Riddiculus
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gabinet nr 3

Go down 
+5
Cristina Reed
Avérille de La Fontaine
Elizabeth Hall
Jensen Kinghsley
Mistrz Gry
9 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Mistrz Gry
Admin
Mistrz Gry


Liczba postów : 240
Join date : 13/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptySob Lip 28, 2012 10:11 pm

First topic message reminder :

[You must be registered and logged in to see this image.]
Powrót do góry Go down
https://riddiculus.forumpolish.com

AutorWiadomość
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyCzw Wrz 20, 2012 5:54 pm

Kolejne kilka dni minęło w tym samym monotonnym rytmie. Jensen błąkał się po korytarzach zamku lekko przygaszony sam do końca nie wiedział czym. Pogoda za oknem na pewno nie zachęcała go do jakiegokolwiek aktywnego działania w jakiejkolwiek sprawie. Właściwie to nie wiedział co się dzieje dookoła niego.
Tak samo było i dzisiaj. Niczym kierowane przez kogoś zombie wstał rano i bez zastanowienia wykonał prozaiczne czynności, udał się na lekcje, by w końcu teraz powrócić. Miał myśl by po prostu położyć się spać, ale nie tym razem. Kiedy przekroczył próg gabinetu rostrzegł siedzącą na wewnętrznej stronie parapetu nie jedną, a trzy sowy, a każda z nich miała przyczepioną do nóżki kopertę.
Uśmiechnął sie szczerze po raz pierwszy od momentu, w którym Evelinne z Ravenclawu doprowadziła go do łez swoją miażdżącą kłótnią z jakąś tępą puchoneczką. Zatrzasnął za sobą drzwi i prawie w jednym kroku doskoczył do parapetu. Nie miał czasu zastanawiać się kto sowy wpuścił, jako że on w ramach profilaktyki i czynnego udziału w programie "Jesieni mówimy nie" i "Zimo wypierdalaj" zamykał okna przy pomocy silnych zaklęć i jeszcze uszczelniał je swoją sprawdzoną miksturą z wosku pszczelego, sowiego guana i śluzu gumochłonów.
Otworzył najpierw kopertę ze środka, ponieważ dokładnie wiedział w jaki sposób i w jakiej kolejności winien przeczytać pocztę. Najpierw list przyniesiony przez dumnego i morderczego puchacza.
[You must be registered and logged in to see this image.]
Cieszył się jak dziecko mimo, że od lat dostawał taką samą wiadomość, a zmieniała się jedynie data i kolor tuszu.
Sięgnął po drugą kopertę już wiedząc, że przysłana została przez Jessicę. Rozerwał kopertę, a ze środka wyskoczył malutki Mikołaj, chociaż jakby się mu przyjrzeć to można było wyraźnie zobaczyć, że to skonfundowana bahanka, napęczniał/a do rozmiarów bombki choinkowej po czym wybuchła z głośnym dzwoniącym hukiem obsypując go złotymi drobinkami. Już miał nadzieję, że chociaż raz Clare zafundowała mu coś miłego kiedy poczuł okropne swędzenie na twarzy i z kopertą w ręku pognał do łazienki, by dostrzec na swojej facjacie niemalże wilkołacze owłosienie. Pokręcił głową z niedowierzaniem i rzucił się do czytania listu mając ogromną, lecz płonną nadzieję, że Jess zostawiła informację co to za ustrojstwo, bo inaczej nim się tego pozbędzie mogą minąć całe dni!
"Muszę powiedzieć, że z takim owłosieniem Ci całkiem do twarzy...
Jak zwykle nie popisałeś się inteligencją, a miałam nadzieję, że kiedy osiągniesz już dno głupoty to zaczniesz się wzbijać na wyżyny... Ech. Wieczne rozczarowanie.

Z marszu powiem, że Dyptam to idiota. Nevou to przewidzi i was przebije czymś w rodzaju Pawia albo czegoś takiego. Myślcie wyżej! Przebierzcie się za smocze łajno. Apeluję też o seledynowe wzory, nie różowe jak proponuje twój niedorozwinięty wuj. Ponadto już Ci mówię, żebyś szukał dla mnie nowego prezentu bo para wibrujących majtek jest so last season.

Jakim cudem wasze pomysły zawsze muszą być korygowane przez moje? Żebym chociaż raz mogła darować sobie wysyłanie tych listów. Serio. Ale nie trudź się. Już wiem, że w przyszłym roku będzie to samo.
J.
PS. Zejdzie samo... w końcu...chyba... Nie testowałam tego wcześniej!"

Niemalże widział ten szeroki złośliwy uśmiech na twarzy blondynki. Drapiąc się po podbródku wrócił do gabinetu by odczytać ostatni list, chociaż jak zwykle towarzyszyły temu wątpliwości, czy w ogóle musi, ale tym razem Jess postanowiła być bardziej tajemnicza i informacje o kolorach nie trzymały się kupy. Znaczy przypominały odcienie takowej, ale i tak jedynie mógł domyślać się o co chodzi. Bardziej martwił go fakt, że Clare jak zwykle przewidziała jego epicki, jak mu się dotychczas wydawało, prezent. Od myślenia nad podarunkami dla niej bolała głowa, bo co się pomyślało o czymś konkretnym to wpadała sowa z wyjcem: "Pudło!" albo czymś takim. Zaczynał myśleć, że aurorzy w biurach mają wieczne wakacje... serio.

"
Dostałeś zaproszenie, prawda? Ha! Mam genialny pomysł. Ubierzmy się w pierzaste garnitury w kolorze kanarkowym. Wyobraź sobie minę Nevou jak zaczynamy wokół niej latać na miotłach, gdakać i obsypywać ją kurzą ściółką!
No i zapewne znowu zagramy w rozbierane szachy czarodziejów- myślałem o dopasowaniu się bokserkami w różowe wzorki. Obydwoje wiemy, że to jest NASZ kolor.
Dyp
"

Głośno się śmiejąc opadł na fotel przed kominkiem i zaczął myśleć nad prezentami. Dobry początek miesiąca był dobry. Skoro już było tak optymistycznie to może i okaże się, iż w końcu pojął sztukę legilimencji? Nie. Na razie nie będzie próbował, bo jeszcze zepsuje sobie humor. Zamiast tego wyciągnął różdżkę i zaczął trenować zaklęcie Geminio bo w głowie już rysował mu się plan prezentu dla Cristiny...
Zaklął głośno.
-Miałeś olać Criss...
Rozkazał sobie i właściwie doszedł do wniosku, że ten prezent również spodoba się Elizabeth. Może nawet bardziej.

Koniec legilimencji, początek Geminio
Powrót do góry Go down
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptySob Wrz 22, 2012 12:35 pm

Podskoczył w miejscu jak oparzony. Jak to się mogło stać, że od kilkunastu... godzin siedział w swoim gabinecie marznąc i do tego działo się to wszystko BEZ gorącej czekolady o smaku ciasteczek?
W tym momencie przysiągł sobie, że zabije Geda Mohra za zarażenie go uzależnieniem. Czy można było kogoś zarazić uzależnieniem? Najwyraźniej tak, bo Jensen właśnie poczuł, że jak nie zje czegoś co chociażby zawiera ciasteczkową esencję to zginie marnie. Są te wszystkie akcje, rzuć wszystko chodź się całować tak? Mohr ustalał nowe trendy. Skubany powinien chodzić z jakimś transparentem i Jensenem przy boku krzycząc: rzuć wszystko żryj ciasteczka. Bo właśnie to teraz robił nasz eliksirowa.
To co potem wykonał to nawet nie był bieg, sus, skok, dyl, krok... to był... epicko szybki transport przystojnej jensenowej dupy w stronę kuchni.
Klnąc pod nosem na swój "marny" wybór przyjaciół popędził do kuchni podśpiewując "cookies" do jakiejś nieznanej nikomu melodii w jakimś nieokreślonym i koślawym rytmie.
Miejmy nadzieję, że to tylko taka jednorazowa edycja jensenowego zachowania, bo nie dałabym rady pisać postów kimś kto właśnie poczuł jak kolejne ciastko odkłada się w jego pośladkach z szyderczym chichotem złośliwej istoty.

zt

Koniec treningu
Powrót do góry Go down
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyNie Gru 09, 2012 9:53 am

Przekręcił klucz w zamku i wolno popchnął drzwi. Niepewnym krokiem wszedł do pomieszczenia i uśmiechnął się do siebie. Dawno nie miał okazji po prostu przyjść sobie do tego gabinetu i odetchnąć. Prawie zapomniał, że przecież to miejsce sobie zachował. Wzrokiem zmierzył nowo wstawione drzwi, które woźny jakiś czas temu zamontował. Od początku roku za dużo się zmieniło jak na stateczny gust naszego Kinghsleya, ale nie narzekał jakoś bardzo.
Po tym króciutkim momencie melancholii zamknął za sobą wrota i rzucił się na fotel przy biurku przyzywając do siebie pierwszą lepszą księgę o eliksirach. Co z tego, że znał wszystkie przepisy z niej praktycznie na pamięć, ale utrwalanie swojej wiedzy było dobrym nawykiem. Szczególnie, że biedak już nie pamiętał kiedy uwarzył jakiś eliksir sam dla siebie, od dla przyjemności.
- Karygodne, milordzie, zawżdy nieodpowiednie.
Skomentował i zdecydowanym gestem obrócił kilka kolejnych stron aż natrafił na jakąś dłuższą notę odnośnie mieszania zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, które według autora tej cegiełki miało nigdy nie odbywać się gwałtownie.
Zdziwił się jak szybko go ta lektura znudziła i musiał przerzucić kolejne kartki. Aż nawet na myśl przyszło mu by napisać liścik do Criss, czy przyjdzie do niego, bo tak, Kinghsley też miał cholerne podstawowe prawo by za nią tęsknić!
Ale ostatecznie z tego zrezygnował. Nie wiedział, czy Cristina wciąż jest na niego zła po tym upiciu się w gedowym mięsie, czy może już nie, a jak nawet nie to może liścik zrozumieć jako jakieś władcze wołanie i dopiero się obrazić. 'Cyrk na kółkach' pomyślał Jensen i ostatecznie zrezygnował z pisania liściku po tym jak w głowie jego forma rozebrzmiała w sposób następujący: 'Szanowna ma luka Cristino, nie chciałbym psuć ci Twojego ustalonego planu dnia, lecz gdybyś miała taką ochotę by mnie niecnie wykorzystać do rozmowy lub nie tylko, to wiedz, że siedzę samotnie w gabinecie na pierwszym piętrze. Mam nadzieję, że pozytywnie ustosunkujesz się do tej prośby, Twój na zawsze oddany, Jensen Kinghsley'
- Żałosne i niemęskie Jen, żałosne... i niemęskie.
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyNie Gru 09, 2012 10:47 am

Skoro Jensen miał prawo tęsknić, to Cristina tym bardziej.
Chociaż ona zapewne za to 'tym bardziej' porządnie by się wkurzyła, bo było szowinistyczne, stereotypowe i seksistowskie. I inne określenia na s. Chociaż osobiście nie rozumiała, dlaczego coś, co miało w swojej nazwie słowo seks mogło być niefajne.
Tym bardziej, że była wiosna, WJOsna radosna, wszyscy byli obłąkani, a wiosna była obowiązkowa, ptaszki śpiewały, koty miały te swoje zajęcze gody (tak, to chyba najbardziej działało na Reedównę, może jakby wreszcie zechciało jej się ruszyć dupę z animagią, zamieniłaby się w kota?), a pierwsze promienie słońca zastały Cristinę wychylającą się przez pierwsze okno, jakie znalazła na swojej drodze i wystawiającą głowę do słońca ze zdecydowanie zbyt szerokim i głupio maślanym uśmiechem. Tak, uśmiechy też mogły być maślane. Jak maślane bułeczki, koniecznie z mlekiem. Aż zrobiła się głodna. Zabawne. Reedówna rzadko kiedy bywała naprawdę głodna. Zaśmiała się szczerze, bo... bo zwyczajnie miała ochotę.
Bo życie wcale nie było takie złe, wiecie? Nawet jeśli miało się to coś na głowie, co prawda doprowadzone do stanu "nie razi moich oczu" przez Anę, która warzyła jej jakiś przyśpieszający wzrost włosów eliksir. Bo, co zostało jej powiedziane najznakomitszym tonem "otaczają mnie kretyni", zaklęć wydłużających używają tylko kretynki, które chcą za piętnaście lat nosić peruki z tenkatuli. Ta uwaga spotkała się z wręcz histerycznym wybuchem śmiechu Reedówny, bo słowa Krukonki tak pięknie pokryły się z tymi gedowymi, że nie potrafiła inaczej zareagować.
Pierwsze dni prawdziwej wiosny - to słowo było naprawdę ważne, plucha, chociaż kochana jesienią, nie mieściła się w kryśkowym pojmowaniu zielonej pory roku - były zbyt piękne, żeby cokolwiek mogło je zepsuć. Zbyt piękne i ciepłe, więc Kryśkowa zupełnie nie przejmowała się tym, że połowa lekcji odbywa się na błoniach i takiej Averille (zabawne, że zawsze, kiedy myślała o kimś stojącym w kontraście do jej osóbki, na myśl przychodziła dziewczynie Francuzka) byłoby zimno w prostej jeansowej spódniczce zakrywającej... no, tak górną połowę uda i białej bluzeczce na grubych ramiączkach. W jakimś przypływie wiosennego szaleństwa przefarbowała zaklęciem swoje czarne trampki na czerwone i teraz czuła się wiosennie spełniona.
Nie pytajcie się dlaczego.
Podejmując wybitnie męską decyzję (kolejny przykład szowinizmu i reszty ekipy na es) stwierdziła, że nie pójdzie na opiekę, bo jej się nie chce i skierowała kroki do gabinetu Jensena. Właściwie, to nawet ich nie kierowała. Skierowały się tam same. Nie przejmując się kompletnie takimi rzeczami, jak pukanie (kiedy mieszkało się pod jednym dachem z Linnet Reed i przyjaźniło z Elizabeth Hall, pojęcie prywatności lekko się wypaczało - poza tym lubiła myśleć, że nie zaskoczy jej nic, co zobaczy w gabinecie Kinghsley'a) wparowała do środka, błyskawicznie roztaczając dookoła aurę kryśkowości i nieposkromionej energii. Uśmiech poszerzył się, kiedy zobaczyła, że Jens próbuje coś czytać. W przerażającym tempie znalazła się przy mężczyźnie, zabierając mu książkę z rąk i odrzucając gdzieś w bok. Uniosła brew, jakby podjudzając Jensena do tego, żeby zaprotestował, ale trwało to dosłownie ułamek sekundy. Zaraz wpakowała się Jensenowi na kolana i, przyciągając jego głowę, pocałowała go. Kiedy w końcu udało jej się skończyć ten długi pocałunek, w jej oczach błyszczały rozbawione iskierki.
- Cześć - przywitała się wesoło, jakby nigdy nic. Cała Reedówna.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyNie Gru 09, 2012 11:12 pm

/Nawet mi się udało jeszcze dzisiaj. I dopiero teraz, po obejrzeniu drugiego sezonu Teen Wolfa, w pełni rozumiem twój podpisowy cytacik i to cudowne, bo to był jeden z moich ulubionych Stilesa w całym sezonie xD /

Coś się z nim dzisiaj działo. Nie potrafił skupić się na czytanych zdaniach, nawet słowach, kilka razy musiał wracać do początku akapitu, bo łapał się na tym, że nie ma zielonego pojęcia o czym czyta, a na dodatek mógłby przysiąc, że przechodziły go dreszcze chłodu, chociaż kilka razy sprawdzał czy okna są dobrze zamknięte i dwa razy dla pewności, poprawiał zaklęcia uszczelniające i nawet odważył się szturchnąć palenisko... Nadal było mu chłodnawo. Naciągnął rękawy ciemnoszarego swetra na dłonie i skulił się cały na fotelu tak, że wchodząc do gabinetu pierwszym wrażeniem mogłoby być zobaczenie 'psa' śpiącego na fotelu. Dopiero potem mogłaby przyjść myśl, że psy przecież nie czytają książki i nie mają rozmiaru stopy numer osiemdziesiąt, ale kto wie. Może nieudana próba animagii?
Akurat poczuł kłucie w boku i wyprostował się w fotelu kiedy jak na komendę weszła Cristina. Podniósł wzrok na krótką sekundę po czym jak gdyby nigdy nic wrócił do lektury, żeby ją sprowokować, bo przecież ich związek opierał się na potężnym filarze prowokacji. Ale i na to Ly Reed miała sposób, bo zabrała mu jego cenny eliksralny wolumin, z którego dzisiaj i tak wiele mądrości nie wyczytał i wskoczyła mu na kolana, co on rzecz jasna skomentował zadowolonym uśmiechem i nie śmiałby inaczej: odwzajemnił pocałunek po raz któryś z rzędu łapiąc się na tym, że chce zawinąć sobie wokół palców jej niesforne kosmyki, ale za nic nie potrafi ich wymacać.
Postanowił już skończyć ciągłe narzekanie na temat jej 'braku włosów', bo zaczęła się odgrażać, że jak mu tak włosów brakuje to ona zacznie zapuszczać... wszystkie... nawet łonowe i pod pachami. Żaden mężczyzna nie mógł nie być potulny w obliczu takiej grozy.
Więc ostatecznie się zamknął. Ale Crissy i tak pewnie nie umknie cień tęsknoty jaki przepełzł przez kighsleyową twarz, i bynajmniej nie chodziło o tęsknotę za całokształtem, a za włosami na głowie ślizgonki. Ech.
- Witam.
Mruknął i objął ją rękami w pasie.
- Jako dyrektor tej szkoły oficjalnie potępiam twoje wagarowanie. Prywatnie? Zawsze wiedziałem, że jesteś złą dziewczynką.
Lekko ją połaskotał.
- Jak się dzisiaj miewa beozar mojego życia?
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyNie Gru 09, 2012 11:58 pm

/Stiles love forever <3

Oczywiście, że Cristinie nie umknęła ta tęsknota w oczyskach pana Kinghsley'a. Co prawda normalnie wiele rzeczy jej umykało - najczęściej tych, których zauważać zwyczajnie nie chciała, ale jakoś przyzwyczaiła się do tego, że Jensena zauważać owszem, chciała. Poza tym jak wysłuchało się tyle marudzenia, to robiło się wrażliwym nawet na najmniejsze objawy, że zostanie się jego ofiarą znowu. Dlatego już mrużyła oczy i uniosła potępiający palec zagłady (aka wskazujący), kiedy Jensen tylko się przywitał.
- No! - rzuciła tonem osoby wybitnie zadowolonej z tego, że wbiła coś do czyjegoś durnego łba i odwzajemniła uśmiech.
Usadowiła się wygodniej, mniej sztywno, kiedy Jensen ją objął, jakby odruchowo przestając się przejmować koniecznością utrzymania równowagi. Kolejna zabawna rzecz, która ukazywała się w takich prostych czynnościach, które przecież jeszcze jakiś czas temu nie mogłyby mieć miejsca. Nie przy nadprogramowej potrzebie niezależności i ufania tylko sobie, które były w udziale Cristiny. Może się komuś wydawać, że to nadinterpretacja, ale Criss już taka trochę była - nadinterpretacyjna. Zbyt wiele pozornie błahych szczegółów miało w niej znaczenie.
- Skąd wiesz, że wagaro... - zaczęła, zupełnie odruchowo, bo przez całą drogę do gabinetu Kinghsley'a już udało jej się zapomnieć, że postanowiła olać opiekę. - Aha! Szpiegujesz mnie! - wysyczała, udając wściekłą tak rzekomo okropną czynnością. Bo w pierwszej chwili naprawdę wydało jej się dziwne, że Jensen wie. W rzeczywistości nawet nie zdawała sobie sprawy, ile pozornie błahych informacji o swoich rozkładach dnia przyswoili przez te miesiące - bo naprawdę wątpiła, że to była kwestia jego bawienia się w dyrektora, nikt jej nie wmówi, ze znał rozkłady wszystkich małolat. Już ona by mu dała, gdyby faktycznie tak było! Kolejny zabawny fakt. Przeżyli tyle czasu bez poważnych kłótni (bo te mniej poważne się nie liczyły, bez nich byłoby przerażająco nudno), czyli dało się? Dało.
- I wypraszam sobie. Nie jestem złą dziewczynką. Jestem zdemoralizowana - wyraźnie wyartykułowała ostatnie słowo, kładąc na nie nacisk, a słodki uśmiech, który właśnie wpłynął na jej twarz zdawał się przeczyć tym słowom. Choć trzeba przyznać, że miał ciężką robotę, jeśli wzięło się pod uwagę iskierki w oczach dziewczyny.
- Świeżutko wyjęty z żołądka kozy - skwitowała swój doskonały humor, zupełnie nie przejmując się tym, jak nieapetycznie to zabrzmiało (co z tego, że wybitnie logicznie - Reedówna była święcie przekonana, że taki beozar pierwszy raz widząc światło słoneczne musiał być zarąbiście szczęśliwy!) i objęła Jensena za szyję.
Już otwierała usta, żeby dodać, iż skoro jest w posiadaniu tych jakże zaawansowanych wiadomości w dziedzinie eliksirów, to Jens mógłby ją przywrócić na zajęcia, ale pomyślała, że skoro on odpuścił, to ona tez mogła - ten jeden raz - i zaśmiała się odruchowo.
- A tobie nie jest za gorąco, co? - spytała i uniosła brew, palcem zahaczając o dekolt jensenowego swetra. Nie miała pojęcia, jak mógł siedzieć w czymś takim, skoro na zewnątrz było cieplutko, a wewnątrz wcale nie mniej. Co prawda nienagrzane jeszcze po zimie mury nadal ochładzały powietrze, ale bez przesady.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyWto Gru 11, 2012 10:40 pm

- Tak, kochanie, masz rację dziubasku. Nasze życie non stop obserwuje twoja paskudna matka i wredna Jessica, a ty ciągle masz jeszcze złudzenia, że posiadamy jakąkolwiek prywatność?
Zapytał z nutką rozbawienia i nieskrywanej pobłażliwości dla słodkiej naiwności panny Cristiny. Naiwności rzecz jasna jako cesze wyolbrzymionej aż zanadto, bo naiwna to była ta paskudna kretynka 'z-dupy-leci-mi-tęczowa-sraka' Lidsey Welsh, ale nie Criss.
- Więc tak, szpieguję Cię. Nieustannie, niestrudzenie i bez skrupułów naruszam, wtargowuje, powiem nawet, że wtargowywuję do twojej sfery intymności! ... Jakiejkolwiek byś nie miała na myśli.
Tutaj ścisnął trzymane na jej ciele dłonie by wskazać ową intymność fizyczną, bo o psychicznej myślał, że nie musi wspominać. Zbyt często.
- Zdemoralizowana, moja droga, to jest proszę ja Ciebie panna de la Fontaine, ty z całą pewnością jesteś złą dziewczynką. Mówi o tym jednoznacznie niejednoznaczne pieprzenie się z profesorem w wolnych chwilach, a także fakt, że ten profesor to nikt inny jak sam dyrektor. Demoralizacja po prostu tego nie obejmuje.
Zachichotał.
-Ach, znakomicie, znakomicie. Świezy, idealny by zniwelować nawet najcięższe trucizny. Wciąż delikatnie nasiąknięty sokami trawiennymi i słodkim odorem żółci... och, aż przeszły mnie ciarki.
Na jego twarzy wymalowała się, ciężka do zdefiniowania: sztuczna czy niepokojąco prawdzia, ekscytacja towarzysząca tej wypowiedzi. Czyżby sama myśl o pozbawieniu biednej kozy jej kamieni była podniecająca... fetysze... fetysze... fetysze...
- Za gorąco? Zaczyna się kwiecień. Swetry jeszcze nie odchodzą z mojej szafy. Jeszcze nie teraz. Zaakceptuję zmianę tylko jeżeli ty ją wprowadzisz. Nie musisz się od razu rzucać żeby mnie rozbierać, ale...


Ostatnio zmieniony przez Jensen Kinghsley dnia Sro Gru 12, 2012 9:46 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptySro Gru 12, 2012 3:51 pm

- Kochanie i dziubasek w jednym zdaniu? - spytała odrobinę, ale naprawdę tylko odrobinkę! kpiącym tonem i odruchowo uniosła brew. Przynajmniej dzięki temu nie musiała ustosunkowywać się do braku prywatności.
Mimowolnie zaśmiała się, po ostatnim zdaniu o wtargowywaniu do strefy intymności.
- Na naruszanie jednej na pewno nie narzekam - odpowiedziała z lekko złośliwym uśmieszkiem.
Przewróciła oczami i już miała zamiar odpowiadać, że jest właśnie odwrotnie, bo to durna Fontanna jest "zła" (chociaż Criss uważała, że to za wielkie słowo, Av była po prostu psycholką), ale zmieniła zdanie.
Przez sekundę w jej oczach zagościł łobuzerski błysk.
- Ale ty lubisz złe dziewczynki... prawda? - wyszeptała mu do ucha, zakańczając niby nie pasującym do tonu jej wypowiedzi pytaniem.
Zaraz jednak, kiedy wróciła do poprzedniej pozycji (wielka mi różnica, paru centymetrów), zainteresowało ją coś innego.
- Niejednoznaczne? Jak dla mnie jest bardzo jednoznaczne... bardzo - wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo i odruchowo zaczęła bawić się włosami Jensena (bo jak wszyscy wiedzą, Jens ma jedne z najcudniejszych włosów na świecie, nawet Ged to potwierdza!).
Zaśmiała się, jednocześnie kręcąc głową z pobłażliwością, na tę ekscytację. Jednak nic nie powiedziała, bo zwyczajnie nie miała słów na tego faceta. Czasami. To był właśnie jeden z takich przypadków.
- Lubię kwiecień - poinformowała prosto. - Wychodziłeś na zewnątrz, czy kisisz się wśród tych swoich okropnych eliksirów i jeszcze gorszych papierzysk? - Uniosła brew w ramach pytania, zaraz jednak wyraz jej twarzy uległ diametralnej zmianie, jakby z trudem powstrzymywała się od powiedzenia triumfalnego "aha!".
- Wydało się. - Dotknęła czubka jego nosa, przybierając przy tym najbardziej zarozumiałą minę, jaką potrafiła. - Nałożyłeś go tylko dlatego, żebym miała pretekst, by ciebie rozebrać.
Nie żeby Cristina pretekstów potrzebowała.


/przepraszam, kompletny brak weny, jestem zbyt zamorganowana, a musiałam naskrobać szybko, bo się nastawiam, że po powrocie z zajęć wejdę dość późno na forum, mam w chu chu roboty... no, ale to ja, więc pewnie i tak wejdę -.-
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyCzw Gru 13, 2012 2:26 pm

- Złe dziewczynki są najlepsze. Mają przedłużony termin ważności i są seksowne nawet dobijając do 40.
Wymownie ocenił ją wzrokiem i ostateczną ocenę zwizualizował miną 'not bad'.
- Podsumowując: zostało Ci jeszcze parę dobrych lat.
Był bardzo dumny ze swoich bardzo trafnych uwag, bo wszyscy wiedzą, że dobre i grzeczne dziewczynki to zwyczajny defekt fabryczny, co potwierdzają zmarszczki od ciągłego uśmiechania się pojawiające się już po dwudziestym piątym roku życia! Ponadto przeczytał w tygodniku Czarownica (którego ma zamówioną prenumeratę- złośliwy prezent od wujaszka na 27 urodziny- nigdy się do tego nie przyzna, ale czytanie owej gazetki go bardzo wciągnęło- dowody zbrodni rzecz jasna spala na miejscu), że miłe dziewczęta szybciej tyją. Czy to nie odpowiedni argument by umawiać się tylko i wyłącznie z marudnymi zołzami i zimnymi sukami?
- Tak, masz rację. Bardzo jednoznaczne... No ale pieprzenie pieprzeniem, nadal zobowiązana jesteś znoszenie faktu, iż w wolnych chwilach mam całkowite prawo ponazywać Cię różnymi paskudnie słodkimi przezwiskami, jak... Misiu-Pysiu, Cukiereczku, Idealnie Wyprawiona Skórko Boomslanga... I tak dalej, i tak dalej. And there is nothing you can do about it.
Obraźliwym wydał mu się fakt, że zarzuca mu kiszenie się. On się nie kisił. Nigdy. Jego cudowna budowa i aparycja nie były przeznaczone do kiszenia się. Nawet jakby go zamknięto w beczce- niczym grecki cynik- wciąż by wyglądał pięknie, prezentował się nienagannie i miał taką samą chcicę.
- A wychodziłem. I mi się tam w ogóle nie podoba. Pogoda zaczyna być znośna dopiero na początku maja.
Opinia krótka, nie przedstawiająca cienia złudzenia na możliwość wyperswadowania mu paskudności kwietnia.
- Jak ty mnie dobrze znasz.
Podsumował wywracając oczyma i powoli przybliżył swoją twarz do jej, chwilę zawiesił się w tej pozycji, a potem ją pocałował.
- Masz jakieś plany na potem?
Powrót do góry Go down
Cristina Reed
Klasa VI
Cristina Reed


Liczba postów : 720
Join date : 24/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptySob Gru 15, 2012 5:31 pm

/Uprzedzam - tragedia. Pisanie za cholerę mi nie wychodzi, a Kryśka uciekła gdzieś do lasu.

- I tak więcej, niż tobie. Ty już się starzejesz - skomentowała, najzwyczajniej w świecie nie potrafiąc powstrzymać się od złośliwości, bo powstrzymywanie się od złośliwości było niezdrowe i mogło prowadzić do marskości wątroby. Czy czegoś tam.
Gdyby Kryśka konkretnie, tu i teraz, usłyszała poglądy Jensa wynikające z czytania tego durnego piśmidła, zapewne przez najbliższe dwa tygodnie (dłużej raczej by nie wytrzymała) byłaby do obrzydzenia miła i słodziutka. Ot tak, żeby sprowokować Kinghsley'a do jakiejś reakcji.
- Podoba mi się to ostatnie - przyznała tonem koneserki, jakby wypowiadała się o jakimś głupim malowidle albo... albo czymś tam. - Ale uważam, że gdyby chciało mi się z tym walczyć, miałabym wiele możliwości. Moja wyobraźnia jest nieograniczona - powiedziała radośnie.
Przewróciła oczami, słysząc tę haniebną opinię o pogodzie.
- W maju zaczyna się robić za ciepło. Podsumowując: nie znasz się - odpowiedziała przemądrzałym tonem. Kwiecień był miesiącem perfekcyjnym i nic, ani nikt, nie mógł Kryśkowej opinii zmienić.
- Pomimo tego, co o sobie myślisz, jesteś bardzo prosty do rozgryzienia, łatwy do przejrzenia i takie tam - Nie żeby naprawdę tak uważała, ale nie mogła sobie darować. Bo lubiła jeździć po jensenowym ego i to była najprawdziwsza z prawd.
- W moim słowniku nawet nie ma takiego słowa jak "plany" - prychnęła. - No chyba, że chodzi o takie długoterminowe, jak bycie zajebistą czy doprowadzenie tej szkoły do upadku.
Powrót do góry Go down
http://www.scarryb.tumblr.com
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptySob Gru 22, 2012 7:45 pm

Marcin nudził się jak mops. Sprawdził wszystkie sprawdziany (sam nie wiedział co go podkusiło, aby zrobić tym nieukom egzamin teoretyczny z obrony przed czarną magią… prawdopodobnie fakt, że miał o wiele za dużo wolnego czasu). Teraz spoglądał na przesuwające się powoli wskazówki zegara. Ziewnął raz, ziewnął drugi. Jego wzrok padł na szafeczkę, w której trzymał alkohol. Uśmiechnął się szeroko. To była myśl!
- Jesteś genialny, Whoński, jesteś genialny – szepnął sam do siebie po polsku. Podniósł się z fotela, aby napaść na barek. Wyciągnął z niego dwie butelki bimbru.
- Jensen i tak zawsze pada thupem po kilku kolejkach, więc więcej nie thrzeba. – Uśmiechnął się pod nosem, nieco wrednie. Marcin Wroński nie byłby jednak sobą, gdyby tak zwyczajnie opuścił swój gabinet, aby udać się w wizytę do przyjaciela. Musiał zrobić coś głupiego. Rozwiązał krawat, ściągnął koszulę oraz spodnie. Został tylko w samych zielonych bokserkach z złote znicze. Uśmiechnął się szeroko. Taki strój zapewniał mu, żeby Jensen wrzasnął, że Wroński jest debilem do potęgi entej. O to właśnie chodziło.
Jeśli myślicie, że Marcin opuścił gabinet tylko w gatkach, grubo się mylicie. Narzucił na swoje ramiona czarną szatę czarodzieja, tak na wszelki wypadek gdyby spotkał po drodze Yennę (powszechnie wiadomo, że ona rzuciłaby się od razu na Marcina, gdyby zobaczyła go biegającego w samych gatkach po Hogwarcie, no nie mówcie mi, że nie!). Razem z dwoma butelkami bimbru trzymanych w dłoniach, zszedł na dół do pieprzonego gabinetu Kinghsleya. Marcin odstawił na chwilę butelki. Rozejrzał się czy nikt akurat nie przechodzi korytarzem. Ściągnął z siebie szatę i zaraz ją odesłał do swojego gabinetu. Ponownie zabrał wódkę i z wielkim impetem, z półobrotu (niczym Chuck Norris) otworzył drzwi do gabinetu Jensena.
- Cześć wąska szpaheczko! Phrzyniosłem wódkę! – wydarł się na wstępie i… zwątpił. Nie przewidział, że w gabinecie może znajdywać się Kryśka. Zresztą, do kurwiej nędzy, nie był żadnym z Shepardów… Ups, żart się nie udał, bo jeden z Shepardów właśnie żarł piach.
- Ło kuhwa, nie macie gdzie się lizać? – Marcin wydał z siebie dźwięki obrzydzenia. Teraz też zrozumiał, że właśnie wparował w samych gatkach do pomieszczenia… To chyba był jakiś żart!
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyNie Gru 23, 2012 10:05 pm

- Nie... ta szkołą nie może zostać doprowadzona do upadku, bo ja jestem na warcie. Myślisz, że dlaczego związałem się z największym zagrożeniem dla hogwarckiego potencjału?
Urwał myśl, krótko ją pocałował, bo nie zdążył dłużej. Zdziwiony podniósł wzrok ponad jej ramieniem i zdziwiło go to co ujrzał.
- No żesz kurwa Wroński, wiesz, że mam trudną historię jak chodzi o jebane drzwi gabinetów... - powitał przyjaciela, ale do słów jak Kryśka do Jensena, nie pasował uśmiech na jego twarzy mówiący: Witaj jebany lamusie.
- I mamy się gdzie lizać, o właśnie tak!
Nie omieszkał się w tym momencie nachylić i z bardzo niegrzecznym wzrokiem świdrując oczy przyjaciela powoli polizał Cristinę po policzku. Za co prawdopodobnie oberwie. But... totally soo worth it.
- Co przynosisz dobrego bezspodni bracie marnotrawny? Masz jakieś dary, jak nie to za drzwi i żryj gruz cyganie, bo to nie Caritas!
Jensen nie miał najmniejszego pojęcia skąd nagle wziął się ten cały dobry humor, bo wyzywanie Marcina od cyganów, których zresztą w Polsce podobno pełno, było zdecydowanie znakiem radości w kinghsleyowym serduchu.
- Chociaż z drugiej strony... czy Caritas rozdaje spodnie?
Zapytał wymownie obserwując przyjaciela. Może to była cudowna dziewczyna na kolanach, może fakt, że widział przyjaciela, ale jedno jest pewne: wiedz, ze coś się dzieje.
Powrót do góry Go down
Marcin Wroński
Wicedyrektor
Marcin Wroński


Liczba postów : 769
Join date : 20/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptySob Gru 29, 2012 3:59 pm

/ bo coś takiego miałam w swoim wordzie od wieczora:
Even drink a lot of wine didn’t work at Anne. One beat of her heart, one Clint’s step. She looked up at him when he knelt in front of her. Her hazel eyes were full of scare, like his. Second heart’s beat, third heart’s beat…
Will… Will you marry me?
Anne bitted her bottom lip. She had answer for this question for a long time, even when they were friends. Some evenings, when she had done all the work in lab and when she went back to her room, she sat at chair and looked up at their photo and she was dreaming about him… What about if they will be family? What about if he loves her back?
Banannie was waiting, like she said to Steve. Women always have to wait for the right partner, they can’t just ask for him. And when he comes up and asks her for the dance, she should to smile and loves him with all her heart.
Miss Shephard looked again to mister Barton. At her lips was smile and at her eyes shined tears of joy.
“Yes, I will.”
This was so formal answer, but it doesn’t matter now. She threw her arms around him sobbing quietly. Banannie didn’t believe what happened. She kissed him at cheek and closed her eyes.
All the marks at her body begun to shine. She couldn’t stop this, it just happened. She knelt next to him too, she didn’t need to sit on chair. The energy flowed slowly to Clint.
Maybe she didn’t give him a ring, but she gave him something more, more years to life.
Runes disappeared. Anne looked at Clint.
“I… I didn’t plan it.” She tried to explain what she did, but she in fact didn’t know. She had only presentiment that was a very good thing.
/


Marcin przewrócił oczami widząc co też jego kolega wyprawia. Polizał. Krysię. W. Policzek. To było po prostu obrzydliwe, a w dodatku to był cios poniżej Wrońskiego paska (którego aktualnie nie miał, bo stał w framudze drzwi tylko w gatkach).
- Nie no… Stahy… Żhenada… - Przewrócił oczami niezadowolony. – Phrzyszedłem, aby napić się z Toba wódki, ale chyba już mi się odechciało. Zobaczyłem, żhe mnie zdhadzasz. Zobaczyłem na swoje własne oczy Twoją zdhadę! O nie, panie kolego, tak się bawić nie będziemy! Nie pamiętasz, kiedy jeszcze byliśmy dziećmi i phrzysięgaliśmy sobie, żhe zawsze będzie czas na wódkę bez lasek? Ale nie… Ty teraz złamałeś naszą phrzysięgę! Zaphaszasz sobie panienki do gabinetu i to nawet uhodziwe, bo to phrzeciehż Khysia… O nie, nie, panie kolego… Po phostu na tym etapie kończymy naszą przyjaźń. Nie będę pił z gościem, któhy jest w khypto stałym związku. To po phostu mnie odhrzuca. Moja heputacja jest totalnie zachwiana. – Odłożył butelkę ostrożnie na szafkę Jensena. Marcin wyglądał jakby naprawdę mówił to na poważnie.
- Adios Amigo, już mnie nigdy nie zobaczysz, zapewniam Cię! Adios! – Pożegnał się z nim i wyszedł z gabinetu.
I to by było na tyle jeśli chodzi o przygody Marcina Wrońskiego biegającego w samych gatkach.

Opuszczam temat.
Powrót do góry Go down
http://life-in-stark-tower.tumblr.com
Jensen Kinghsley
Dyrektor
Jensen Kinghsley


Liczba postów : 270
Join date : 19/07/2012

Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 EmptyPon Gru 31, 2012 9:33 am

Kiedy pożegnał Cristinę jakąś godzinę później postanowił w końcu wziąć się za stos korespondencji, która zgromadziła się w tym gabinecie. Miał ciężką ranę na sercu, że tak konfunduje biedne sowy, bo nie wiedziały do którego gabinetu dostarczać listy. Jensen czuł się winny, a jednocześnie uważał to za całkiem zabawne, miał wrażenie, że prowadzi swojego rodzaju podwójne życie, gdzie w jednym jest kimś poważanym, eleganckim i powściągliwym, wtedy był w gabinecie dyrektora, a kiedy schodził na pierwsze piętro... no cóż. Był Jensenem Kinghsleyem. Człowiekiem, który lubi wyłączyć myślenie uważając je za zbyt uciążliwe i psujące zabawę. Wyciągnął się wygodnie na fotelu i różdżką nakazał wszystkim kopertom się otworzyć. Następnie leniwym ruchem nadgarstka i lekkim drgnięciem patyczka odsyłał przeczytane już (nie zawsze, skargi od rodziców były nudne i widać było w ich stylu, że dawno temu porzucili czytanie książek, bo zdania były nieskładne i nieznośne jeżeli chodzi o odszyfrowanie) listy do kominka, który był na razie zgaszony, ale przecież jedno dobre Incendio załatwi sprawę.
- Z poważaniem, Pani Dupa Pewnie Nie Mieści Się W Drzwiach.
Prychnął kończąc list z Ministerstwa i odrzucił go na stertę "Z żalem to przyznaję, ale jeszcze może się przydać". Przed jego oczyma ukazała się kartka pergaminu naznaczona bardzo nie urzędowym charakterem pisma. Już chciał ją od razu odrzucić do kominka, kiedy w oczy rzucił mu się widniejący na spodzie podpis.
- Lord Saligius?
Skrzywił się. Nie wiedział kto był na tyle zadufany w sobie, żeby używać tytułu lord, ale zanim wyśmiał , postanowił przeczytać. Miał jakieś dziwne przeczucie odnośnie tej korespondencji. W jednej chwili do gabinetu wleciała sowa w kolorze... no cóż ni mniej ni więcej najbardziej majtkowego różu jaki widzieliście na oczy. Do tego jak Kinghsley wkrótce sie przekonał, spod jej skrzydeł wylatywał brokat, który przyklejał się do wszystkiego i nie dało się go usunąć.
Na kolana Jensena spadł wyjec. Nie ten, któremu trzeba odpowiadać, lecz ten, który odczytywał wiadomość na głos, a potem się spalał.
"Nie bądź kretynem. Ostrożnie.
Ps. Jak Ci się podoba nowa stylówa Lady Midnight? Mam nadzieję, że ten brokat wysrasz,
Jess"

-Stylówa? Urocza...
Wygonił ptaszysko i natychmiast rzucił się do listu chcąc go przeczytać.
- Ty skurwielu, kartki nasączone trucizną, bardzo zabawne. Bardzo.
Nie był do końca przekonany czy na pewno był to żart, więc dla pewności napluł na róg pergaminu, a potem dla porównania napluł na pergamin od Ministerstwa. Dyptam mówił, że byłaby widoczna różnica, a Jessica twierdziła, że tylko wtedy gdyby wysyłający był kompletnym idiotą- takie rozmowy towarzyszyły ich wiosennemu spotkaniu, bo Dyptam planował otrucie obecnego Ministra za dziurę budżetową, która jest 'nie do załatania'- jak to mówił wuj. Mimo wszystko postanowił nie brać kartki do ręki.
- Czyżbyś był jakimś niezadowolonym rodzicem, któremu nie podoba się, że przygwoździłęm do ściany jego córkę?
Zażartował, żeby sobie rozluźnić atmosferę, ale nie podziałało.
- Ja Ci sukinkocie dam mi grozić.
Wycedził i wrzuciwszy list w czystą kopertę za pomocą różdżki (ciągle nie czuł się pewnie) wyszturmował ze swojego gabinetu z wrzaskiem:
-Wrooooooooońskiiiiiiiiiii!!!!
Dane im było spotykać siew ciekawych okolicznościach. Dwie godziny temu Marcin bez spodni, teraz Jensen ujebany brokatem.
How lovely.

zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Gabinet nr 3 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet nr 3   Gabinet nr 3 - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Gabinet nr 3
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Gabinet nr 17
» Gabinet nr 121
» Gabinet nr 264
» Gabinet nr 490
» Gabinet nr 575

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Riddiculus :: Piętro I-
Skocz do: