Riddiculus
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gabinet nr 490

Go down 
4 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Mistrz Gry
Admin
Mistrz Gry


Liczba postów : 240
Join date : 13/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptySob Lip 28, 2012 9:59 pm

First topic message reminder :

[You must be registered and logged in to see this image.]
Powrót do góry Go down
https://riddiculus.forumpolish.com

AutorWiadomość
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyPon Wrz 24, 2012 7:34 pm

Marcin niczym się nie naraził skrzatom. Był przecież niewinny! Zawsze był niewinny! On tylko zdobywał wiedzę, nic więcej. Czasami tylko zdarzały mu się małe wypadki takie jak podpalona pościel bądź podarte książki… Ale to nic takiego, bo zawsze próbował zreperować swój błąd. Jak można było więc oskarżać biednego Marcina, że się komuś naraził? To jego matka codziennie pakowała się w kłopoty i to ona sprawiała, że biedny Marcinek miał więcej zmartwień! To ona była wszystkiemu winna! On był niewinny! Niczym Nadia Ce!
- Śpieszy? Ode mnie Ci się śpieszy? – prychnął. No nie! Skoro już wpadła do jego gabinetu, nie zamierzał ją tak szybko wypuszczać. Szczególnie, że miał ochotę się napić, a samemu zawsze wychodziło mu to źle i zaczynał gadać ze swoją biblioteczką lub (co gorsza! ożywiał swoją zbroję z Nocy Duchów, a także rzucał na nią urok, aby śpiewała). To nie było zdrowe. Wolał więc mieć pod ręką kogoś żywego. Krysia była idealna jako kompanka do picia.
- Jezu! Tehaz na pewno mnie znienawidzą! Jak mohżesz wybijać mi okna w gabinecie Heed?! – wrzasnął patrząc na dziurę w szybie. Może i było teraz przyjemniej w gabinecie, ale i tak dziura pozostawała dziurą. Teraz skrzaty na pewno się wkurzą na biednego Marcina i mu nieźle z tego tytułu dowalą.
- Dwie kolejki? Jesteś głupia. Siadaj. – podsunął jej pierwsze lepsze krzesło, a sam zasiadł na swoim tronie za biurkiem. Przywołał sobie dwa kieliszki i zaraz wyciągnął jedną z butelek bimbru, które stały w wielkiej skrzynce. Wypędził demona z butelki i rozlał wódkę.
- Chlejemy! – bez zastanowienia Marcin wydudnił zawartość swojego kieliszka i ponownie polał (przy założeniu, że Krysia wypiła swój pierwszy).
- Wiesz ile hrzeczy mam Ci do powiedzenia? Chyba padniesz jak Ci powiem w jakie gówno tym hazem wpadłem…
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptySro Wrz 26, 2012 12:47 am

Wyszczerzyła się i wzruszyła ramionami, jakby chciała przekazać, że no tak, śpieszy się, ale to tylko wypadek przy pracy i w żadnym innym wypadku nigdy nie uciekałaby od Marcina. Nie wiedzieć czemu nie miała ochoty mówić mu o tym, co wydarzyło się na moście. Albo i wiedzieć czemu. Cristina nie była zbytnio... otwartą osobą, nie kiedy chodziło o poważne sprawy, o ludzi, na których jej zależało, albo o coś, co zbytnio odsłaniałoby ją samą. Pomimo tego, że Marcin był jej przyjacielem nie miała zamiaru mówić mu o sprawach, które nie dotyczyły jej. A tak było tym razem. Informacje o operacji: przelećmy dyrektora, a przede wszystkim o zbliżającej się śmierci Tony'ego... Co z tego, że Criss była obecnie na etapie zaprzeczania? Nie chciała mówić o tym nikomu.
- Chciałeś świeże powietrze - odpowiedziała ze spokojem, którego najwyraźniej brakowało Marcinowi i wzięła głęboki haust powietrza. Wydechowi towarzyszył pełen satysfakcji uśmiech. - Masz świeże powietrze - zakończyła i skierowała swoje kroki do wskazanego jej krzesła. Upał w gabinecie był tak nieznośny, że nawet sporej wielkości, nieregularna luka w oknie nie mogła szybko się go pozbyć, dlatego jeszcze nie czuła potrzeby zakładania zdjętych chwilę temu ubrań. Była w tym pomieszczeniu zaledwie minutę, a już zdążyła przesiąknąć zaduchem.
- Dwadzieścia dwie? - zasugerowała z niewinnym uśmieszkiem i grzecznie poczekała, aż Marcin rozleje do kieliszków. Całe szczęście, że nie widziała nigdzie popity, zawsze czuła się tak... głupio zmuszając się do picia dodatkowych litrów bezalkoholowego czegoś, skoro mogła zostawić miejsce na procentowe coś. Nie znaczyło to, że bimber Józka (że tak pozwolimy sobie na familiarne określenie) był w jej mniemaniu mniej ohydny i mocny, niż dla reszty. Krzywiła się tak samo, no dobra, upijała dużo słabiej (swoją drogą nie rozumiała, jak ona z jej polską krwią mogła mieć tak mocną głowę, a Marcin - słabiuteńką!), ale nadal. Wypiła jednym haustem i podsunęła kieliszek przyjacielowi, coby go napełnił. Nie czekając na niego ani jakiekolwiek toasty, wychyliła kolejny i wypuściła z ust powietrze.
- Dobra. Teraz mogę gadać, teoretycznie nie jestem trzeźwa - odpowiedziała, krzywiąc się odrobinę. Trzeba było dużo więcej, żeby była choćby wstawiona. - Aż żal, że ja ostatnio nie robiłam niczego ciekawego, tak moglibyśmy się przelicytowywać - westchnęła z teatralnym smutkiem i uniosła brew, w ten niewerbalny sposób zachęcając Wrońskiego do kontynuowania.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptySro Wrz 26, 2012 6:03 pm

- Dwadzieścia dwie kolejki to juhż sensowna liczba. – uśmiechnął się zadowolony rozlewając kolejną kolejkę, tym razem drugą. Może aż tak szybko dzisiaj nie skończy… Przynajmniej miał taką cichą nadzieję. Szybko wypił bimber i znów polał. Tym razem tak szybko nie chciał się zabrać za trzecią kolejkę. Uśmiechnął się niewinnie.
- Wcale nie oczekuję, hże będziesz mi miała coś do powiedzenia. Naphawdę… Po haz piehwszy w hżyciu chciałbym być tą osobą, któha opowiada, a nie tą któha słucha i hadzi. Myślę, hże muszę odpocząć od tego i muszę nabić swoją głowę nowymi pohadami dla Ciebie i Jensena, moja dhoga. Chociahż muszę phrzyznać, żhe co haz thudniej jest mi się dostosować do tego o czym mi opowiadacie… - pokręcił głową i wziął w swoje łapki trzecią kolejkę. Wypił pośpiesznie bimber i rozlał go po raz czwarty do kieliszków. Nie zamierzał żałować wódki, oj nie. W końcu to była nowa dostawa.
- Whacając jednak do mojej histohii… Dasz wiahę, hże phrzedostałem się phrzed phrzejście z Hogwahtu do Miodowego Khólestwa? A na dodatek phrzeleciałem sphrzedawczynię w tymhże sklepie w wannie pełnej hoztopionej czekolady z dodatkiem kahmelu? – mlasnął głośno, a następnie wydunił kolejny kieliszek wódki. I znów polał. Jak tak dalej pójdzie, to jakoś szybko mu miną te dwadzieścia dwie kolejki…
- Tak, to właśnie o to mi chodziło na lekcji.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyCzw Wrz 27, 2012 6:42 pm

Zaczęła przesuwać kieliszek po blacie biurka, ni to pogrążona w myślach, ni słuchając Marcina. Ocknęła się dopiero na dźwięk przeklętego imienia. Imienia, Którego Nie Powinno Się Wymawiać W Obecności Cristiny Reed. Lord Voldeklop to przy tym pikuś. Pan Pikuś.
- Jesena? A co Jensen znowu zrobił? - Parsknęła śmiechem, we wspaniały sposób udając wesołość i jednocześnie pobłażliwość. No, CReed, jak tak dalej pójdzie, będziesz naprawdę znakomitą aktorką. Zaraz jednak zaśmiała się i wyciągnęła przed siebie ręce. - Dobra, dobra, o nic nie pytam. W końcu mamy gadać o tobie. - Co nie zmieniła faktu, że jednak liczyła na to, iż Marcin z rozpędu odpowie na poprzednie pytanie. Jak bardzo żałosna była, tak w skali od jednego od dziesięciu? Jedenaście, Reed, dokładnie tak. Jedenaście. I dziwisz się, że ciebie unika? W ogóle. Sama byś siebie unikała. Ha.
A gadanie z samą sobą, w dodatku w drugiej osobie, to pierwszy objaw choroby psychicznej. Zabawne. Następne objawy pojawiły się lata świetlne przed tym pierwszym. Kretyyyyństwo.
- To tłumaczy, dlaczego kiedy ostatnio chciałam tamtędy przejść, walnęłam głową w klapę i nabiłam sobie wielkiego guza! - Wykrzyknęła święcie oburzona i aż podskoczyła, jednocześnie stukając kieliszkiem, z którego odrobinę się wylało, na blat. - I jeszcze przez ciebie wódkę marnuję! - To mówiąc wychyliła piekące resztki kieliszka. Zaraz jednak zaśmiała się, pokazując, że już ma za sobą ten wybuch (chociaż prychała na każdego do końca tamtego dnia, bo musiała się wracać okropnym korytarzem z powrotem do zamku, a potem przechodzić dużo dłuższym przejściem za lustrem).
- Dam wiarę - odpowiedziała łaskawie. - Chociaż to głupie. Szkoda czekolady. - Wyszczerzyła się od ucha do ucha i zakręciła nadgarstkiem, namawiając Marcina, by znowu jej nalał.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyCzw Wrz 27, 2012 6:57 pm

Marcin przewrócił oczami.
- Jensen? Nie wiesz o tym? Co chwilę nahrzeka na jakąś Ślizgonkę. Naphawdę… Powinien się ogahnąć. Nie mam zielonego pojęcia pod jakim względem go ta dziewczyna wkuhrza, ale dobha. – Machnął ręką na znak, że nie chce dalej o tym rozmawiać. Zresztą… Nasz Marcin nienawidził nikogo obgadywać. I tak czuł, że powiedział Krysi dzisiaj nieco za dużo niż powinien. Powiedział, że Jensen ma problem z jakąś Ślizgonką. Owszem, Krysia przyjaźniła się też z nim, ale no… Nie powinien. Nic w tym dziwnego, że zaraz podjął się nowego tematu i nawet dziękował, że się on napatoczył.
- Nabiłaś sobie wielkiego guza? A nie słyszałaś hżadnych miłosnych jęków? Hymm… Zdumiewające… - Zamyślił się nieco sugerując zacnej Krysi, że może coś zwyczajnie kręci w tej swojej opowieści. Widząc jej pusty kieliszek, polał jej znowu. W sumie sobie też, ale wypił tak szybko, że znów miał pusty kieliszek.
- Zlizuj! – wskazał palcem na wódkę, która rozlała się na blacik. Nikt nie będzie marnował tyle dobra, o nie!
- Szkoda czekolady, aby zaliczyć pannę? Hymm… - Marcin zamyślił się nad tą sprawą. Felcia była naprawdę fajna. Może i powoli zaczynał się nią nudzić, ale i tak należała do kobiet tego gatunku, który najbardziej lubił.
- Szczehrze mówiąc to była wahta tego.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyCzw Wrz 27, 2012 7:20 pm

No i co ci przyszło z tego, głupia Kryśko? Teraz w sumie nie wiedziała czy się cieszyć, czy bardziej rozbić okno Marcina. Kiwnęła tylko głową, chcąc dać mu do zrozumienia, że więcej nie będzie drążyć tematu. W końcu ona sama też nie lubiła mówić o tym, co powiedzieli jej przyjaciele. No i... zwyczajnie nie wiedziała, co miałaby dalej mówić. Więc spasowała. I tak dowiedziała się za wiele, nie wiedząc tak naprawdę nic.
Zaraz, zaraz, Reed. Nie miałaś cierpieć na cywilizacyjną chorobę zwaną tumiwisizmem? Odetchnęła z ulgą, kiedy przypomniała sobie o tym fakcie. Właśnie tak. Nie było co roztrząsać całej tej głupiej sprawy.
- Co? A co to ma wspólnego? - spytała odrobinę grubiańskim tonem i dopiero po chwili załapała, że Marcin myślał, iż próbowała przedostać się do Hogsmeade wtedy, kiedy on i ta cała czekoladowa dziewczyna się pieprzyli. - Nie o to mi chodzi! - Zaśmiała się odruchowo. Marcin i to jego ukierunkowanie, coś pięknego. - Musiała później zastawić czymś klapę, żeby nikt więcej się nie dostał. Moje ukochane, najwygodniejsze przejście. - Wydęła usta, wyraźnie pokazując, jak bardzo jest oburzona tym faktem.
Uniosła brew, słysząc polecenie Wrońskiego. Myślał, że tego nie zrobi? Litooości. Była Cristiną Ly Reed! Nachyliła się nad biurkiem i dokładnie zlizała krople wylanego bimbru. Kiedy podniosła głowę, jej mina mówiła wyraźnie: zadowolony?
- Nie wyglądasz na zadowolonego - odpowiedziała szczerze.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyCzw Wrz 27, 2012 7:35 pm

- Sehio? – Marcin zmrużył swoje czoło. Po prostu nie mieściło mu się w głowie, że Felcia musiała zastawić czymś klapę. Kiedy on przychodził do niej w odwiedziny, zawsze mógł przedostać się bez problemu. Być może Felcia specjalnie założyła ją, aby już nikt inni niż tylko Marcin nie przedostał się do niej przez to przejscie? Niestety, ręki by sobie za to nie dał uciąć. Po prostu nie do końca wiedział jak to panie działają. Nie był aż tak wprawny w te klocki niczym jego przyjaciel Jensen… Ale on to miał we krwi, a Marcin miał podrywanie panienek… eeeee… w magicznej różdżce?
- Czy ja wyglądam jakby mój bhrzuszek był niezadowolony? – zapytał Krysi nagle wstając zza biurka. Chwycił otworzoną butelkę bimbru, a następnie drugą. Pociągnął ją za sobą. Otworzył drzwi zaklęciem.
- Idziemy na Asthonomiczną chlać! Tutaj juhż się nie da wytrzymać! I chuj! – a że nie wiedziałam jak dalej dopisać tego posta, zostawiam go w takim stanie. Nie mniej jednak Marcin i Krysia uciekli z tropików.

Dwa razy zet te!
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptySob Paź 20, 2012 9:12 pm

Adi nie mogła wytrzymać. Po prostu nie mogła! Zatrważająca ilość dzieciaków, jakie ją otaczały doprowadzała ją do szału. Biegały, wrzeszczały, skakały, podpalały się... Nic dziwnego, że praktykantka miała ochotę zakuć w łańcuchy wszystkie roczniki od czwartej klasy w dół. Zaś trzy ostatnie? Nie, nie mogły liczyć na zmiłowanie, co to to nie! Obściskiwały się niemal na każdym rogu. Co to jest- szkoła rozpusty czy placówka edukacyjna?! Praktycznie rzecz biorąc porno Hogwart! Raz żałowała, że nie była brana za pełnoprawnego członka grona pedagogicznego- z chęcią wlepiła by trochę (milion) szlabanów i odjęła wszystkie dostępne punkty. Zaś z drugiej strony, gdyby była nauczycielką nie mogła by używać magii na korytarzach. A tak z satysfakcją mogła oglądać długie kolejki do Skrzydła Szpitalnego, czerwonych niczym buraki nastolatków. Żaden z nich nie chciał się przyznać do niezbyt ciekawej przypadłości (a tu wszy łonowe, gdzieś tam opryszczka, ktoś został zarażony rzeżączką(nie wiedząc nawet co to jest), komuś innemu trądzik wyskoczył w okolicach intymnych...), która nagle zupełnie znikąd się pojawiła. Najwięcej było chłopaków, którzy zbytnio się na nią zagapili.
Czemu była taka zołzowata? Cóż, nigdy nie lubiła dzieci, ale żeby od razu nienawiść? To do niej nie pasuje. Odpowiedź była bardzo prosta- napięcie seksualne. Po całej szkole chodziło mnóstwo przystojnych, pełnych sił osobników płci przeciwnej, a ona już drugi tydzień abstynencji. Sypialnia przylegająca do gabinetu profesora Kinghsley tym bardziej nie pomagała. No dobrze, to nie oni rzucili czar na ścianę, by zachowywała się niczym lustro wenedzkie. Ilość poświęconego czasu i energii całkowicie się opłaciła, zwłaszcza przy ochronie przed niepożądanymi oczami. Wieczorne rozkoszowanie się lampką (ewentualnie butelką) wina, leżąc na szezlongu i miły dla oka widok cudownie wyrzeźbionego ciała... Cóż z tego, że w pewnym sensie się z kimś spotykała? Czego oko nie widzi, tego sercu nie żal. A z pewnością nikomu z tego powodu krzywda się nie staje. Zwłaszcza, że "lustrzana ściana" działa tylko wtedy, gdy w obu pomieszczeniach znajduje się tylko jedna osoba. Może i lubi sobie popatrzeć, ale nie mogłaby później spojrzeć w twarz swojemu... opiekunowi. Jakieś resztki przyzwoitości jeszcze posiada! Dzięki resztkom człowiek jest piękny i gładki!
Wracając jednak do tematu- nie miała zamiaru dłużej się męczyć i udawać przyzwoitą dziewczynę. Koniec z bawieniem się w kotka i myszkę z Marcinem. Koniec z zasadą "pięciu randek" i "przyzwoitego "zapoznania się". Minęły dwa tygodnie- to chyba wystarczająca ilość czasu. A ona więcej nie wytrzyma na samych pocałunkach, nawet jeśli dawanie fałszywej nadziei, aby później zobaczyć ten zawód w oczach było zabawne. Przekopała całą szafę, w poszukiwaniu dobrego ubioru. Delikatny makijaż, mocna czerwona szminka, zaklęcie anty zmazujące. Jeszcze tego brakowało, żeby pod koniec wyglądać niczym upiór! Spojrzała w lustro... Nie jest źle. Obcasy i zaklęcie wyciszające... Idealnie, nikt nie będzie jej słyszał. A miała całkiem sporą drogę do gabinetu... Nawet nie spojrzała w stronę Jensenowego gabinetu- zaraz będzie miała równie dobrze smakowite ciasteczko...
Sama droga nie byłaby taka zła, gdyby nie schody. Sekretne przejścia z góry wykluczyła- nie znała się na tyle, aby aż tak ryzykować. Siedem cholernych pięter. Chyba z godzinę na schodach przestała! Przynajmniej nikogo po drodze nie spotkała. Plus dla wielkiego zamczyska. Ale nadal miał wielki minus za brak marmurów.
Wejście do gabinetu było banalne- mężczyzna już przy pierwszym pocałunku zdradził jej ten sekret. Przyciśnij gdzie trzeba i ile trzeba, a dowiesz się wszystkiego. Oczywiście był pusty. Jej jeb... szczęście. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu z ciekawością. Jej oczęta się zaświeciły, gdy zlokalizowała wino. I nawet kieliszek! Bez skrępowania odkorkowała cudowny trunek i nalała sobie do połowy, opierając się o biurko... W sumie miała nawet ciekawy pomysł... Na chwilę zlikwidowała zaklęcie antyzmazujące, wypijając do końca wino. Uśmiechnęła się delikatnie widząc cudowny odcisk ust na szkle. Postawiła kieliszek wraz z butelką na biurku. Wróciła do drzwi, aby później poprawić oba obiekty. Musiały się rzucać w oczy, albo chociaż być dobrze widoczne. Zwłaszcza te usta. Następny przystanek- sypialnia. Otworzyła drzwi z lekką obawą. Ufff... Najwyraźniej trafiła na w miarę ogarniętego mężczyznę. Prawidłowo. Wcale nie miała ochoty kochać się pośród brudnej bielizny i śmierdzących skarpetek. Fetysze fetyszami, ale bez przesady! Na początku chciała rzucić sukienkę niedbale na podłogę. Potem przypomniała sobie ile kosztowała. Nagła zmiana zdania- rzuciła zdjęty z siebie ciuch na kanapę. Spojrzała krytycznym okiem- wyglądało dość niedbale. Prawidłowo. Jej miejsce zajęły buty, także sprawiające pozory, że nic dla niej nie znaczą. A tylko Wroński na nie stanie i coś uszkodzi- wykastruje go bez pomocy magii! Pozostając w samej koronkowej bieliźnie i pończochach podeszła do regału. Przejeżdżała palcami po okładkach, ruszając bezdźwięcznie ustami, przy odczytywaniu tytułów. Tym razem fortuna jej sprzyjała. "Jak okiełznać najmroczniejsze instynkty". Wielki tytuł na połowę okładki. Miała nadzieję, że to nie będzie bardzo nudna lektura. Położyła się brzuchem na posłaniu, tak aby osoba wchodząca miała dobry widok na trzymaną przez nią książkę- a dokładniej okładkę. Teraz musiała się wykazać tylko cierpliwością...


//nie czuj się zobowiązana pisać tasiemca-musiałam dać upust swojej niezaspokojonej wenie, a przy okazji chociaż trochę zarysować sylwetkę Adi ^^
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 11:36 am

Marcin rzucił książkę, którą czytał na biurko. Rozciągnął się i ziewnął potężnie. Zasiedział się w swojej klasie. Głowa mu wprost pękała od tego, co przeczytał. Książka traktowała o przygodach zwariowanego czarodzieja twierdzącego, że pojął wszystkie starodwane zaklęcia. Była tak przewidywalna i tak nudna, że Wroński ją przeczytał.
Znów ziewnął. Podniósł się wreszcie z miejsca. Pomyślał o wzięciu kąpieli... Właściwie tego potrzebował najbardziej. Pozbierał wszystkie rzeczy do torby, upewniając się czy ma przy sobie różdżkę. Ziewając po raz kolejny wyszedł z klasy. Nie zamykał jej, ponieważ zwyczajnie mu się nie chciało tego robić. Jakoś nie wierzył, że ktoś specjalnie wtargnie do klasy, aby ją zniszczyć. W końcu był bardzo w porządku z uczniakami, przynajmniej uważał, że taki był. W tym objawiał się lekki narcyzm naszego bohatera.
Kiedy znajdował się już na piątym piętrze, rozbolała go głowa, tak jakby przez jakiś czas kręcił się na karuzeli. Chyba coś zwyczajnie mu nie posłużyło... Zapewne lektura tej książki. Dreptał w górę nadal, dość odważnie. Co prawda, nasz Marcin, kiedy nikt nie patrzył, udawał (a raczej przekonywał sam siebie), że umiera nawet z powodu siniaka albo rozcięcia się podczas golenia, ale teraz jakoś brakowało mu energii na to. Tak, tak, nasz bohater był naprawdę przedziwnym człowiekiem.
- Wheszcie! - Ucieszył się, kiedy wlazł na ostatnie piętro Hogwartu. Niczym zombie, bardzo powoli udał się przez korytarz do swojego gabinetu.
- Fyflyfyfyf... - wydał z siebie bardzo dziwny dźwięk widząc swoje drzwi. Otworzył je i wpadł do pomieszczenia.
Torba na ramieniu lekko zakołysała się. Marcino uniósł jedną brew do góry. Co zobaczył? Że ktoś wypił jego wino! Co prawda, to był winiacz, który zostawił u niego Jensen, ale zawsze to był alkohol, który sam mógł wypić kiedyś tam.
A skoro ktoś wypił jego wino...
Wroński ostrożnie wyciągnął swoją różdżkę z torby, a następnie odłożył ją na biurko próbując zrobić jak najmniej hałasu (torbę oczywiście). Sytuacja musiała być prześmieszna, szczególnie, że nasz Marcin miał na sobie koszulkę z napisem ‘I'm not gay but my boyfriend, Jensen, is.’ Skoro przyjaciel podarował mu coś takiego, Wroński czuł się wręcz w obowiązku, aby ją nosić.
Rzucając niewerbalne zaklęcie pozwalające wykryć ludzką obecność, Marcin dokładnie wiedział już gdzie iść. Skradając się na paluszkach w stronę swojej sypialni, mamrotał pod nosem wszystkie zaklęcia obronne jakie tylko pamiętał i nie zawierały one w środku ‘r’ (a jak ja pamiętam to zostało mu chyba tylko Mythal...).
- No nie. - Przewrócił oczami. Taka była jego reakcja na to, a właściwie na kogo zobaczył w sypialni. I to ma być ten tajemniczy asasyn, który czyhał na jego życie? Marcin zrezygnowany opuścił różdżkę.
- To tylko wtahgnięcie do mojej sypialni - uspokoił swoją osobę. Usiadł na kanapie uważając na sukienkę. Czy zachowanie Marcina było dziwne? Ależ skąd. Przecież widok kobiety leżącej w bieliźnie na łóżku był czymś całkowicie normalnym.
Chyba.
Ale jak popatrzymy na taką Yennę... To było całkowicie normalne. Marcin odłożył różdżkę. Oparł łokieć o oparcie kanapy, a dłoń oparł o swój policzek (musiał dyskretnie sprawdzić czy jego zarost był odpowiednio przystrzyżony).
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 1:45 pm

Książka przez nią wybrana okazała się nie aż tak tragiczna. Co prawda miała ochotę się śmiać przy co trzecim zdaniu, ale cóż. Najwyraźniej będzie musiała sama napisać książkę dotyczącą poskramiania swojej mrocznej strony. Albo spisze sposoby i każe komuś to napisać w lepszym stylu- ona jakoś niespecjalnie się spełniała w pisaniu wszelakich wypracowań, a co dopiero by było przy książce! Czy ten… Morstake nigdy nie słyszał o czymś takim jak joga? Albo chociaż akceptacja? Adi pokręciła głową, litując się nad biedną, niczego nieświadomą duszą pisarza. Żałosne.
Z przyzwyczajenia delikatnie śliniła kciuk przy każdym przewracaniu strony. Dobrze, że nie zostawiało to nawet najmniejszego śladu (próbowałam, więc się ze mną nie kłócić!). Słysząc skrzypienie drzwi wejściowych, nawet się nie ruszyła, ani nie odłożyła książki. Czekała spokojnie, aż mężczyzna przybędzie. Chciała zarejestrować jego reakcję na…cóż, na wszystko. Podniosła wzrok znad lektury dopiero, gdy usłyszała jakże niesatysfakcjonujące zdanie. Taka była jego reakcja na widok pięknej (nieskromnie mówiąc) kobiety leżącej na jego łóżku w samej bieliźnie… Cóż, nieźle się rozczarowała. Podniosła się z gracją z posłania, stawiając bose stopy na niezbyt przyjemnie zimnej podłodze. Odłożyła książkę na stoliczek przy łóżku. Prawy kącik ust uniósł się delikatnie do góry, słysząc następne zdanie.
- Jakiś problem?- Spytała, podchodząc do kanapy. W porę ugryzła się w język, aby nie kontynuować swojego wywodu. Nie było teraz czasu na większe zgryźliwości. Oraz na komentarze dotyczace jakże banalnych (fałsz) zaklęć chroniących i dość miernych umiejętności (jeszcze większe kłamstwo) nauczyciela OPCM'u. Stanęła dokładnie przed Wrońskim, kładąc dłonie na biodrach. Lewa brew powędrowała do góry, jakby ponaglając mężczyznę do udzielenia jej odpowiedz. Dlaczego taka postawa? Cóż, z pewnością, gdyby nie wrodzona cierpliwość i masochizm(i nie tylko), w którym się lubowała, już dawno rzuciłaby się na mężczyznę. Nie byłaby jednak sobą, gdyby zrobiła to bez najmniejszego słówka, czy uzyskania satysfakcjonującego komplementu. O kobiety trzeba dbać. A te, które znają swoją wartość bardzo trudno kupić byle czym.
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 2:08 pm

- Hymm, niech pomyślę. - Udał, że się zastanawia. Naprawdę starał się nie patrzeć prosto na jej biust, ale po prostu się nie dało! Stała idealnie naprzeciwko niego, a on siedział na kanapie! Nie od dzisiaj było wiadomo, że nasz Marcin to imponującego wzrostu nie był, więc kiedy sobie odjął te kilkadziesiąt centymetrów przez klapnięcie na kanapie, jego pole widzenia również się zniżyło. Och, ale ja banały piszę... W dodatku nie umiem trafiać na tej klawiaturze w odpowiednie klawiszki.
- Nigdy jeszcze nie słyszałem o włamywaczu, któhy hobi to po to, aby zdjąć sukienkę ohaz buty, a następnie kładzie się na twoim łóhżku. Bahdziej oczekiwałbym sthat matehialnych... Chyba, żhe to ma być sthata psychiczna ewentualnie mam wyjść z tego z jakąś ułomnością fizyczną... Na phrzykład coś mi zahaz sthrzyknie w khęgosłupie, bo muszę thrzymać oczy na wysokości Twoich. - Marcin i to jego podejście. W dodatku dodał do swojej wypowiedzi przedziwny, nieco nerwowy uśmieszek. Gdzie się podział jakiś pierwiastek romantyczności? Albo chociażby krzyku w stylu ‘ubierz się kobieto, musimy dokończyć piątą randkę!’.
- A zhesztą, pal licho - odpowiedział sam sobie już głowy nie zadzierając. Uśmiech od razu zmienił mu się na bardziej zadziorny.
- Coś gohąco w tym pokoju, nie uwahżasz? - Jakby nigdy nic ściągnął z siebie durną koszulkę. Dobrze, że kobieta (zresztą jak cały Hogwart) wiedziała o co chodzi, bo gdyby nie... Zapewne by nieźle zwątpiła w orientację naszego przyjemniaczka. Rzucił ją za kanapę, aby nie pałętała się gdzieś pod nogami albo na dywanie. Kanapa może się przydać... Nawet jeśli leży na niej jej sukienka.
Jeszcze żeby tego było mało dość dyskretnie zdjął swoje buty. Jeśli chodzi o fetysze - to Marcin nie rozumiał panów, którzy lubili robić to w skarpetkach! Nic w tym dziwnego, że pierwsze co się nauczył to jak ściągnąć buty od razu ze skarpetkami. Kopnął je w stronę przeciwną, żeby nikt się o nie nie zabił.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 3:32 pm

Już miała ochotę odgryźć się, rzucając sarkastyczny komentarz dotyczący myślenia. Ponownie się ugryzła w język, czekając cierpliwie. I przy okazji dobrze się bawiąc widząc delikatną zmarszczkę na czole mężczyzny oraz jego starania, aby wzrok utrzymał się na wysokości oczu. To zawsze ją bawiło, ale przy okazji pozwalało zweryfikować, czy mężczyzna jest jej godny. Gdy nosiła wydekoltowane bluzki, niektórzy próbowali spoglądać na jej atuty tylko wtedy, gdy myśleli, że nie patrzy. W tym przypadku przejście testu zależało od tego, czy robili to umiejętnie. Następna grupa nie przejmowała się nią, otwarcie okazując swoje zainteresowanie- ta część od razu oblewała egzamin. Natomiast Marcin należał do osób szanujących ich znajomość, ponieważ dość długo walczył sam ze sobą. Co i tak było dziwne, skoro sama wtargnęła do jego sypialni i się rozebrała. Czy to nie było jawne pozwolenie na podziwianie jej ciała?
- Na wszystko przyjdzie czas, zaufaj mi.- Odpowiedziała, uśmiechając się wesoło przy wzmiance dotyczącej kręgosłupa. Zaś jego wzmianka o włamywaczu. Nawet nie wiedział ile ją kosztowało powstrzymanie się od wyciągnięcia różdżki i związania go więzami. Jak już wspomniała, wszystko po kolei. Ileż to razy się sparzyła, gdy już przy pierwszym fondue zabawiała się tak, jak miała na to ochotę? Wystarczyła tylko trochę dominacji, a mężczyźni już wybiegali przestraszeni z sypialni…
Przesunęła wzrok po całej sylwetce Wrońskiego. Czegoś takiego z pewnością nie chciała stracić tak szybko. Zwłaszcza, że jej pobyt w Hogwarcie do krótkich nie należał. Jej wzrok padł na koszulkę mężczyzny. Usta rozciągnęły się w uśmiechu, a w oczach zabłysły małe iskierki. Do jej głowy wpadł nie jeden pomysł, do których spełnienia będzie dążyć przez najbliższy czas. Wracając jednak do sypialni Wrońskiego. Panna Johns stwierdziła, że widzi za dużo ciuchów, a za mało golizny i wyeksponowanego ciała. Zupełnie jak na zawołanie mężczyzna pozbył się jednej z części odzienia. Nachyliła się nieco do przodu. Bardziej nie mogła, ze względu na swój dość niski wzrost (ach, te zabójcze 1,62m!). Nie chciała zepsuć efektu.
- Muszę przyznać, że przed twoim przyjściem było nieco chłodniej…- Przejechała palcem po jego klatce piersiowej, lekko drapiąc go paznokciem. Jej wzrok podążał za palcem, zupełnie bez skrępowania. Przecież Marcin teraz należał do niej, czy tego chciał czy nie. Czemu miałaby się wstrzymywać przed czymś takim?
- Teraz jest cieplej, chociaż nadal nie idealnie.- Zatrzymała się cal nad linią spodni, podnosząc wzrok do góry. Nadal była na przegranej pozycji- ona w samej bieliźnie, zaś on miał jeszcze na sobie spodnie!
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 8:20 pm

- Nieidealnie? - Prychnął pozwalając sobie na lekko kpiący uśmieszek. Powtarzanie po kimś frazy, która zupełnie mu nie pasowała ani nie podobała mu się, weszła mu w krew dość niedawno. Chociaż wiele razy siebie przeklinał za to, nie potrafił nic z tym zrobić. Takie było już przekleństwo wszystkich moich postaci. Mogłabym stawać na głowie i klaskać uszami, ale idealnie stylizować wypowiedzi wszystkich moich wypowiedzi już nie. Bynajmniej wróćmy do akcji! To dzisiaj Marcin jest bohaterem, a nie moje prywatne miauczenie, że coś mi nie wychodzi tak jak powinno.
- Masz na myśli to? – Spojrzał na swoje spodnie. Udał ciężkie westchnięcie. Dlaczego akurat pomyślał o spodniach, a nie o tym, aby kobietę przysunąć do siebie, przytulić lub zrobić cokolwiek innego, coś co bardziej miało sens? Marcin obecnie był misiem o bardzo miłym rozumku. Przynajmniej jednak rozbierał się, a to zawsze jakiś plus.
- No dobhrze… - Rozpiął pasek swoich spodni, uniósł nieco tyłek, aby je zsunąć. Pozostał teraz tylko w samych czarnych bokserkach. Nie były one za bardzo fascynujące, aczkolwiek stawały na wysokości zadania. Nie były obrzydliwie obcisłe i nie pokazywały co nieco. Mężczyzna mógł pocieszyć się wygodą swojej bielizny. Przynajmniej to była jedna z niewielu jego wygodnych części garderoby jaką posiadał. W końcu powiedzmy sobie szczerze: bieganie w białej koszuli było denerwujące i na dłuższą metę mało wygodne.
- Nadal nic z tego? – Przegryzł swoją dolną wargę bardzo powoli. Chyba „obnażanie się” nie było tym co dziewczyna pragnęła. Tylko cholera…!
- To łamie wszelkie zasady i hegulaminy! – zaprzeczył nagle, ale i tak wiedział, że przegra. Zresztą… Jak długo można było zgrywać chłopczyka z dobrego domu, który praktycznie to wcale nie potrzebuje pewnych rzeczy… Szkoda tylko, że oczyska zdradzały go jak nie wiem co. Za każdym razem w jego czekoladowych oczach odbijała się ulatująca nadzieja powstała wraz z namiętnym pocałunkiem. Cholera jasna! Za dużo przebywania z Jensenem! To wszystko przez niego! To dlatego Marcin był tak cały czas napalony! Jeśli nie wyładowywał tego w łóżku, to podniecał się rzucając sobie jakieś potężne zaklęcie, aby coś rozpierdzielić i pokazać światu jaki jest mocarny.
- Niech Ci będzie… - I chociaż Adi wcale o to nie prosiła, do spodni oraz koszulki dołączyły bokserki. Wroński z nieco kpiącym uśmieszkiem, całkowicie nago rozsiadł się na kanapie. Dłonie oparł na oparciu u góry.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 9:13 pm

Mruknęła potwierdzająco, sugestywnie patrząc się na jego całą sylwetkę. Do idealnego stanu troszeczkę jeszcze brakowało. Ale Marcin był na jak najlepszej drodze. Di odsunęła się z powrotem, patrząc z zadowoleniem, jak Marcin spełnia jej zachciankę. Przyglądała się temu z zadowolonym uśmieszkiem.
„Obnażanie się nie było tym czego pragnęła”? Zabawne! Oglądanie, jak mężczyzna sam z siebie zdejmuje ciuchy, wbrew pozorom było jedną z bardziej seksownych rzeczy. Zwłaszcza, że wtedy z ruchów drugiej osoby całkiem sporo można wyczytać. Nie wspominając o reakcjach i odgłosach (cóż, nie każdemu udaje się wyartykułować poprawne zdanie czy też słowo…). Zdzieranie ubrań z drugiej osoby, byłe szybciej dotknąć , przytulić, ugryźć, potrzeć… Ludzie pozbawiali się jednej z najlepszych rozrywek. Niby dlaczego w klubach ze striptizem dziewczęta się rozbierają, zamiast wychodzić od razu nago? A czy istniał jakiś regulamin, który mówił, że to kobieta zawsze ma być pierwsza rozebrana? Oczywiście, że nie. A skoro Marcin bez większych sprzeciwów robił to czego od niego wymagała… Narzekać na to z pewnością nie będzie.
Cóż, sprawiedliwość na świecie musi być. Adi nie miałaby serca, gdyby nie odwdzięczyła się tym zacnym pokazem. Sięgnęła jedną ręką do tyłu i wyćwiczonym ruchem rozpięła haftki. Krzyżując ręce zdjęła ramiączka, pozwalając stanikowi opaść do stóp mężczyzny.
Dosłownie sekundę po tym, jak bokserki wylądowały na ziemi, ciemnowłosa usiadła okrakiem na kolanach mężczyzny. Płynnym ruchem wplotła palce we włosy Marcina, odchylając jego głowę do tyłu, aby mieć wygodniejszy dostęp do ust. Co najdziwniejsze przy tej całej gwałtowności i szybkości wykonywanych czynności pocałunek był zwykłym muśnięciem ust. Delikatnym, niemalże czułym.
- Twoja nieśmiałość i brak zdecydowania są całkiem urocze.- Stwierdziła, łaskocząc ruchem warg usta kochanka. Na jej jedno słowo, przypadało z pięć Wrońskich. Głód w oczach, ale zarazem powściągliwość w ruchach i czynach. Tak, to zdecydowanie było urocze u tak silnego mężczyzny, jakim był profesor. I z pewnością tym, czego nie oczekiwała. Świat jest pełen niespodzianek, ta należała do tych przyjemniejszych. Wolną ręką złapała za sukienkę, odrzucając ją na siebie. Planowała zabrać się za bruneta na łóżku, ale kanapa także była wygodna. W myślach miała nadzieję, że ciuch trafił na dywan. Trudno by było nie trafić na niego, ale cóż… Są ludzie zdolni i zdolniejsi.
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 9:29 pm

Bądźmy jednak ze sobą szczerzy – co to za sprawiedliwość, skoro Adi miała nadal na swoich pośladkach majtki? Nasz bohater jednak nie zdążył nawet wznieść gruntownego sprzeciwu, zresztą i tak sam się rozebrał pod wpływem jej spojrzenia! Tutaj nawet jego opanowanie umiejętności oklumencji nie pomagało! Zresztą… tutaj była mowa o sile perswazji, wymownego spojrzenia, a nie siły magicznej… Chociaż można byłoby tutaj naprawdę polemizować!
Nagość została wynagrodzona zupełnie czymś innym. Słodkim pocałunkiem. Niestety, nie trwającym tak długo jak sobie tego życzył Marcin, ale takim, który tylko zaostrzył apetyt.
- Nie jestem nieśmiały! – Spróbował zaprzeczyć, chociaż wiedział, że to lekka prawda. Jeśli chodzi o balansowanie na delikatnej nitce kontaktu mężczyzna – kobieta raczej nie był w tym tak biegły niczym Jensen. Mimo to, można śmiało powiedzieć, że Wroński miał swój sposób na podryw. Gdyby go nie miał, zapewne siedziałby do tej pory jako prawiczek (albo miałby na końcu swój pierwszy raz z Krysią, która chciałaby mu udowodnić, że seks to super zabawa).
- No dobhrze, mohże odhobinę, ale… bez takich mi tu, o! – Adi nie myliła się ze stwierdzeniem, że na jej słowa zaraz padnie z pięć albo jak nie więcej Wrońskich. Marcin zawsze musiał wszystko skomentować, co mu się nie podobało. Zawsze. Kochał mieć ostatnie słowo. Przynajmniej na tej płaszczyźnie wiedział co chciał… Przynajmniej na tej.
Wreszcie jednak przestał się z kobietą przekomarzać, co było do niego bardzo niepodobne. Zapewne w taki sposób chciał pokazać Adi, że miała rację nazywając go niezdecydowanym. Bycie uroczym po prostu zamierzał przemilczeć. Ten przymiotnik działał na niego dziwacznie.
Oparł swoje dłonie (wreszcie! a przecież powinien zrobić to o wiele wcześniej!) na biodrach kobiety jakby obawiał się, że zaraz zleci mu z kolan (nadal próbował siedzieć jakoś w rozkroku, w końcu był mężczyzną do cholery!).
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 10:01 pm

Słysząc zaprzeczenie, nie mogła wytrzymać. Roześmiała się perliście. W tym momencie mężczyzna zachowywał się dosłownie, niczym mały chłopczyk. Plus dziesięć punktów do uroczości. Jakim cudem ten mężczyzna nie był w Huffie, to ona nie rozumiała. Chociaż może bycie Krukiem wyjaśniało całą ów niezgrabność i nieśmiałość. Z tego co zaobserwowała na korytarzach to wśród obściskujących się par dominowali Gryfoni i Ślizgoni. Czasami zdarzali się Puchoni, ale zwykle w bardziej odważnych pozycjach wraz ze Ślizgonami. Gdyby nie widziała na własne oczy, że jedna z par jest ubrana, posądziłaby ich o sex, całe szczęście, że to było w damskiej toalecie. Chyba, że Krukoni po prostu byli na tyle przyzwoici, by ze swoim życiem intymnym się aż tak nie obnosić.
Adikia Johns miała dosyć. Trudno, najwyraźniej wyjdzie na nimfomankę. Albo dziwkę. Obojętnie. Przez całe trzy dni latała sfrustrowana seksualnie, oglądając buzujących hormonami nastolatków (o nie do końca ubranym Jensenie już nie wspominając), a teraz po prostu rozmawia? Bez chociażby gry wstępnej lub czegokolwiek? Dotyk jego rąk na swoich biodrach uznała za pozwolenie. Tym razem pocałunek był taki, jak się należy. Długi, pełen pasji i namiętności. Z pewnością pokazał Wrońskiemu, że dziewczę ma dość komentarzy i woli przejść do konkretów. Słowa mogą paść później. W sumie te w trakcie też jakoś przeżyje. Ostatecznie. Prawa ręka nadal trzymała mężczyznę za włosy, nie pozwalając mu uciec ani wykręcić się od pocałunku. Bardzo dobrze, że były dość długie- uwielbiała czuć pod palcami ich strukturę. Włosy Wrońskiego były miękkie, bardzo przyjemne w dotyku. Zaś lewa dłoń wślizgnęła się pomiędzy ich ciała, badając wszelkie krzywizny brzucha Marcina. Pod koniec pocałunku przygryzła jego dolną wargę. Nie na tyle, aby przegryźć delikatną skórę, ale z pewnością należał do tych nieco boleśniejszych doznań.
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 10:30 pm

Oj biedny Marcin, porozmawiać mu nawet nie pozwalali! A przecież tak bardzo lubił mówić! Kiedy nie mówił… było tak nagle cicho. Cisza była zabójcza, a już szczególnie przerywana odgłosami namiętnych pocałunków. Ucho Marcina zarejestrowało jeszcze wkurzające tykanie zegara. Gdyby tak tylko ściągnął rękę z jej biodra i rzucił w niego niewerbalną Bombardą (w końcu normalnie tego zaklęcia Marcin nie mógł rzucić, był zwyczajnie bez szans, jego aparat mowy był pod tym względem ułomny).
Uciekać od pocałunku nie zamierzał. Ba! Nawet przymknął swoje oczyska, aby nie stresować się niczym więcej. Zawsze mógł skupić się tylko na zmyśle dotyku (i niestety słuchu, bo zegar naprawdę zaczynał go co raz bardziej irytować). W duchu pochwalił swojego ojca, że przekazał mu cudowny cen na wyglądanie cudownie. Nie musiał się dzięki temu wstydzić swojego brzucha. Piwnych fałdek tam Adi znaleźć nie mogła. Właściwie to nawet dość twardych, napiętych mięśni też nie. Marcin był całkowicie zrelaksowany… Oczywiście jeśli chodzi o górną część ciała. Druga magiczna różdżka żyła własnym życiem i zwyczajnie jej nie kontrolował. Nawet w sumie o niej nie myślał. To jeszcze nie był czas na myślenie o czymś takim, nawet jeśli było się nagim, a na kolanach trzymało się dość urodziwą pannę ubraną tylko i wyłącznie w majtki. Nie ma jak to oszukiwać samego siebie, prawda?
I proszę… Trafiła mu się panna, która raczej nie lubowała się w delikatnych pieszczotach. Wolała postawić sprawę jasno. Aż Marcin otworzył oczy czując nadal na swojej dolnej wardze jej ząbki. Gdyby teraz chciał coś powiedzieć, zapewne byłoby to ‘tylko nie waż się używać ich na dole, jeśli przyjdzie ci taka ochota, bo nie ręczę za siebie’. No co? Każdy boi się o jakąś część ciała, która była dość ważna albo zwyczajnie się ją lubiło.
Skoro taka miała być zabawa… Trzeba było pokazać trochę zdecydowania, ale tylko troszeczkę! Marcin zniżył swoje dłonie na jej pośladki. Nie, nie wsuwał swoich łapek pod cienki materiał. Jeszcze nie potrzebował tego robić. Kątem oka spojrzał na poduszki. Idealnie. Przesunął się nieco na kanapie i pchnął całym swoim ciałem panieneczkę ze skrzydełka szpitalnego (oh oh te zdrobnienia!) na poduszki. Przynajmniej nie był niegrzeczny, zapewnił jej miękkie lądowanie. Jak to wszystko miało wyglądać? Adi miała leżeć na kanapie z nadal opartymi udami na udach Marcina.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 10:57 pm

Ona rozmów nie zabraniała. Tylko po prostu striptiz, jaki jej został zaserwowany nie mógł zostać pozostawiony bez odzewu. Rozmowa była jak najbardziej wskazana, ale zbyt długa abstynencja seksualna na miejscu nigdy nie była. Może Marcin lubił ręczną robotę, albo ktoś inny go zaspokajał przed jej przybyciem. Johns takiej okazji nie miała od… ponad miesiąca. Zbyt wymęczona skomplikowanymi zadaniami na uczelni i późniejszą pracą, gdy tylko przychodziła do domu szła spać. Na nic innego nie miała siły. Pobyt w Hogwarcie był dla niej rajem! Jensen nie wymagał zbyt dużo, najwyraźniej zapominając o jej obecności odkąd został dyrektorem.
Akt zdecydowania, jakim się wykazał był jak najbardziej na miejscu. Przejął inicjatywę, więc nie był zbytnio ciepłą kluchą. Bardzo dobrze to wróżyło na przyszłość. Tak samo, jak brak wzdrygnięcia się lub ucieczki przy przygryzieniu wargi. Co do maltretowania dolnych części Marcina. Cóż, raczej nie chciała żadnej z nich uszkodzić. Za bardzo. Jakby potem miała z nich korzystać? Nie bierzcie Adikię za taką szuję, oczywiście, że nie widziała Marcina tylko i wyłącznie jako żywe dildo! Obiekt seksualny, jak najbardziej. Ale to też nie wykluczało całej reszty. Przecież spędzała z nim czas przez bite dwa tygodnie w inny sposób.
Zamruczała zadowolona z nowej pozycji. Miała teraz swobodny dostęp do jego pleców, które wcześniej były przytulone do oparcia kanapy. A plecy… cóż, z pewnością dla dziewczyny liczyły się bardziej niż brzuch. Plecy były po prostu… plecami. Miłości do nich nie można opisać- to trzeba czuć! Gdy je widziała, automatycznie przygryzała dolną wargę, by nie wydać z siebie żadnego odgłosu, ani mruknięcia, które publicznie mogłoby być niezbyt dobrze odebrane. Głębszy oddech, trochę przyspieszony puls… To jedne z niewielu reakcji na ich widok. Tym razem obiema rękoma zaczęła badać ulubioną część ciała męskiego. Zamruczała głośniej. Tak, były idealne. Płaski brzuch Marcina nie umywał się do tych cudownych, trochę umięśnionych pleców. Oplotła nogami nogi mężczyzny, przybliżając ich tym samym do siebie.
- Jakim cudem te wszystkie nastolatki się do ciebie jeszcze nie dorwały… Nie mam zielonego pojęcia.- Stwierdziła ze zdumieniem, przerywając przy okazji trwającą ciszę. Jej za bardzo nie przeszkadzała- lubiła się skupić na innych zmysłach, aby doznania były jeszcze lepsze. Lecz musiałaby być nieczułą, egoistyczną idiotką, aby nie zauważyć, że ona drażni jego partnera. Zaś gdyby miała takich nauczycieli, już dawno któregoś (jeśli nie wszystkich) by uwiodła! No błagam was! Gdyby tylko wiedziała, że w Anglii takie ciacha uczą, bez gadania przeniosłaby się ze Stanów. Jej nauczyciele składali się głównie z panów po pięćdziesiątce. W dodatku tych niezbyt przyjemnie starzejących się. Zawsze wyznawała zasadę, że mężczyźni są jak wino- im starsi, tym lepsi. Jednak nie porównujmy taniego winiacza do tych wytrawnych z włoskich winnic.
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 11:18 pm

W sumie jakby nie patrzeć, to ostatnio Marcin baraszkował z Yenną. Musiał przecież odebrać swój prezent z okazji Bożego Narodzenia. Jak tak dalej pójdzie, to stanie się ich coroczną tradycją. Wroński jak na razie nie narzekał, taki stan rzeczy nawet przypadł mu do gustu. Miło było znaleźć się w ramionach blondynki zaraz po zerwaniu z Felcią… Ale jednak dość o przeszłości! W dodatku o przeszłości, o której Marcin teraz nie myślał, pomimo tego, że była ona niedawna. Wolał skupić się na tym co się działo teraz, a dokładniej: na tym kogo miał przed sobą.
To, że widok pleców sprawił radość kobiecie, całkowicie zignorował. Albo inaczej: uważał, że jej nieco odmienne zachowanie było spowodowane chwilą, a nie tym, że wreszcie mogła pomknąć paluszkami po nich. Fetysz fetyszami… Marcin chyba nie miał żadnego oprócz przeświadczenia, że cholera, jeśli mam się z kimś kochać to ja muszę być całkiem nagi oraz ona. Szybkie numerki w pełnym ubraniu, jedynie z opuszczonymi spodniami nie wchodziły po prostu w grę. Owszem, szybki numerek mógł być, ale wszelka garderoba (chyba, że wyjątkowo były to jakieś seksowne pończochy) podczas uprawiania miłości dla Marcina była po prostu zakazana.
- Hymm… Ghrzecznie czekam na odpowiednią pahtnehkę. – Puścił jej oczko. Sam był zdziwiony jak naturalnie wyszła mu to odpowiedź. Palnął ją bez jakiegokolwiek zastanowienia się, a była taka idealna! Po prostu aż duma zaczynała go rozpierać w tej chwili.
- A haczej czekałem. – Komplementy zawsze trzeba prawić. Zresztą… Spędzili ze sobą naprawdę przemiłe dwa tygodnie, a w tym nawet cztery randki (no co? Wroński chciał spróbować czy stary sposób z wytrzymaniem napięcia mu wyjdzie… jak widać, znowu przegrał). Marcin nie miał nic temu do zarzucenia.
Wracając do Marcina oraz pozycji w jakiej się teraz znajdował. Jedną dłoń trzymał niedaleko jej twarzy, aby niegrzecznie nie leżeć na Adi. Może nie ważył niewiadomo ile, ale nie było grzecznie tak leżeć na niej niczym wór kartofli. Warto jednak wspomnieć, że pozycję sobie znalazł idealną, aby dotykać tym i owym tego i owego (tak a propo mojego stempelka erosesji DOKŁADNA). A co zrobił z wolną ręką? Kciuk przyłożył w stronę jej ust, a pozostałymi palcami objął ją za brodę.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyNie Paź 21, 2012 11:49 pm

Grzeczny chłopiec się jej trafił? Jak cudownie! Uwielbiała sprowadzać ten typ na „złą drogę”. Siła perswazji, jaką została obdarzona, do słabych nie należała. Dobrze dobrane słowa, wyczucie czasu i zdecydowanie tylko w tym pomagały.
-Myślę, że w niektórych przypadkach nie miał byś nic do gadania.- Uśmiechnęła się zadziornie, przejeżdżając delikatnie paznokciami po plecach mężczyzny. Jeśli czegoś bardzo chcesz to musisz to sobie sama wziąć- jedna z zasad, jakie wyznawała. Nic w życiu nie było za darmo. Jeśli chciała mieć dobrego kochanka w łóżku musiała się trochę pofatygować. Zaś w umiejętności niektórych tutejszych uczennic nie wątpiła- z pewnością wykazałyby się odpowiednią wyobraźnią i zawziętością, aby podołać uwiedzeniu tak trudnego celu.
Cóż, pozycja była na tyle wygodna, że nie narzekała. Na razie. Co do jej kruchego wyglądu… Była ulepiona z mocniejszej gliny niżby się wydawało. Gdyby Wroński położył się na niej całym ciężarem, spokojnie by wytrzymała. Inna sprawa, że byłoby to dość nie wygodne i ograniczyłoby jej możliwości ruchów do minimum.
Czy to on przegrał, czy też ona. Cóż, osobiście stawiałabym na Adi, ale jeśli Wroński tak bardzo chciał się dołować, to ona nie będzie mu w tym za bardzo przeszkadzać. Ważne, żeby teraz nie stwierdził, że chce dalej trwać w abstynencji. W danym momencie nie ręczyła za siebię.
- Och.. Zanim zapomnę…- Przejechała dłonią po prawym udzie, szukając podwiązki z jedną z najważniejszych rzeczy dzisiejszego wieczoru. Eliksir w środku fiolki wyglądał niczym woda, zaś sama podwiązka nie rzucała się aż tak w oczy, by wcześniej ją zauważyć. Zwłaszcza, że para była zajęta nieco czym innym. Sprawnie odkorkowała jedną dłonią fiolkę, podsuwając niemal pod nos Marcinowi.
- Bądź grzecznym chłopcem i wypij wszystko bez marudzenia.- Zastrzegła, delikatnie potrząsając fiolką. Niechciana ciąża była ostatnim czego by teraz chciała. Chociaż dziecko z pewnością by było przecudowne. Z jego urokiem, jej inteligencją i ich wyglądem… Czysta perfekcja! Oplotła nogą leżącą bliżej sofy łydkę mężczyzny wyginając prawą brew do góry. Ciekawe, czy bardzo bolesne (oczywiście dla Marcina) wylądowanie na podłodze, gdyby musiała użyć argumentów ręcznych…
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyPon Paź 22, 2012 12:01 am

- Mohżliwe. – W sumie pomyślał tylko tutaj o Krysi, ponieważ jej umiejętności wykraczały ponad wszystko, nawet logiczne myślenie. Raczej nie uważał, że ktokolwiek inny niż Krysia w wieku nastoletnim, mógłby mu coś zrobić… Cóż… Biedny Marcin… Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że to właściwie kobiety się nim bawiły i obwijały wokół palca jak tylko tego zapragnęły. Nawet nie wiedział i nawet nie widział, że to on był ich ofiarą i że nie potrafił się im oprzeć. Był za bardzo zadufany w sobie, aby to zauważyć. Wolał okłamywać swój umysł… I myśleć, że ktoś może go zdobyć wbrew jego woli tylko za pomocą wymyślnych czarów. Prawda była jednak zupełnie inna niż mu się wydawało.
- Co to? – Marcin śmiesznie zmarszczył swój nosek, kiedy Adi podsunęła mu fiolkę wprost pod nos. Nie zamierzał nic pić! Nie i koniec! Co jeśli była to jakaś trucizna? Albo eliksir prowadzący do samogwałtu? I kiedy tak Wroński będzie się samogwałcił, Adi nagra jakiś żenujący film albo co najmniej cyknie mu jakąś obrzydliwą fotkę, która obiegnie cały świat i nawet sama Lijka nie zostawi na Marcinie suchej nitki?!
Oj te teorie spiskowe podczas, a właściwie przed seksem… Jednak w sobie miał mały pierwiastek mamusiu, który kazał mu się mieć na baczności. Niestety, był on całkiem niewytłumaczalny w takich sytuacjach.
- Nie wypiję! To pewnie coś niedobhego! Chcesz mnie wykohrzystać, a potem othuć! Nie dam się! O! – żeby nie było to nawet spróbował wymacać gdzie jest jego różdżka, w końcu gdzieś ją rzucił na kanapę wcześniej.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Dziewczyna Marcina

Dziewczyna Marcina


Liczba postów : 33
Join date : 05/09/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyPon Paź 22, 2012 12:24 am

Leżała na nim prawie naga, napalona dziewczyna, a on sądził, że chce go zabić? Naprawdę?
- Czyżbyś mi nie ufał? Obiecuję, że to nie żadna trucizna…- Zapewniła spokojnym i profesjonalnym tonem, bojąc się, że wybuch śmiechu tylko pogorszy sprawę.
Westchnęła z rezygnacją. Zupełnie, jak z dzieckiem. Opróżniła fiolkę, wlewając jej zawartość do swoich ust, mocno ścisnęła udami jego nogi i odepchnęła się od sofy. Może i była od mężczyzny mniejsza i z pewnością chudsza. Nie ćwiczyła jogi i nie chodziła na siłownię trzy razy w tygodniu tylko dla zabawy. Dodatkowo miała przewagę w postaci elementu zaskoczenia i lekkiej dezorientacji przeciwnika, który był zajęty nie tą różdżką, którą był trzeba. Wylądowali na podłodze (dobrze, że buty leżały gdzieś dalej) dość szybko i bez żadnych komplikacji. Adi miała dość miękkie lądowanie, czego o Marcinie nie można było powiedzieć. Dywan nie był aż tak bardzo miękki, by zniwelować twardość podłogi. Adi cały swój ciężar ciała rozłożyła na swoje nogi, oszczędzając przynajmniej partnerowi dodatkowego ciężaru. Dłonie podłożyła pod jego głowę, aby nie doznał zbyt wielkiego uszczerbku na zdrowiu. Co zaraz zmieniła, nadal korzystając z prawdopodobnego zamroczenia mężczyzny, któremu mógł zapaść dech w piersiach. I to nie całkiem z jej powodu. Ponownie ścisnęła mocno uda, krępując jego nogi, złapała obiema rękoma jego nadgarstki, które przycisnęła do podłogi nad jego głową. Rozwarła jego wargi pomagając sobie ustami i językiem i wlała do środka eliksir. Puściła jego ręce i przyłożyła obie dłonie do jego ust, aby nie wypluł efektu jej ciężkiej pracy. Prawdopodobnie był to błąd taktyczny. Nie wzięła pod uwagę, że mężczyzna był synem aurorki. W sumie nawet tego nie wiedziała.
- To był mój drogi eliksir antykoncepcyjny. Wątpię, żeby nauczyciela było stać na miesięczne płacenie alimentów.- Odezwała się spokojnym tonem po całej walce. Całe wydarzenie podniosło poziom adrenaliny w jej krwi. Najwyraźniej mężczyzna, zupełnie nieświadomie, wiedział co ją kręci. Położyła dłonie po obu stronach jego głowy i pocałowała go namiętnie. Jakaś forma nagrody mu się należała. Poluźniła także uścisk ud i otarła się sugestywnie o jego strategiczną część ciała.
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 EmptyPon Paź 22, 2012 10:07 pm

I masz tu babko placek. Trafiła mu się naprawdę dziwna dziewczyna, która lubiła przedziwne sztuczki. Tony, to znaczy Marcin całkowicie nie wiedział co właściwie się stało. W jednej chwili znajdował się dywanie (to bliższe spotkanie z nim nie było takie przyjemne jakby mogło się wydawać), a w dodatku był umiejętnie przyciśnięty do podłoża przez figlarną Adi. Nie mógł nawet poruszyć paluszkiem (albo przynajmniej tak mu się wydawało). Był teraz niczym kłoda. Mógł tylko wpatrywać się w kobietę z wyrzutem, że zmusiła go do wypicia dziwnego eliksiru, który nie był zbyt dobry w smaku… W dodatku antykoncepta… Aż przypomniała mu się matka. Matka nie była dobrą osobą, którą należało wspominać będąc nagim. Wiele osób mogłoby pomyśleć sobie bardzo dziwne rzeczy, w tym i ja.
No cóż… Biedny Marcin został napojony przedziwnym napojem. Trzeba było dodać, że leżał na dywanie z bardzo kwaśną miną. W sumie to jego umysł krzyczał, aby zwyczajnie ucieknąć z wrzaskiem. Owszem, nikt nie obiecywał mu, że będzie łatwo z panną praktykantką, ale chyba jednak nie spodziewał się, że będzie aż tak dziko. Biedny Wroński… Speszył się tym wszystkim naprawdę bardzo mocno, ale nawet nie dał po sobie poznać. Po wszystkim tylko mocniej zacisnął palce na swojej różdżce mając nadzieję, że znajdzie w niej jakieś oparcie. Szczerze mówiąc to nawet odechciało mu się seksu, nawet namiętny pocałunek w jego wykonaniu był jakiś denny…
Chyba lepiej byłoby, gdyby nasz bohater się upił…
I właściwie to zamierzał zrobić. Udając, że to najzwyklejsza rzecz na świecie przywołał sobie butelkę bimbru dziadka Józka. Niestety, była to jego ostatnia flaszka… Ale nie miał po prostu wyboru. Zostawianie półnagiej damy w wyraźnej potrzebie było takie nietaktowne, a w szczególności, że przez dwa tygodnie wyraźnie się do niej „podbijało”.
Ton… Marcin uśmiechnął się nieco przepraszająco. Potoczył po podłodze swoją różdżkę, aby mu nie przeszkadzała. Odkręcił butelkę i golnął sobie z niej zdrowo. Odczekał kilka sekund i znów. Adi była świadkiem tego jak Wroński w niecałe dwie minuty opróżnił aż pół (!!!) butelki bimbru. Po takiej ilości alkoholu było już wiadome co nasz Marcin będzie wyrabiał. Uśmiechnął się pod nosem. Zakręcił butelkę i również ją potoczył po podłodze, tyle, że w zupełnie przeciwnym kierunku niż różdżkę.
Na efekt nie należało zbyt długo czekać. Leżenie na dywanie faktycznie Marcinowi nie pasowało. Ujął swoją figlarną partnerkę za pośladki, zgiął nogi w kolanie i jakby nigdy nic wstał. W duchu podziękował, że łóżko nie stało aż tak daleko. Zrobił kilka kroków w jego stronę i będąc dostatecznie blisko zwyczajnie dziewczynę na nie rzucił. To jednak nie był koniec przedstawienia pod tytułem ‘to ja jestem tutaj samcem alfa!!!’. Marcin oparł się kolanami o łóżko, aby zaraz pochylić się nad kobietą. Chwycił w zęby kawałek majtek i zsunął je pośpiesznie. Oparł swoje dłonie na jej udach, aby je rozchylić. Przejechał tylko raz językiem po zaróżowionym miejscu. Włożył ręce pod jej pośladki nieco dając jej znać, aby je uniosła. Trzeba było zrobić jakieś rozeznanie terenu. Do głowy wpadł mu całkiem masochistyczny pomysł, na przekór jej eliksirowi, którym go napoiła. Ustami zbliżył się w stronę jej… tak, proszę państwa, drugiej dziurki (nie, nie napiszę tego drugiego słowa, bo wybuchnę śmiechem xD). Zebrał nieco śliny w ustach i zabrał się do pracy. W końcu bez poślizgu nie ma zabawy.

I kochali się namiętnie bez zbędnych ceregieli. A następnie Tony Stark (aka Marcin Wroński) opuścił lokum.

Opuszczam temat.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Sponsored content





Gabinet nr 490 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 490   Gabinet nr 490 - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Gabinet nr 490
Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
 Similar topics
-
» Gabinet nr 17
» Gabinet nr 121
» Gabinet nr 264
» Gabinet nr 575
» Gabinet nr 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Riddiculus :: Piętro VII-
Skocz do: