wszystko było to spowodowane pieszczotami panny Yenny. Ciało Marcina reagowało na każdy jej, nawet najmniejszy dotyk. Nieprawdą byłoby więc stwierdzenie, że mężczyźni nie przepadają za takim rodzajem pieszczot, bo wcale ich nie odczuwają w tak mocny sposób jak kobiety. A skąd! Była to niezła bujda na resorach. Nasz Marcin czerpał z tego prawie, że nie wyobrażalną przyjemność. Czasami było więc warto oddać się całkowicie w ramiona partnerki, aby ta doprowadziła cię do skraju małego szaleństwa… Wreszcie Marcinowi znudziło się kreślenie fantazyjnych wzorów na plecach Yenny, dlatego palcami zszedł nieco niżej. Zacisnął swoje dłonie na jej pośladkach, a przy tym uśmiechnął się do niej zadziornie. Takie widoki oraz takie miny były zarezerwowane tylko właśnie na takie okazje. Normalnie nasz pan Marcin był strasznie spokojnym człowiekiem, który wydawał się być dobrze ułożony… Jak widać, diabeł tkwi w szczegółach. Nigdy nie można było ufać mężczyznom pod tym względem, bo mogli ukrywać coś pod grubą warstwą przyzwyczajeń.
Formalny koniec treningu! | |
| | | Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Sro Sie 01, 2012 11:38 am | |
| To znajdź eliksir i wklej go tutaj jeszcze raz : P Leciutko, delikatnymi ruchami wodziła swoimi ustami po jego rozgrzanej skórze. Długimi wydechami pieściła jego skórę, od czasu do czasu będąc w okolicy jego uszu szeptała mu króciutkie zdania o tym jaki jest męski, podniecający, że doprowadza ją do szaleństwa. Czyli krótko mówiąc próbowała go ponownie nakręcić prostymi rzeczami. Czuła jego palce na swojej poranionej skórze bardzo wyraźnie i niemożliwie boleśnie, ale chyba pokuszę się o rzucenie stwierdzenia, iż z Jenny była swojego rodzaju skryta masochistka. Kiedy Wroński podkładał sobie pod plecy poduszki ona prawą ręką jechała coraz niżej wzdłuż jego klatki piersiowej, przez górny i dolny brzuch, następnie przy podbrzuszu zwolniła i dopiero po ciągnących się sekundach jej dłoń dotarła do celu podróży. Chwyciła jego męskość najpierw delikatnie, potem trochę mocniej i zaczęła go drażnić to wolniejszymi to szybszymi ruchami. Chciała wyczuć czy już jest gotowy, czy jeszcze chwilę musi odczekać. W między czasie przestała całować jego obojczyki i przeniosła się na skroń i wędrowała w dół, przez żuchwę, brodę, a następnie ostatecznie zatopiła się w ustach Marcina delikatnie wprowadzajac grę językiem. Miała nadzieje, że nie funduje mu zbyt wielu doznań na raz. Nie chciała go przytłoczyć. Nie ma nic gorszego niż speszony mężczyzna, ale nie wyglądało na to by profesorek miał teraz nagle się wycofać, więc ostrożnie cofnęła rękę i nakierowała swoje biodra na jego męskość. Kiedy się w niej zatopił wydała przeciągły jęk rozkoszy i przestała Wrońskiego całować. Położyła swoje ręcę na jego barkach i zaczęła balansować ciałem w dół i w górę, czasami leciutko na boki, czasami kręcąc całe kółeczka. Jedno jest pewne. W tej pozycji nasz Wroński miał doprawdy satysfakcjonujący widok na calutką Jennę. Jennę, której ciało prężyło się w przeróżnych pozycjach na panu Wrońskim. Na mimike jej twarzy, która teraz działała wręcz popisowo. Oddech znów przyspieszył, znów poczuła jak serce łopocze się w jej piersi jakby chciało się z niej wyrwać. Przyspieszyła swoich ruchów. Teraz najważniejsza byłą przyjemność Marcina, więc miała nadzieję, że w razie czego skoryguje jej tempo swoimi rękoma, które trzymałna jej pośladkach, co należy przyznać było niemożliwie satysfakcjonujące. I jeżeli już tu jesteśmy to nie. Nie chciała całkowicie odwrócić ról i zdominować Wrońskiego, ale w jej mniemaniu akurat ta pozycja dawała mężczyznom zazwyczaj najwięcej przyjemności dla wszystkich zmysłów. Wzdychała zmysłowo i powtarzała jego imię raz po raz. Wyczekiwała, aż jego ciało wykona to charakterystyczne spięcie. Nawet nie zauważyła kiedy jej własne ciało znów zaczęło się spinać. Panie Wroński... jak u pana?
/Trzeba by to już kończyć xD | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Sro Sie 01, 2012 10:04 pm | |
| Jako, że nasza bohaterka nas popędza, bo zapewne czeka na inne fascynujące sesje z cyklu „Porno Hogwart” pozwolę sobie przyśpieszyć nieco akcję. Tak więc: kochali się. Nie było to stwierdzenie typu ‘aaa, widzę nowy ląd na horyzoncie, nazwę go Ameryką!’. Nasz Marcin przeniósł swoje ręce na jej biodra, aby przytrzymać ją do jakby dodania jej pewnej większej stabilności w tej pozycji. W końcu nie wszyscy jechali na koniu (siedzę na koniu, uł jeah!) codziennie, chociaż jeśli chodziłoby o Rachel to Wroński mógłby ją posądzić o jeździectwo na normalnych koniach, a nie na męskich. Znów jednak odbiegamy od tematu: nasza parka miała ze sobą bardzo dobrze. Znów ich ciała wygrywały ten sam rytm. W dół, w górę, w dół, w górę… Mogłoby się wydawać, że to nie tylko Yenna poruszała się, ale też i pan Wroński, chociaż nawet nie oderwał swoich pośladków od pościeli. Oo tak, taka pozycja dawała mu naprawdę masakrycznie wielką ilość przyjemności. Nie tylko z tego powodu, że to kobieta mogła panować i ustanawiać szybkość ruchu, ale też tego, że mógł obserwować jej piękne ciało wygięte w łuk. Co było majestatycznego od nagiej kobiety w takiej pozycji? Każdy doceniłby taki widok, doprawdy! A może nawet niektórzy by się zakochali… Na szczęście Wrońskiemu to nie groziło. On tylko ograniczył się do podziwiania damskich wdzięków. I wreszcie nadeszło to upragnione spełnienie. I dopiero wtedy Marcin wydał z siebie bardzo dziwne dźwięki, które bliżej nie można było zidentyfikować. Trudno było nazwać to jękiem, piszczeniem czy czymkolwiek innym. To po prostu było inne, dziwne. Fala wielkiego ciepła zalała całe jego ciało. Poczuł się naprawdę wielce spełniony i szczęśliwy. Poczuł, że właściwie tego potrzebował od bardzo dawna. A Rachel… Po prostu mu to dała. Po wszystkim ucałował kobietę czule tak jakby w podzięce za wspaniałą noc. Kto by pomyślał, że szukanie zwykłego kibelka po zakończonej uczcie w Wielkiej Sali właśnie w taki sposób się zakończy? To była bardzo dziwna, ale jakże wspaniała noc! Zgarnął jej jasne włosy za ucho i znów ucałował jej wargi (musimy podpowiedzieć, że już wtedy kobieta musiała się położyć tuż obok niego). Powoli to gorąco, które wytworzyło się w jego ciele, zaczynało gdzieś się ulatniać. Teraz objął Yennę niczym swoją największą ukochaną. Ot, teraz był czas, aby ich ciała uspokoiły się i pewne osoby zwyczajnie zasnęły. Nasz Marcin naprawdę czuwał do pory, kiedy kobieta nie zaśnie w dość głęboki sen. Dopiero wtedy wyswobodził ją ze swoich objęć i przykrył kołdrą. Po cichu, na palcach, niczym największy zbrodniarz, pozbierał swoje i jej ubrania. Swoje oczywiście nałożył, a jej poskładał ładnie na fotelu. Nie ma jak to Wroński, prawda? Nawet gdyby miał czas i możliwości zapewne wyprasowałby kobiecie sukienkę, w której była. Spojrzał na nią raz jeszcze i opuścił sypialnię. Upewnił się czy ma zapięty rozporek i opuścił gabinet cudownej Rachel. - Lumos. – mruknął po wyjściu z jej gabinetu. Musiał wyruszyć na wędrówkę aż na ostatnie piętro… W głowie nadal myślał o seksie z Yenną. Wskoczył na parę schodków. Zadowolony zaczął wbiegać na schody. Nie dbał o to, że pobudził przy tym portrety i będą o nim jutro plotkować!
Opuszczam temat.
| |
| | | Jennifer Rachel Wood
Liczba postów : 151 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 17 Czw Sie 02, 2012 8:46 am | |
| Zasnęła. W jej głowie działo się nieprzyzwoicie wiele. Obrazy szalały przed oczyma Jennifer niczym przyspieszony przez kogoś film, tak wiele rzeczy stało się w ten jeden dzień, tyle ciekawych i tyle nowych sytuacji. Obróciła się na drugi bok i poprawiła głowę na poduszce. Jeszcze nie wiedziała, że kiedy obudzi się rano, to na jej zajęciach o mało nie zginie uczeń, że zapała nieprzyjemnym uczuciem do Anthonego Sheparda i na zawsze zmieni swoje spojrzenie na Cristinę Reed, którą do tej pory tak lubiła. Mruknęła coś niewyraźnego kiedy zaczęła w końcu śnicz o czymś konkretnym, ale nie jestem w stanie wam teraz powiedzieć, o czym, bo kiedy rano się obudziła nic nie pamiętała. Może to i lepiej. Wstała rano w doborowym humorze. Przeciągnęła się i ponieważ jej różdżka wciąż tkwiła gdzieś na podłodze, ręcznie odsłoniła zasłony witając nowy dzień z nadzwyczajną, jak na siebie, dawką entuzjazmu. Dojrzała złożoną ładnie sukienkę i parsknęła śmiechem. -Och, Wroński... Pokręciłą głową i mierzwiąc włosy odniosła swoje piękne, czarne cudo do szafy. Wracając do sypialni o mało nie zabiła się o swoją różdżkę, lecz co najdziewniejsze z jej ust nie wyrwał się niecenzuralny potok, a jedynie w jej oczach zatańczył szalony błysk, jakby dopiero co sobie przypomniała dlaczego różdżka była na ziemi. Pod prysznicem przypomniała sobie o bolesnych zadrapaniach na plecach, ale towarzyszyło temu jedynie przeczucie, że 'warto było' tak sie oszpecić. W drodze na śniadanie zejdzie piętro niżej i poprosi uzdrowicielkę by posmarowaąl to maścią, która goiła takie rzeczy dosłownie w ciągu sekund. Ubrała się w obcisłą czerwoną bluzeczkę, na nogi wcisnęła czarne rurki, a stopy odziała w niepozorne, czarne balerinki. Dziś z włosami zrobiłą prostą sztuczkę, warkocz na boku. Tak przygotowana zabrała swoje wiadro z przyborami zielarskimi i wyszła z gabinetu by pójść uleczyć swoje plecy.
zt | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet nr 17 | |
| |
| | | | Gabinet nr 17 | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |