|
| Gabinet nr 490 | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry Admin
Liczba postów : 240 Join date : 13/07/2012
| Temat: Gabinet nr 490 Sob Lip 28, 2012 9:59 pm | |
| | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Lip 29, 2012 8:35 am | |
| Rozpoczęcie roku rozpoczęciem… Nastał kolejny, nowy dzień. Marcin obudził się dość wcześnie rano i niczym zombie udał się do łazienki. Oparł się o zlew i spojrzał w swoje odbicie w wielkim lustrze. Wyglądał niczym siedem nieszczęść. - Bhhhbhbhbh… - wydał z siebie bardzo dziwne dźwięki. Odkręcił wodę, aby móc przemyć swoją twarz. Przy okazji umył jeszcze sobie włosy. Po wykonaniu toalety z ręcznikiem na głowy przeszedł do swojego gabinetu. Trzeba było przyznać, że obecne gabinety w Hogwarcie były bardzo stylowe. Czuło się, że mieszkało się w zamku. Wroński skierował swoje kroki w stronę biurka. Zasiadł na czerwonym „tronie”. Ziewnął potężnie. Dobrze, że nie miał porannych zajęć. Przynajmniej mógł ogarniać się tak przez dłuższą chwilę poranka. Marcin próbował przypomnieć sobie co mu się śniło, jednak był w tym bez szans. W jego pamięci nie było zupełnie nic. Ziewnął po raz kolejny. Co się mu tak ta gęba drze? Miał napić się kawy? O nie, nie. Nasz Marcin nie pił kawy, zapach tego napoju już zaczynał go odrzucać. Był pełen podziwu dla wszystkich, którzy piją to paskudztwo. Ziewnął znów i znów. Pokręcił swoją głową. Ściągnął ręcznik z głowy i odesłał go do łazienki. Znudzony zaczął gapić się na tapetę, którą ktoś wyłożył w pokoju. Swoją drogą, można powiedzieć, że działała na niego lekko hipnotycznie. Nim Marcin się zorientował, już na nowo ćwiczył swój umysł. Tym razem jego kartą przetargową była tapeta. Całkowicie skupił swoje myśli na niej i dzięki temu próbował nałożyć niewidzialne bariery na swój umysł. Nawet dość dobrze mu szło pomimo tego, że dopiero co się obudził. Już teraz nie ziewał… Jego myśli były nadzwyczaj pobudzone, i bez skojarzeń proszę!
Zaczynam trening oklumencji.
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Lip 29, 2012 2:54 pm | |
| Obserwowanie sufitu oraz trening oklumencji chyba nie należał do najbardziej inteligentnych rzeczy, które można robić w swoim gabinecie… Znaczy się trening był bardzo pożyteczny, ale skupianie się na tapecie, którą miało się wyłożoną na ścianach było nadzwyczaj dziwne i mogło być odbierane jako przejaw nienormalności. Jak dobrze, że żaden z uczniów albo nauczycieli nie wpadł do gabinetu Wrońskiego, aby zobaczyć co tam u niego! To był właśnie jeden z plusów „mienia” gabinetu aż na siódmym piętrze. Niektórzy krzyczeli, że chcą niżej, aby nie biegać po całym zamku… A Marcin cenił sobie spokój jaki panował na najwyższych piętrach (owszem nie mógł liczyć dzieciaków, które biegały z dormitorium, ale to niwelował). Przede wszystkim też nikt nie wpadał do jego gabinetu nie proszony z zapytaniem ‘czy tutaj jest łazienka?’, bo zwyczajnie ludzie szukali takich spraw na zupełnie innych piętrach niż na ostatnim. I jeszcze ten cudowny widok! Wróćmy jednak do naszego biednego Marcina, który siedział w fotelu wytężając swój umysł. Trenował i trenował. Czy kiedykolwiek mu się to nie znudzi? Czy popadł, tak jak matka, w obsesję bycia perfekcyjnym w każdym calu? No dobrze, może nie w każdym, bo eliksiry oraz quidditch stanowiły dla niego barierę nie do przeskoczenia, ale to można było mu wybaczyć. Marcinek trenował, trenował zawzięcie. Umysł chyba powoli zaczynał mu się przegrzewać, bo myślał o puszystych, różowych króliczkach. Jak wiadomo – puszyste, różowe króliczki nie istniały, chyba, że je ktoś przekolorował… Wroński zamrugał parę razy szybko oczami. - Na dzisiaj dość. – stwierdził do siebie po polsku. Wstał ze swojego miejsca i opuścił gabinet. Miał ochotę zjeść dzisiaj sobie… kiełbasę na gorąco!
Koniec treningu, opuszczam temat!
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Czw Sie 02, 2012 11:19 pm | |
| Marcin wrócił po ekscytującym dniu do swojego gabinetu. Od razu skierował swoje kroki do łazienki. Ściągnął z siebie wszystko wrzucając do kubła na pranie. Napuścił do wanny dużo gorącej wanny, a następnie dolał do niej trochę olejku do kąpieli. Wszedł do wanny po dwóch marmurowych schodkach i od razu odpłynął w marzeniach. Taka kąpiel się mu należała. Rozłożył się w wannie pozwalając, aby każdy mięsień się rozluźnił. Próbował wszystko w swojej głowie poukładać. Naprawdę ostatnio wiele się w jego życiu wydarzyło. Seks z Rachel, szalona impreza u Jensena, odkrycie, że Krysia mówi po polsku, wynalezienie przez mojego matkę eliksiru antykoncepcyjnego (i nawet mu podesłała efekty swojej pracy i opinią Leah, że to naprawdę działa i nikt tutaj nie kłamie)… Doprawdy… Co się z tym świecie dzieje? On tonął w rozpuście! A skoro nawet jego matka babrała w tym swoje paluszki, to aż strach było myśleć po co był jej taki eliksir… Jak widać, życie dopiero zaczynało się po czterdziestce. Marcin odpłynął całkowicie swoimi myślami gdzieś dalej. Teraz marzył o tym, aby znaleźć się na jakiejś słonecznej plaży i pić drink z palemką. Mimowolnie, może nawet i automatycznie, przeszedł do treningu oklumencji. Skoro i tak już myślał tylko o rajskiej wyspie, to dlaczego miał tego nie wykorzystać? Myśl przewodnia ot i co! Powoli więc zaczął skupiać się tylko na tym jednym, nie chcąc podawać swojemu umysłowi więcej szczegółów. Oczami wyobraźni widział samego siebie leżącego na leżaczku i oglądającego jakieś piękne roznegliżowane panie o dość pokaźnym biuście (no normalnie nie mogłam bez tego!). Im bardziej skupiał się na tym, tym potężniejsze bariery wokół swojego umysłu potrafił stworzyć. To bardzo mu się podobało… Widać treningi umysłu przynosiły rezultaty, skoro teraz tak łatwo mu to szło… I trenował, nawet nie przejmował się tym, że woda zaczynała być co raz zimniejsza.
Trening okulmencji!
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Pią Sie 03, 2012 10:22 am | |
| Marcin całkowicie odpłynął w swoich myślach oraz treningu. Było naprawdę co raz lepiej aż wywoływało to wielki uśmiech na jego twarzy. Miesiące treningów zaczęły się opłacać, widział wielki potęp, może niedługo uda mu się posiąść tą potężną umiejętność. Znów pozostawił swój umysł w tym stanie: oczyszczonym ze wszystkiego, co nie powinno w nim być oraz z barierami, które ktoś umiejętny mógłby zniszczyć, bo nie były jeszcze aż tak potężne, ale były tak potężne, aby odbić próby nieudaczników i ludzi średniozaawansowanych w tych klockach. - Zimna woda. – stwierdził Kapitan Oczywisty i wreszcie wylazł z wanny. Wytarł się w jeden z puchatych ręczników. Całkiem golusieńki przeszedł do swojej sypialni. Kto by się przejmował spaniem w bieliźnie, dresach albo czymś innym? Powinien być jakiś czas, aby móc odpocząć od tych gumek oraz uczucia ciasnoty. Noc była do tego idealna. Wroński przechodząc przez gabinet zgarnął jeszcze swoją różdżkę. Dopiero tak uzbrojony mógł pójść do sypialni. Od razu wlazł pod ciepłą pierzynkę (kochane skrzaty!). Postanowił sobie jeszcze nieco poćwiczyć. Chodziło mu o strasznie łatwe zaklęcia, na które nigdy nie miał czasu, a były tak proste, że wystarczało tylko machnąć różdżką, aby udało się je rzucić. Marcin wziął więc do rąk książkę z biblioteki, którą niedawno wypożyczył. Otworzył ją na odpowiedniej stronie i chrząknął: - Cento Onis! – uniósł różdżkę i gwałtownie wskazał na kominek. Gęsty, niebieski dym zaraz ugasił palenisko. Przerażony nieco Marcin zabrał różdżkę, ale to ognia nie uratowało. - Jestem debilem. – mruknął pod nosem i podpalił na nowo drewno w kominku… Pożogą. Dobrze, że umiał to idealnie kontrolować, bo większości osób by chyba ten motyw nie przeszedł. - A teraz nie wiem po co mi to, ale… Ehecto! – nic jednak się nie stało, kiedy wskazał na wygiętą kartkę w książce. No tak… Marcin skupił się i w myślach wrzasnął „Erecto” (przynajmniej w myślach umiał wypowiedzieć ‘r’). Kartka zaraz się wyprostowała. - Cudnie, koniec zabawy. – odstawił podręcznik oraz różdżkę na szafkę nocną i zwyczajnie sobie zasnął. Marcin dość wcześnie wstał. Ubrał się bez pośpiechu i udał się na dół, do Wielkiej Sali, aby zjeść coś smacznego.
Koniec treningu oklumencji. Jednorazowe zaklęcia: Erecto oraz Cento Onis (Poziom I)
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Pią Sie 03, 2012 11:15 pm | |
| I znów nasz pan Wroński dość późno wrócił do swojego gabinetu. Tym razem szybko poszedł pod prysznic i tyle się nad tym wszystkim zastanawiał. Kompu, kompu, myju, myju! I zaraz wyskoczył spod prysznica cały mokry i udał się do sypialni (oczywiście przedtem złapał za ręcznik, aby się nim wytrzeć. Bo jak to kłaść się całkowicie mokrym do łóżka?). Kiedy się powycierał, wskoczył pod cieplutką pierzynkę ciesząc się i chwaląc wspaniałe skrzaty, że o tym pamiętały. Zadowolony rozłożył się na poduszkach obserwując sufit. Co takiego mógłby dzisiaj sobie zamarzyć? W sumie to nie wiedział, ale… Właśnie! Przecież potrzebował oczyścić swój umysł z głupich myśl i wszystkiego, co krążyło w jego głowie. Całkowicie nie mógł zapomnieć o treningu! Przecież jak on tak mógł? Zawsze musiał trenować swój umysł! Najpierw wyrzucić z niego zbędne informacje, a następnie spróbować nałożyć na niego bariery. Miło było, że szło mu to o wiele bardziej niż zawsze. A właściwie z łatwością mu to przychodziło. Cieszył się, kiedy stwierdzał, że jego bariery umysłu stawały się co raz bardziej potężne i być może już niedługo opanuje perfekcję, do której tak bardzo dążył. I naprawdę było mu bardzo miło, że wreszcie stawał się godnym synem naszej Wroni. Wreszcie… Nikt nie będzie mógł powiedzieć mu, że jego umiejętności są o wiele mniejsze niż matki. Może w eliksirach zawodził, ale nie w zaklęciach! Więc leżał na łóżku i zagłębiał się w tajemną sztukę oklumencji, tak trudną umiejętność czarodziejską.
Trening oklumencji!
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 10:59 am | |
| W sumie to Wrona nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Śniły mu się totalnie głupoty: Yenna przyszła do niego ubrana tylko w rękawice ze smoczej skóry i powiedziała mu, że musi mu koniecznie pomóc ze smoczym łajnem… Nic w tym dziwnego, że Marcin był zrezygnowany przez wytwory swojej wyobraźni i dość wcześnie z tego powodu wstał. Kiedy zobaczył, że jest dopiero szóstka godzina nad ranem uniósł swoją głowę do góry w geście poddania się. Dlaczego wstawał o szóstej? Nie wiedząc co ze sobą zrobić, ponowił trening oklumencji. Przygotował sobie świeże ubranie na dzisiaj, zrobił sobie mały, orzeźwiający prysznic. Próbował się dobudzić, ale jakoś się nie udawała mu ta sztuka. Przynajmniej jednak te cząsteczki umysłu odpowiadające za jego magiczne bariery na nim, pracowały. Przynajmniej ten jeden plus! Ziewając niemiłosiernie przeszedł do gabinetu. Ubrał na tyłek spodnie, a na swoją cuconą klatę czarny t-shirt. Zasiadł za biurkiem i nałożył nogi na nie. Odchylił się na krześle, aby obserwować sufit. Po prostu był zmęczony, ale jednocześnie nie chciało mu się spać (ewentualnie nie pozwalał sobie na zaśnięcie, bo zwyczajnie śniły mu się przed chwilą skończone głupoty). Uhhh… Ile jeszcze godzin do uczty?! Powoli Marcinowi zaczynało burczeć w brzuchu, więc to nie wróżyło zbyt dobrze… Ale trenował, twardo. Nawet tak zaspany i zgłodniały.
Dalszy trening oklumencji.
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 12:50 pm | |
| Cris odczekała chwilę po tym, jak Elle wyszła z Izby Pamięci. Musiała przemyśleć to, co powiedziała jej przyjaciółka i podjąć parę decyzji. Pierwszą z nich było wypisanie się z zaawansowanych eliksirów. Nawet jeśli miała w swoim czasie pogodzić się z Jensenem, to teraz... Lepiej, żeby nie wchodziła mu w drogę. I żeby on nie wchodził w drogę jej. Naprawdę nie wiedziała, czy potrafiłaby teraz wytrzymać w tym samym pomieszczeniu co Cholerny Kinghsley. Nie wiedzieć czemu każda jej molekuła sugerowała, że nie. W końcu zebrała się i wstała z zawalonej szkłem podłogi. Przez chwilę podziwiała dzieło, które stworzyła w Izbie Pamięci i z cichym hm! uznania ruszyła w stronę pokazanego jej przez Elle przejścia. Nie wiedziała, że w furii, złości i ogólnym stanie beznadziei potrafi zrobić taką fajną rozpierduchę! Może kłótnie z Jensenem przysłużą się rozwinięciu jej naturalnych talentów? W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Przeszła przez to samo przejście, co Hall, ale w którymś momencie musiała pomylić drogę, bo zamiast na szóstym piętrze, znalazła się na siódmym. Przynajmniej takie wyciągnęła wnioski, kiedy zamiast odsłonić gobelin i spokojnie pójść na wieżę astronomiczną, by wykonać piękny skok w dół (ktoś i tak by ją złapał, w końcu jej matka była wróżbitką i nie mogła pozwolić córeczce się zabić... ech), odsunęła jakąś ruchomą deskę i wpadła prosto na zbroję. - Kurwaaaaa - jęknęła przeciągle, przyciskając dłonie do uszu, by choć trochę stłumić hałas i ze złością tupiąc nogą. Woźny co prawda powinien właśnie na trzecim piętrze, ale ze szczęściem Criss nic nie mogło być pewne. Zerknęła ostatni raz na kolejne dzieło zniszczenia i zaczęła biec, jednocześnie chwytając za klamkę każdych mijanych drzwi. Dopiero czwarte z kolei puściły, a Cris odetchnęła z ulgą i wpadła do środka. - Profesor Wroński? - spytała ze zdziwieniem, mrugając parokrotnie oczami, jakby dzięki temu miał zniknąć obraz przystojnego nauczyciela Obrony siedzącego właśnie za swoim biurkiem. Z miliona złego lepiej, że wpadła do gabinetu Marcina. Marcin był dobrym człowiekiem. I seksownym. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 1:03 pm | |
| Marcino w najlepsze siedział z nogami na biurku i trenował oklumencję. Na jego ustach malował się dziwny uśmiech, jakby był jakimś autystycznym dzieckiem. Całkowicie odpłynął. Był tak zaintrygowany obroną swojego umysłu, że zapomniał o tym, że na jego ciało również czyhać jakieś niebezpieczeństwa, chociażby w postaci napalonych uczennic (xD) wpadających beztrosko do jego gabinetu… Skoro już jesteśmy przy tym temacie – wpadnięcie Krysi do gabinetu, na Marcinie nie zrobiło wielkiego wrażenia. Nadal siedział z nogami opartymi o biurko. Wyglądał jakby nie zdawał sobie sprawy, że miał gościa. Być może usłyszał jednym uchem zgrzyt otwierających się drzwi, ale jego mózg całkowicie to zignorował. Dopiero, kiedy dziewczyna przemówiła, Marcin… Marcin ze strachu podskoczył i gibnął się wraz ze sowim krzesłem do tyłu. Tak to jest jak siedziało się na nim krzywo. Musiała być to strasznie zabawna sytuacja. Zacny profesor obrony przed czarną magią leżał razem z krzesłem na ziemi, w dodatku jego nogi były lekko uniesione do góry. - Bohże… CHeed! – zawył Wroński wreszcie otrząsając się ze swojego „transu”. Podniósł się z gibkością tygrysa na dwie nogi i szybko postawił krzesło. Uśmiechnął się nieco przepraszająco, chociaż to tylko pogorszyło sprawę. - Czy Ty musisz mnie tak sthaszyć? O mały włos, nie doznałem wsthrząśnienia mózgu czy czegoś w tym stylu… Nigdy nie znałem się na mugolskich chohobach… - machnął ręką. Już nie chciał siadać znowu na fotelu, dlatego okrążył go i oparł się o biurko. - Pothrzebujesz czegoś, szukasz kogoś, chcesz się przed kimś ukhyć? – zadawanie pytań oraz spoglądanie na swojego rozmówcę bardzo wyczekująco chyba było rodzinne (ewentualnie w przypadku Marcina nabyte od matki, a Anna nabyła tego podczas swojej wieloletniej pracy jako auror). - Mogę zaofehować pełen pakiet…
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 1:19 pm | |
| Profesor Wroński, dobry i seksowny człowiek, najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z istnienia Krysi - złego i seksownego człowieka - w tej samej przestrzeni gabinetowej, co on. Przekręciła głowę, prawie kładąc ją na ramieniu i z delikatnie zmarszczonym czołem przyglądała się Marcinowi. Jakby pod wpływem tego spojrzenia Wroński, podskoczył, gibnął się do tyłu, wykonał salto z przysiadem i otrzymał same dziewiątki od sędziów olimpijskich. A Cris podskoczyła razem z nim, choć tylko w miejscu, bo takie nagłe wykonanie ruchu przez psorka obrony, skupioną na nim osóbkę, mogło leciutko wystraszyć. - Raczej diabeł CReed - zauważyła niewinnym tonem, a kąciki jej ust mimowolnie powędrowały do góry. Taki był wpływ pana Marcina, jednej z ulubionych person Cristiny. Niesamowicie pozytywny człowiek i tyle! W dodatku o wielu talentach (szczególnie jednym trololololo) i posiadający w rodzinie obdarzonych równie wieloma talentami ludzi. I akurat tutaj mowa o zdolnościach pędzenia bimbru. - Nie chciałam! - rzuciła lekko oburzona faktem, że Wroński mógł posądzić ją o zamach na niego. Gdyby miała się na niego zamachiwać... To tylko na jego ciało. I już pewnie dobrze zdawałby sobie z tego sprawę. Więc spokojnie, dzisiaj Wroński jest bezpieczny, Criss schowała swoją wewnętrzną dziwkę do dupy, tam gdzie jej miejsce, a Wroński był dla niej dziś tylko i wyłącznie wspaniałym pedagogiem i świetnym człowiekiem. - W takim razie biorę pełny pakiet - zażądała i, bez pytania, wskoczyła na biurko pana psorka. Nie dla niej krzesła, Krysia Reed była Krysią Reed i postępowała tak, jak chciała. Wyciągnęła pięść w stronę Marcina, ale nie po to, żeby mu grozić. Wystawiła kciuk, by zacząć wyliczanie: - Po pierwsze, potrzebuję rozwiązania mojego problemu. Po drugie, szukam człowieka, który miałby dla mnie odrobinę zrozumienia i... w sumie to ukrywam się przed woźnym, bo zrobiłam porządną rozpierduchę parę metrów stąd, więc jakby wpadł do pana sprawdzić, czy niczego pan nie słyszał i nie widział, mogę zanurkować pod biurko? - Opuściła dłoń z trzema wystawionymi palcami i zamrugała kilkakrotnie powiekami, przysłaniając wachlarzem rzęs swoje oczy koloru glasz.
| |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 1:31 pm | |
| Pełen pakiet… W sumie różni ludzie różnie interpretowali te słowa. Czasami niektórzy twierdzili, że chodzi tutaj o seks, inni, że o ramię idealne do wypłakania się… Naprawdę bywało różnie z tym rozumieniem dwóch słów. A skoro był już problem z dwoma to jak można było interpretować cały wiersz?! Nie skomentujemy jednak tego, co nauczają nas w szkółkach. - Phoblemu? – przyjrzał się Ślizgonce. Szczerze mówiąc to nie wyglądała mu na osobę, która miałaby bardziej poważniejszy problem od tego ‘co dzisiaj na siebie włożę?’ ewentualnie ‘kurna, nie mam znowu zadania domowego, może akurat nie będzie sprawdzał’. Przynajmniej Wroński uważał tą zwariowaną dziewczynę jako osobę, którą jako ostatnią posądzałby o posiadanie prawdziwych, ogromnych, wielkich problemów. Tarapaty to akurat co innego… W słowniku Marcina oczywiście. - Ty i phoblem? Dla mnie to bhrzmi jak phrzeciwstawne słowa. Całkowicie do siebie nie pasują… - pokręcił głową, aby wyrazić swoje zaniepokojenie. Ten świat schodzi na psy, skoro nawet panienka Reed zaprząta sobie czymś mocniej głowę! - Ale wal. Mohże akuhat będę potrafił pomóc. – Albo jak nie będę, będę nadrabiać dobrą minę i udawać eksperta, którym nie jestem, jak fajnie, że Marcin w myślach potrafił wymówić tą cudowną literkę, prawda? W głowie zawsze i tak potrafimy cudownie śpiewać i nasz głos jest o niebo seksowniejszy niż w rzeczywistości! - Nie wiehrzę. Nie mohżesz znaleźć nikogo z odhobiną zhozumienia dla Ciebie? O zghozo! Świat stanął na głowie i chyba jest ślepy! – popukał się po głowie po raz kolejny nie dowierzając w słowa dziewczyny. Dziwne dziwy, proszę państwa! - Jeśli chodzi o woźnego… Wezmę to na siebie. Juhż nie haz sam hobiłem mu niezły bajzel. – „pochwalił” się Wroński. Odkąd tylko pamiętał robił w Hogwarcie nieporządek, kiedy ćwiczył swoje zaklęcia. Nie raz dostawał szlaban za swoje zachowanie, ale jak miał nauczyć się zaklęć, jeśli ich nie ćwiczył? W Zakazanym Lesie nie ćwiczyło się za fajnie. - On mnie po phostu uwielbia. – stwierdził z ironią, ale piwne oczy aż się śmiały z tego wszystkiego.
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 1:49 pm | |
| Reed pokiwała głową z odrobiną zastanowienia. Wroński miał rację. Jak ona mogła przejmować się czymś takim? Problemy nie istniały w jej słowniku! Jak coś się nie układało, trzeba było machnąć na to ręką i zabrać się za coś, co wychodziło! Oto klucz do sukcesu, braku zmartwień i wiecznego uśmiechu na ustach. Westchnęła cicho i zerknęła z zastanowieniem na Wrońskiego. Powiedzieć mu czy nie powiedzieć? Oto było pytanie. Ale z oczu mu tak dobrze patrzyło... W takim razie naszkicuje mu sytuację, ale bez wymieniania nazwisk. Jeśli faktycznie jest tak inteligentny, jak Cris podejrzewała, i tak sam się domyśli. A i Reedówna będzie czuła się lepiej, że nie wypaplała kolejnej osobie. - W takim razie zapytam pana jako faceta, bo w końcu jest pan stuprocentowym mężczyzną - zaczęła, przy okazji nie mogąc darować sobie drobnego komplementu. Uwielbiałam wpędzać innych ludzi w zakłopotanie, a Marcin Wroński był tak uroczo skromną osobą, jednocześnie będąc... Marcinem Wrońskim, że małe komplementy same cisnęły jej się na usta. - Byłby pan wściekły na dziewczynę, z którą nic pana nie łączy i z którą zupełnie przypadkiem się pan przespał, kiedy widziałby pan na własne oczy, że parę godzin później przespała się z innym chłopakiem? I możliwe, że cóż... była ona trochę oziębła w stosunku do pana po naprawdę świetnym seksie? A wcześniej mieliście naprawdę dobre relacje, można nawet było nazwać was przyjaciółmi. Och, a seks z tym drugim... bardzo możliwe, że był na pana terenie - skończyła opowiadać, ale co zamilkła, to dodawała kolejną informację. W końcu chciała prawdy, a nie gładkich słówek. I chciała innego spojrzenia na sytuację, niż to Elle i Jensena. Bo Elle nie była wobec Jensena obiektywna... stop. Elle nie była obiektywna ani wobec Jensena, ani wobec Cris. A Wroński był idealną osobą do wygłoszenia swojej opinii. w końcu przyjaźnił się z Kinghsley'em, więc jakieś tam wspólne cechy mieć powinni! A poza tym Reed lubiła i szanowała go jako człowieka. Pokiwała głową z takim samym niedowierzaniem, jakie było w słowach Wrońskiego. - Najwyraźniej wszyscy w tym zamku uparli się mieszać seks z uczuciami - stwierdziła, wzdychając cierpiętniczo i przewróciła oczami. Natychmiast zbystrzała, kiedy Wroński powiedział o dawnych problemach z woźnym i odruchowo się uśmiechnęła. - A kto nie uwielbia pana profesora? - spytała, śmiejąc się lekko. - Tak naprawdę, bez ironii, zaznaczam! - dodała jeszcze. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 2:08 pm | |
| - Kiedyś ktoś mi powiedział, że mam damską hękę do kwiatów, kiedy zobaczył jak podlewam swojego tulipana hodowanego na pahapecie… Ale to już było dawno i niephawda! Skoro mówisz, że jestem męski w stu phocentach… - napuszył się śmiesznie jakby chciał pokazać jaki to z niego macho. Oczywiście się wydurniał. Przebywając w tak śmiesznym towarzystwie jakie zebrało się w Hogwarcie, trudną sztuką było bycie ponurakiem. To tak jakby było się kamieniem! Ten zamek aż obfitował w wiele śmiesznych rzeczy, trzeba było tylko szerzej otworzyć rzeczy i nie widzieć od razu katastrofy tylko bardziej „niszowe” rzeczy, których było wprost pełno. - Hymmm… - to pytanie zbiło go całkowicie z tropu. Spróbował wyobrazić sobie jakby się zachował. W jego głowie pojawiły się dwa sprzeczne obrazy, które zamierzał przedstawić dziewczynie. - Więc tak… Moja głowa podpowiada mi dwa scenahiusze, każdy bahdzo hóżnią się od dhugiego i sam nie wiem któhy byłby na miejscu i jakbym postąpił. Piehwszy: byłbym cholehnie zazdhosny i pomyślałbym, że chyba nie byłem zbyt dobry, skoro ta dziewczyna poszukała hozrywki pahę godzin po naszym seksie. Po phostu pojechałoby mi to nieźle po ambicji oraz zwątpiłbym w swoją dhugą magiczną hóżdhżkę. Skoho mówisz, hże dziewczyna zachowywałaby się ozięble do mnie po tym wspaniałym stosunku, to chyba stwiehdziłbym, hże nieźle mnie okłamała wydając z siebie jęki hozkoszy. – zmrużył swoje oczy. - A zupełnie inna scena… Jeśli mówisz, hże to byłoby na moim tehenie, mógłbym uznać, hże to jest zaproszenie do thójkąta, a oziębłość była tylko ghą. W końcu, Wy, kobiety, macie przehóhżne humory i cięhżko Was hozgryźć. – przekrzywił swoją głowę na bok. - Ona chciałaby do thójkąta… – zaśpiewał po polsku. - Ale jedno nie zgadza się w Twojej opowieści. Na początku powiedziałaś, hże nic mnie nie łączyło z tą dziewczyną, a później stwiehdziłaś, hże jednak miałem jakieś dobre helacje z nią, phawie, hże phrzyjacielskie. – spojrzał na nią podejrzliwie. - Nie mówię, hże seks z najlepszym phrzyjacielem albo phrzyjaciółką jest zły, ale lepiej aby nie powtahrzał się za często. – automatycznie pomyślał o Yennie. - Seks i uczucia… Cóhż, powiem Ci, hże jeśli one się pojawiają, on jest bahdziej magiczny. – w sumie to nasz Marcin tylko raz był tak prawdziwie zakochany. Ale i tak nic nie równało się z seksem właśnie z tą tajemniczą czarodziejką, dla której na razie nie wymyśliłam imienia. - Ale nie są phrzeciehż one konieczne. Gdyby były, to bym miał niezłą posuchę. – wyszczerzył swoje ząbki w uśmiechu. - No ba. Jestem cudowny. – zrobił minę niczym durny model na wybiegu, a nawet rączkę położył sobie na biodrze.
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 2:33 pm | |
| Cristina spijała każde słowo z warg Marcina, wręcz nie odrywała wzroku od jego ust, a czasem nawet bezgłośnie powtarzała to, co on mówił. I miała ochotę albo walnąć głową w ścianę, albo... Nie, w sumie miała ochotę walnąć głową w ścianę. Nie wiedziała, dlaczego nie uwierzyła Elizabeth, skoro zachowanie Jensena i słowa Marcina właściwie w stu procentach pokrywały się z jej teorią. - Bo nic nie łączyło - Wzruszyła ramionami i przekręciła się nieznacznie na biurku. Przygryzła wargę, jakby miało to jej pomóc w lepszym wytłumaczeniu, o co jej chodzi. - Żadnych czułostek, nawet żadnych myśli, że mogliby być razem, żadnego... niczego. Rozumie pan? Tylko się kumplowaliśmy. Poza tym nie jestem kochliwą osobą, a on nie miał prawa być zazdrosny! - warknęła, sama nie wiedząc tak naprawdę dlaczego. - Ale ma pan rację, panie profesorze. Próbowałam tego do siebie nie dopuścić, ale nastąpiłam na jego ego... nie, całkiem je zdeptałam, a teraz on mną pogardza. I wie pan profesor, co jest najgorsze? Że już sama nie wiem, czy chcę nadal być jego przyjaciółką, czy chcę czegoś więcej, czy przespałam się z tym drugim dlatego, że byłam mu coś winna, czy dlatego, że chciałam zagłuszyć to, co czułam wcześniej... Już sama nie wiem. - Potrząsnęła ramionami. Jeśli komuś wydawało się dziwne, że Cris Reed przyszła do gabinetu nauczyciela i najzwyczajniej w świecie zwierzała się ze swoich rozterek, to najzwyczajniej w świecie jej nie zna. Może i Reedówna była osobą, którą łatwo było poznać powierzchownie, ale nie potrafiła tłumić swoich emocji w sobie, musiała je z siebie wyrzucić, a rozmowa z innymi ludźmi zawsze rzucała nowe światło, na wydarzenia. Tym razem problem był w tym, że światło cały czas było takie samo. Tak samo tragiczne. - I szkoda, że nie pomyślał o trójkącie - prychnęła jeszcze. Natomiast o wiele bardziej zainteresowały go słowa o seksie z przyjaciółmi. - Ale ja nie chcę, żeby się powtarzał! To znaczy... chcę, rozumie pan, bo było naprawdę świetnie, ale to nie jest mój priorytet. Myśli pan, że nadal można przyjaźnić się z kimś, z kim się przespało? - spytała jeszcze z lekko łamiącym się głosem pod koniec tego zdania. Reed jeszcze nie dawno nie miała wątpliwości, ale teraz... cóż, Jensena nie dotyczyły żadne ustalenia, które poczyniła przez te lata. - Ale jeśli nie było ich przed seksem, to czemu trzeba od razu zakładać, że pojawią się po nim? - spytała dość retorycznie, chociaż nadal odrobinę ją to frapowało. Cóż, Cristina miała po prostu inne podejście i tyle. Inne niż Jensen. Zaśmiała się mimowolnie, kiedy Wroński przyjął taką cudną pozycję. -Sama prawda, panie psorze - potwierdziła z szerokim uśmiechem, zaraz jednak znikł z jej twarzy. - I co ja mam teraz zrobić? Jak go ułagodzić? Nie potrafiłam mu tego wytłumaczyć, a nie chcę go okłamywać, że jestem kimś, kim nie jestem i że czuję coś, czego nie czuję... Odsunęła bardzo daleko od siebie wyrzuty sumienia, które mówiły jej, że w tej ostatniej kwestii coś się zmieniło. Tylko, że Cris bardzo nie chciała tego do siebie dopuścić. Bardzo. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 2:50 pm | |
| Marcin uniósł swoje ręce do góry. - Wiele osób twiehdzi, że nie mam phawa pathrzeć zazdhośnie na fotel dyhektoha, a tak naphawdę to oczy mi się aż świecą, kiedy pomyślę, hże to ja mógłbym zająć to zaszczytne miejsce. Pomyśl sama! Ile kabzy! I phaktycznie nie wykonywałbym hżadnej hoboty… - zaśmiał się. - Zazdhość… Ona pojawia się w bahdzo głupich momentach. Czasami jest zdhowa, czasami nie. Thrzeba mieć na uwadze, hże jesteśmy duhnymi stwohrzeniami, któhe wphost kochają komuś czegoś zazdhościć. A już szczególnie jeśli chodzi o kobiety czy mężczyzn! To co, hże miał być to jednohazowy numehek? Jak coś dziwnego pojawi się w Twojej głowie, nagle puf… jesteś zazdhosna jak głupia. I nie pothafisz tego hacjonalnie wytłumaczyć. – Marcin w sumie nie nadawał się na nauczyciela życia, bo przecież miał dopiero dwadzieścia siedem lat, ale podzielić się swoimi życiowymi prawdami mógł. To czy Reedównie się przydadzą czy też nie, to zdecyduje tylko i wyłącznie dziewczyna. Co najważniejsze: nasz Mahcino wcale jej nie potępiał co zrobiła, nawet gdyby skojarzył fakty. - Phrzespanie się sama z tym phoblemem nie pomogło? – Marcin podrapał się po swojej bródce. - Dlaczego nie? – odpowiedział na jej pytanie dotyczące przyjaźni po seksie. - Skoho phrzyjaźnię się z jedną kobietą, z któhą wylądowałem już po haz dhugi po pijaku w łóhżku… To jak widać się da. Thrzeba po phostu do niektóhych sphaw dohosnąć. – oczywiście miał na myśli „tego pana”, który tak a nie inaczej zachował się w stosunku Ślizgonki, a nie samą dziewczynę. Wierzył, że była na tyle dorosła, aby to sobie wybaczyć. - Właśnie! Najpiehw musisz Ty sama się pogodzić z tym co się stało. Jeśli to zaakceptujesz, pójdzie z góhki. Nie powinnaś się tym phrzejmować, nakładać na siebie wohka pokutnego. Mohże jak pogodzisz się z tym, co się stało i stwiehdzisz, hże to jest doświadczenie na phrzyszłość, aby już tak więcej nie hobić, odkhyjesz co chcesz dalej z tym fantem zhobić? Na phrzykład czy zalehży Ci na phrzyjaźni z tym chłopakiem albo mohże już on Ciebie nie obchodzi? Wiesz… zawsze thrzeba zacząć od siebie. Powoli sobie wytłumaczyć parę phawd, porozmawiać ze sowim wnęthrzem… A potem pójdzie wszystko jak z płatka. Jeśli sobie sama czegoś nie wytłumaczysz, to nie ma sensu phóbować tłumaczyć innej osobie. – no kto by pomyślał, że z Wrońskiego był taki myśliciel? A szczególnie, że nadal trenował oklumencję?
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 3:06 pm | |
| Chyba dobry los popchnął Cristinę na tę zbroję, by wpadła prosto w ramiona bardzo mądrego Marcina. A raczej, by wpadła do jego gabinetu. Nie przerywała psorkowi, to przygryzając wargę, to marszcząc czoło i jedynie słuchała go w wielkim skupieniu. Kiedy Wroński przestał mówić zeskoczyła z biurka i uścisnęła go po przyjacielsku. - Dzięki, sorze - powiedziała z nieco smutnym uśmiechem. - Te słowa o zazdrości... Chyba miał pan rację, a ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nie myślałam, że on mógłby... patrzeć na tę sprawę inaczej, niż ja. No, ale teraz wiem i znam go lepiej, a to zawsze jakiś pozytyw, prawda? Może też poznam lepiej siebie - ostatnie zdanie powiedziała dziwnie melancholijnym tonem, jakby naprawdę zastanawiała się nad tą opcją. Może seks dla seksu wcale nie był najlepszym wyjściem? Dlaczego Cristina - mocno angażująca się w każdą inną dziedzinę życia i przeżywająca ją dwukrotnie bardziej, niż inni ludzie - miała w tej jednej kwestii być zimną suką? Ze strachu? Bardzo prawdopodobne. Chyba faktycznie będzie musiała się z tym przespać. Sama. - Właśnie, niech Jensen dorośnie! - potwierdziła gwałtownie, kiwając przy tym raptownie głową i dopiero wtedy załapała, że właśnie się wygadała. Już miała na końcu języka, że chodziło jej o Jensena Davisa, Puchona z siódmego roku, ale machnęła na to ręką. Dosłownie. - Dobra, ale my tu gadu gadu o mnie, a u pana sora też słyszę, że coś się dzieje? - Uniosła brew, nie mogąc ukryć rozbawienia. - Kim jest ta pana przyjaciółka, z którą się pan przespał? Nie! - Podniosła dłoń. - Sama zgadnę, dużego wyboru w szkole nie ma... Cartemoll za stara i za brzydka, Shepard zajęta, poza tym to nie typ, który zdradzałby męża, w takim razie zostaje... Wood - Wyszczerzyła się od ucha do ucha. - Dobry wybór, panie psorze. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 3:23 pm | |
| - Mówię tylko to, co myślę ohaz sam phóbuję stosować w swoim hżyciu. Ani hazu się jeszcze na tym nie phrzejechałem. – zapewne zawsze musi być ten pierwszy raz, ale przecież wyjątek tylko potwierdzał regułę, więc nie trzeba było dmuchać na zimne. - Oo, niech Jensen z piehwszego piętha hówniehż. Po tej imphezie co zhobił ostatnio… Nie mam zielonego pojęcia co hobiłem ani nawet z kim hozmawiałem. – spojrzał na Ślizgonkę nieco zmieszany. - Za duhżo wypiłem… I to chyba bimbhu mojego dziadka, bo nie mam dwóch butelek w swoim składziku. – żeby nawet nie pamiętać, że się zabrało to na imprezę! To nieźle pan Wroński pojechał! Może i dobrze, bo w taki sposób w jego głowie było aż brak wspomnień na temat chłodnego zachowania Krysi oraz Jensena i zwyczajnie nie połączył imienia Jensena z tym Jensenem. Kochany był Marcin, prawda? Zupełnie niczym matka! Tylko, że ona nie potrzebowała się upijać, aby coś zapomnieć. Ona celowo nie wsłuchiwała się w plotki ani w kłótnie innych osób, bo zwyczajnie ją to nie interesowało. - Oj tam jeden wybhyk. – na jego policzkach pojawiły się automatycznie rumieńce, kiedy Ślizgonka wspomniała o Yennie. Cholera, nie udało mu się tego ukryć! - Jeden wybhyk w tym hoku… Więc to nic takiego… - cmoknął głośno w powietrzu.
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 3:37 pm | |
| Kiwnęła głową. Zabawne, że Cris robiła dokładnie to samo, ale u niej nie przynosiło takich rezultatów. Cóż, w końcu Krysia nie była Marcinem, najwyraźniej postępowanie tak, jak się uważało za słuszne, sprawdzało się tylko w przypadku takich jednostek, jak Wroński. W końcu większość ludzi powiedziałoby, że Reed ma raczej dziwne zasady i standardy życiowe. Utworzyła usta, ale zaraz je zamknęła, nie dając po sobie niczego poznać. Nie skojarzył? Morgano słodka, nie skojarzył! Zdecydowanie, Marcin Wroński był po prostu kochanym człowiekiem. Jeszcze parę minut w jego towarzystwie, a Kryśka nam się rozpuści z tej miłości. - Nic strasznego pan nie robił, słowo Największej Paskudy Hogwartu! - przysięgła, unosząc prawą dłoń, a lewą kładąc na sercu (które biło teraz do Jensena trololol, to nie w stylu Cris, ale nie mogłam się powstrzymać). Zachichotała słysząc o bimbrze. - Bo przyniósł pan dwie butelki, a Tony od razu jedną panu zabrał, usiedliśmy w parę osób w kółeczku i tak tę jedną opróżniliśmy... Ale co pan zrobił z drugą - nie mam pojęcia - Uniosła obie ręce, jakby chciała powiedzieć: to nie ja, ja nic nie wiem, jestem niewinna jak lilija! - Niech pan żałuje, było naprawdę dosko. Szczególnie, jak Ellie opróżniła pucharek lodów na głowie Tony'ego - zachichotała mimowolnie, bo widok Sheparda jako lodowego pingwina był zbyt piękny, żeby mogła o tym zapomnieć. A ileee razy jeszcze mu o tym przypomni! Może nawet zaproponuje, żeby za herb przyjął sobie drapieżny pucharek lodów? - Ale mówił pan, że przespał się z nią dwa razy. Mieliście rok przerwy? - upewniła się, nie mogąc powstrzymać sugestywnego uśmiechu na widok rumieńca Wrońskiego. Co za cudny facet, jak Morganę kocham! - Myślał pan o niej, jak weszłam? Miał pan bardzo... nieprzytomny wyraz twarzy - zasugerowała niewinnym tonem. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 3:53 pm | |
| Marcin słuchał słów dziewczyny jednak bez przekonania. Na ostatniej imprezie u Jensena przecież tańczył na stole w damskich stringach (trudno powiedzieć skąd je wytrzasnął), więc teraz po prostu nie mógł uwierzyć, że był spokojnym obywatelem i zwyczajnie sobie popijał z butelki. To nie było w jego stylu, stanowczo. - Ale, ale… - spojrzał na Krysię chcąc jakoby zmusić ją, aby przypomniała sobie jak nawet zachowywał się na ostatnim Balu Bożonarodzeniowym oraz tym jak właśnie lepił się do Yenny. - Wy? Bimbeh Józka? – również niedowierzał. A już szczególnie, że ten młody szczyl Tony zabrał od niego butelkę! W głowie mu się nie mieściło, doprawdy! Wszystko co mówiła Krysia, było dla niego aż zdumiewające i za bardzo fantastyczne, aby było prawdą. - Oj nie, khęcisz. Na pewno tańczyłem z gołym tyłkiem przed Jensenem. To phrzeciehż stały punkt phoghamu! – tupnął nóżką jak obrażona dziewczyna. Czyżby Wroński dopinał się tego, aby być debilem na takich imprezach? Skąd… ale po prostu znał siebie i moc bimbru! Ale kiedy Krysia opowiedziała, że Elizabeth wylała pucharek lodów na głowę Tony’ego, Marcin spojrzał na nią w taki sposób: Trudno było więc orzec czy miało być to zdziwienie czy cokolwiek innego. - Miał lody na głowie? – i nagle wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Śmiał się aż tak, że musiał zgiąć się w pół, aby złapać się za brzuch. - Pewnie wyglądał jakby ktoś mu się skończył na włosach, phawda? – wyszczerzył białe zęby w uśmiechu. - Bohże… Jak mnie ten dzieciak czasami denehwuje. Ahż wstyd powiedzieć, hże to taka moja phrzyszywana hodzina, bo moja matka jest jego chhrzestną… Ale puchahek lodów na głowie…! – oparł swoją głowę o ramię Ślizgonki i chichotał już ostatkami sił. Z jego oczu oczywiście na policzki kapały łzy. - Ooo hany… - pisnął niczym dziewczynka. - Emm… Pamiętasz Bal Bohżonahodzeniowy? Właśnie! – wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu. Wtedy był to seks na zasadzie ‘ty jesteś najebany, ja jestem też, idziemy się pieprzyć’. - Gdybym myślał o niej, to by to zupełnie inaczej wyglądało. – chrząknął zabierając swoją głowę z ramienia Krysi. - I tak, to miało zabhrzmieć bahdzo podtekstowo. – puścił jej oczko oraz minę ‘no przecież sama wiesz o co chodzi’. - Naphawdę miałem niewyhaźny wyhaz twahrzy? Nic dziwnego, od miesięcy thenuję oklumencję.
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 4:16 pm | |
| Gdyby Cristina wiedziała o tym, co wyprawiał Marcin na ostatniej imprezie u Jensena zapewne zrobiłaby wszystko, żeby dostać w swoje ręce myślodsiewnię i przelać do niej wspomnienia Wrońskiego, a nawet kogokolwiek innego, kto tam był i widział te cuda! - My. I pan też. Nawet się z panem stuknęłam, a pan powiedział, że pana rajcuję! - powiedziała odrobinkę obrażona, że Wroński mógł zapomnieć tak ważnych rzeczy. No po proszę ja was, dotknięcie swoim kieliszkiem kieliszka Cristiny? To było bardziej zaszczytne przeżycie, niż wypicie filiżanki herbaty z królową Angielską. W dodatku zapomniał, że Krysia mówi w jego drugim języku i poznała sekret magicznej koszulki. No nie. Powinna strzelić focha na całego. Ale fochy zostawiała dla Jensena... - Tym razem to Jensen tańczył z gołą klatą przed swoimi Krukonkami i panem - zaśmiała się, starannie ukrywając w tym śmiechu to, co wówczas myślała o napalonych sukach i przekraczaniu granic. I gołej klacie Jensena również. To była jej goła kla... Ojoj. Czyżby o to chodziło Wrońskiemu, który mówił o nagle przychodzącej zazdrości? To jakże piękne spojrzenie Marcina spowodowało, że Criss bardzo powoli kiwnęła głową, jakby mówiąc: tak, to się naprawdę stało! Chcesz zobaczyć to jeszcze raz, zgłaszam się na ochotnika! Oczywiście na ochotnika do wywalenia lodów na głowę Tony'ego, nie do posiadania lodów na swoich włosach. I tak były okropne, o czym Jensen wyraźnie jej powiedział, nie chciała jeszcze pogarszać swojej kudłowej sytuacji. - Aha - potwierdziła, błyskając ząbkami. - Wtedy też był pan tym zachwycony! - dodała, ciesząc się jak głupia, że ktoś oprócz niej cieszył się z tego małego wypadku Sheparda. Co prawda wtedy śmiech na widok tak idiotycznego wykończenia fryzury wybrakowanego Krukona, walczył z potrzebą pocieszenia Elle (kurwa mać, kompletnie zapomniała się ja spytać, jak staly sprawy z Tonym! oto prawdziwie wyrodna przyjaciółka...), ale i tak była nim zachwycona. - Tony denerwuje wszystkich. Gdyby nie denerwował, nie byłby Tonym - stwierdziła wyrozumiałym i bardzo mądrym tonem. - Tak jak ja - chociaż, co zabawne, Cris irytowała ludzi, a oni i tak ją uwielbiali. Z Anthonym nie było tak łatwo. Bal Bożonarodzeniowy? Cristina uniosła lekko brew. Chyba naprawdę na takich wydarzeniach ludzie... dogadywali się ze sobą w inny sposób. W takim razie naprawdę będzie musiała dopracować swój plan do ostatniego szczegółu. Poczynając od takich głupot, co na siebie nałoży, a kończąc na tym, jaki pojednawczy kawał zrobi Kinghsley'owi. - I pewnie nie widziałabym pana rąk? - spytała niewinnym tonem, a jej uśmiech był zdecydowanie za słodki na tę zboczoną potworę. Słysząc o oklumencji natychmiast się wyprostowała i przyjrzała z uwagą Wrońskiemu. - Nauczysz mnie? - spytała błyskawicznie, a w jej oczach była... cóż, fascynacja, jakby nie patrzeć. - Albo lepiej! Legilimencja! Nauczę się legilimencji i dowiem się, co siedzi w głowie temu przygłupowi! - ucieszyła się, zaraz jednak odrzuciła tę opcję. Nie, taki facet jak Jensen, na pewno znał oklumencję, więc... Więc Krysia też ją pozna i nie będzie od niego gorsza, o! Ktoś coś wspominał o przerośniętej dumie? A gdzieeeż. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 4:28 pm | |
| Wroński był tak jakby zasmucony oraz zniesmaczony, że to nie on tym razem na imprezie wywijał tańce połamańce. Aż szkoda, naprawdę! Nie ma jak to pokazać tyłek przed uczniakami albo znajomymi! Przecież to jest a lot of fun! Szczególnie jeśli miało się taki zgrabny tyłek jak Marcin. Oczywiście tutaj wcale nic nie ironizujemy, przecież naszemu Wrońskiemu naprawdę nic nie brakowało i nie możemy narzekać na nic innego oprócz jego bródki, że czasami kuła (oczywiście panie, które postanowiły wymienić się z nim swoimi bateriami znajdującymi się w ślinie). - Bahdzo dobhrze, bahdzo dobhrze! – klasnął w dłonie zadowolony. Chociaż ta jedna informacja na temat imprezy mu się podobała, zaraz oczywiście po lodowej zemście Ell na Tonym. Co raz większy szacunek czuł do tej wspaniałej Gryfonki, nie ma co! Charakterek po matce! I się tego nie wyprze, oj nie! - Mnie nie denehwujesz. – wytknął jej koniuszek języka. Marcin chyba miał wysoko podniesioną poprzeczkę jeśli chodziło o wyprowadzenie z równowagi, albo po prostu Ślizgonkę lubił na tyle, aby wybaczyć jej pewne niedociągnięcia, które irytowały innych. Zresztą! Nikt nie urodził się idealny. Zawsze były jakieś „ale” po drodze. - Ale mohże jestem wyjątkowym phrzypadkiem? Ewentualnie coś ode mnie chcesz więcej? – w sumie to Marcin się nie pomylił, kiedy usłyszał kolejne słowa dziewczyny. Serdecznie się roześmiał. - A nie mówiłem, hże masz do mnie większy intehes? – klasnął zadowolony w dłonie. - Jeśli chodzi o włamywanie do umysłów, nie mam na hazie o tym zielonego pojęcia ophócz teohii. – przegryzł nerwowo dolną wargę. - Ale zamiehrzam się tego nauczyć hówiehż. Chociahż nie po to, aby to naduhżywać. W końcu ja zdobywam wiedzę dla samego zdobywania. – podrapał się po swoim policzku. - Ewentualnie do popisywania się phrzed niektóhymi, hże tak nie pothafią jak ja!- wyszczerzył swoje ząbki. Oj, cały Marcin. Jeśli chodziło o jego umiejętności to bardzo chętnie się popisywał, dosłownie przed wszystkimi. Był wtedy niczym najjaśniejsza gwiazdka na niebie. - Ale ciekawie zeszliśmy z tematu, phawda? – zauważył nagle. - A co do hąk i hajcowania... Hęce byś widziała plus coś więcej. A hajcujesz mnie hówniehż. A tehaz mohżesz udać się do dyhektoha, aby na mnie nasthrzelać, hże mówię takie hrzeczy!
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 4:48 pm | |
| Criss przyklasnęłaby wszystkim słowom Marcina, bo zgrabność jego tyłka przebijałaby nawet przez miliony warstw ubrań. Cóż, niektórzy po prostu rodzili się z takimi pośladkami, jak Wroński i można było tylko pogodzić się z tym, że całe życie spędzi się na wgapianie w ich cztery litery. - Pan psor ma u mnie specjalne względy, więc pana oszczędzam - stwierdziła z godnością, bo przecież nie przyznałaby się do tego, że robiła co w jej mocy, żeby wkurzyć Wrońskiego, a ten się nie dawał! Tak samo było z Lamizem. Po prostu dobrzy ludzie nie dawali się jej denerwować. Ot i się wydało. - Ależ oczywiście, że niczego nie ch... - zaprotestowała gorliwie, ale zaraz roześmiała się. - Wcześniej nie wiedziałam, że pan profesor uczy się oklumencji, więc nie mogłam tego chcieć, prawda? - Mrugnęła do niego, dumna z tego, jak ładnie wyplatała się z zaistniałej sytuacji. - A ja zdobywam wiedzę po to, żeby z niej korzystać. Po co umieć coś zajebistego i nigdy z tej zajebistości nie korzystać? - spytała dość retorycznie. - Chyba tylko Avada jest wyjątkiem - przyznała po chwili zastanowienia. Z innych wyuczonych zaklęć skorzystała przynajmniej raz, ale zaklęcia zabijającego użyła tylko na pluszowym miśku, który rozpadł się na strzępy, więc Reed uznała, iż zaklęcie zostało nauczone. Po co jej w ogóle było? Cóż... Była Cristiną Reed. Cristiny Reed nie obchodziło "po co", tylko sam fakt, że może. Gdyby wpadła na ten pomysł, pewnie nauczyłaby się nawet zaklęć czarnomagicznych i dzięki nim podporządkowała sobie całą hogwarcką populację pająków. Albo coś w tym stylu. W każdym razie dzięki Merlinowi, że jeszcze na ten pomysł nie wpadła. - Jeśli za temat uważa pan moje życie seksualne... według niektórych zbyt bujne... - wtrąciła nieco złośliwie. Nie potrafiła powstrzymać się od nawet takiej malutkiej, wbitej na dużą odległość szpilki. - ...to przeszliśmy prawie pół świata. - zakończyła. - Co z tą oklumencją? - spytała bez ceregieli, bo to obecnie obchodziło ją bardziej. | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 4:58 pm | |
| - Seks to zdhowie! – stwierdził Wroński, na którego, jak zwykle zresztą, panna Reed mogła liczyć jak z bicza strzelił. Bo kto twierdził, że seks nie był zdrowy? Chyba tylko ci, którzy pierniczyli coś o chorobach serca, jeśli uprawia się go za dużo. W końcu te przyśpieszone oddechy, przepływ krwi… Ale właśnie o to chodziło! Dzięki temu organizm się wzmacniał! Dodatkowo żadne ćwiczenie, tak jak seks, nie oferowało tak przyjemnego spalania kalorii! No proszę Was… Czy bieganie lub wyciskanie sztang było przyjemne? Skąd! To wcale nie był przyjemny pot! A seks był przyjemny! Same plusy proszę państwa i tego nie można jakkolwiek ukryć! - Doh. – przewrócił oczami słysząc prośbę Ślizgonki. – Najpiehw naucz się przed snem oczyszczać swój umysł z jakichkolwiek głupich myśli, wszystkich myśli. Wtedy będziemy phóbować jeszcze ciekawszych hrzeczy i metod. Dobrze byłoby tehż, gdybym znał tą sztukę w odwhotną sthonę, wtedy nauka poszłaby o wiele lepiej, poniewahż musiałabyś blokować mój umysł… Tak musisz nanosić blokady na umysł bez pahcia, a to znaczy, hże nie masz pewności jak taki atak mohże wyglądać i jak mohże być mocny. Więc w sumie to taka thochę sztuka dla sztuki. – sam Marcin żałował, że w taki sposób musi uczyć się oklumencji, ale i tak był pewien, że jeżeli przyjdzie mu stoczyć pojedynek na umysły, będzie w stanie się obronić i nikt nie będzie mu grzebał w głowie. Co jak co, ale Mahcino miał tam parę ważnych informacji. - I czy Wy wszyscy się upahliście na dodatkowe lekcje? Mam jeszcze phacować w nadgodzinach? - prychnął. Oczywiście się tutaj przedrzeźniał, ale i tak przecież już nawet Black się napraszał, aby go nauczać.
| |
| | | Cristina Reed Klasa VI
Liczba postów : 720 Join date : 24/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 5:25 pm | |
| - Seks to zdrowie! - powtórzyła, jakby to był toast i wyszczerzyła się od ucha do ucha. Aż żal, że swoją wódkę zostawiła w kufrze, a bimber Wrońskiego poszedł na imprezie! Kiwała głową, zapisując w niej wszystkie informacje, których udzielał jej psorek. Najpierw brak snów, później kontrola własnego umysłu... No tak, szkoda, że nie mogła poćwiczyć w praktyce, ale zawsze mogła znaleźć kogoś, kto już umiejętność legilimencji opanował. Może ogłoszenie w Proroku? "Młoda i ponętna czarownica, szuka czarodzieja do lat trzydziestu, który pojął zdolność czytania w ludzkich umysłach. Kontakt sową zwrotną". Na pewno zgłoszą się tłumy! Chyba, że cała nacja angielskich czarodziejów to kretyni i nikt z nich legilimencji nie umie. - Wszystkie moje myśli są głupie, tu pan trafił - przyznała radośnie. - Ale zapamiętam. - Jak powiedziała, tak zrobiła, starając się wyłączyć umysł... I na parę chwil wyłączyła się tak bardzo, że kompletnie nie słyszała, co Wroński mówił. - Wszyscy? Co? - wykrzyknęła z oburzeniem. - Kto śmie napastować pana profesora?! Dawać mi go tu! - Wystawiła przed siebie pięści i rozejrzała dookoła, jakby chciała zaatakować namolnego ucznia. - Bo wiem, że moje napastowanie to sama przyjemność. Kompletnie pozbawiona dumy, a jakaż skromna ta nasza Krysia jest! - Zresztą co się dziwić. Pan jest świetnym nauczycielem, to do pana przychodzą. Myśli pan, że taki Jensen musi martwić się o swój grafik nadgodzin? - spytała złośliwie. - Ha! - Tak, to było idealnie podsumowanie tego, że nie musi się martwić, bo najzwyczajniej w świecie nikt od niego dodatkowych lekcji nie chce. A już na pewno nie z eliksirów. - Poza tym powinien pan powiedzieć o tym O'Sullivanowi, to może da panu podwyżkę. Rozgryzłam tego gościa, wystarczy parę razy utwierdzić go w przekonaniu, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, a je ci z ręki. - Przewróciła oczami, wyraźnie dając do zrozumienia co myśli o ludziach tak zarozumiałych i tak łatwych do manipulowania.
Trening oklumencji | |
| | | Marcin Wroński Wicedyrektor
Liczba postów : 769 Join date : 20/07/2012
| Temat: Re: Gabinet nr 490 Nie Sie 05, 2012 5:35 pm | |
| - Ale on wcale nie jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu! To fahsa, a nie dyhektoh! – zawył Wroński patrząc na dziewczynę błagalnym wzorkiem. Chyba jednak wyniknie i tak z tego wielka lipa. Przecież i tak nie sprawi, że dyro nagle wyleci ze szkoły… no chyba, że zrobią coś z sedesem i kiedy na nim sobie chłopaczyka (chociaż właściwie już facecik) klepnie na niego, to wyleci razem z nim w siną dal z zamku. I miał Wroński nadzieję, że już nigdy nie usłyszą o tym debilu. Przecież on nawet nie nadawał się na bibliotekarza, a co powiedzieć na dyrektora! Marcin nawet bałby się go wrzucić na stanowisko woźnego, bo to za bardzo odpowiedzialne stanowisko… Po prostu: to co się teraz wyrabiało w Hogwarcie, to była jedna wielka farsa! - Hżądam ponownych wybohów! W końcu ja nawet nie miałem głosu w tej sphawie, a to kuhna mój dyhektoh! – nadął śmiesznie swoje policzki wielce niezadowolony z tego faktu. Po prostu temat tego przydupasa na tym stanowisku aż podnosił mu ciśnienie. - Ahż muszę się napić! – zlazł z biurka i skierował swoje kroki w stronę sypialni. Tam wyciągnął ze składziku butelkę i wrócił z nią do gabinetu. - Pusta! – wskazał na etykietę butelki oznajmującą, że w środku znajdował się kiedyś Bimber Wrońskiego. Niestety, to było dawno temu, więc nieprawda. - Kuhwa… - mruknął zrezygnowany Marcin opadając na fotel dla „interesanta”. Jak widać, role się nieco zamieniły. To Krysia „zajęła” jego biurko, a on udawał uczniaka. - Nawet nie ma wódki! Jak nie mogę mieć wódki? Phrzeciehż miałem jeszcze zapas… - zapłakał gorzko Marcin. Na tą chwilę po prostu zakończył swój trening oklumencji, bo na niczym innym nie potrafił się skupić. - Co do Twojego napastowania… napastuj mnie ile chcesz. Byleby nie wtedy, kiedy jestem pod physznicem. Mohże lubię na imphezie poświecić tyłkiem, ale chyba jednak wolę tego nie hobić codziennie. Jeszcze byś się zgohszyła czy coś…
Koniec treningu! | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet nr 490 | |
| |
| | | | Gabinet nr 490 | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |